Rat (MidoTaka)

— Shin-chaaan! Spójrz na mnie! — zawołał Takao, balansując na granicy wytrzymałości. Już od pond trzech minut starał się zwrócić na siebie uwagę swojego chłopaka.
— Czego znów chcesz, nanodayo? — westchnął Midorima, przykładając dłoń do czoła w cierpienniczym geście. Odchylił się od biurka, przy którym siedział i zerknął na Takao. — Pracuję, jakbyś nie zauważył i… NA WSZYSTKIE ZNAKI ZODIAKU, CO TO ZA MOSTRUM NA TWOIM RAMIENIU?! — wrzasnął, wskazując palcem na drobne stworzenie. Zerwał się z krzesła i odskoczył w najdalszy kąt pokoju.
— He? Ah, on! To właśnie jego chciałem ci przedstawić!
— Prze… CO?!
— To jest Remek! Remek, to jest Shin-chan!
— Bakao! Odstaw tego szczura tam, gdzie jego miejsce! Gdziekolwiek by ono nie było, byle jak najdalej ode mnie! Słyszysz?! Skąd ty go w ogóle wytrzasnąłeś? Przecież wyszedłeś tylko na chwilę, do łazienki…!
Midorima jeszcze raz zmierzył niepewnym spojrzeniem małą, czarną kulkę siedzącą na ramieniu Takao. Szczur wyglądał tak, jakby całe zamieszanie wokół niego stanowiło doskonałą rozrywkę. Zwłaszcza, jeśli miał tak doskonałe miejsce, aby wszystko obserwować. Białe wąsiki przy jego pyszczku nieustanie się poruszały.
— No właśnie! Nie pamiętam, żebyśmy ostatnio tam sprzątali. Szczególnie za wanną — zauważył Kazunari, chcąc za wszelką cenę przekonać Shintaro o swojej niewinności. Co prawda, Midorima kilka razy prosił go, aby tam ogarnął, jednak czy to takie ważne?
— Chcesz mi powiedzieć, że mamy tam teraz wylęganie szczurów?!
— Moooże.
— Zabierz TO stąd — powiedział dobitnie. Na jego nieszczęście, Takao nie zamierzał się tak łatwo poddać.
— Wypraszam sobie. On ma imię.
— I zdążyłeś wymyśleć je w tak krótkim czasie…?
— No! Odjazdowo, co?
— Nie!
— Haaa? Jak to? Chociaż… Hmm… — zamyślił się na chwilę. — Może lepiej byłoby Shin-chan?
— Zaraz, co? Myślałem, że to ja…
— Od teraz oboje będziecie nazywać się Shin-chan! — Midorima postanowił zachować komentarz dla całej sprawy dla siebie, ponieważ mógłby on zranić Takao. A tego, mimo wszystko, nie chciał. — Oj nie patrz tak na mnie, Shin-chan!
— Teraz to już nie wiem, do kogo mówisz… — mruknął pod nosem. Takao zignorował jego uwagę.
— Przecież pies Kuroko też wabi się Tetsuya! — dalej starał się postawić sprawę na swoim.
— Nie porównuj mnie do niego! I wyrzuć tego przeklętego szczura!
— Nie mogę! Już się przywiązał! — oświadczył, wskazując na swoje ramię.
— Jak dla mnie, po prostu wgryzł się w twoją bluzę, nanodayo.
Szczur rzeczywiście usiłował zrobić, co najmniej, dziurę, w ubraniu swojego nowego właściciela.
— To z miłości.
— Na pewno.
— Jesteś po prostu zazdrosny, Shin-chan! — żachnął się Kazunari. Taki obrót sprawy był dla niego jak najlepszy, jednak nie dał tego po sobie poznać.
— O szczura…?
— O drugiego Shin-chana!
— Nie jestem zazdrosny. — Takao, zdawszy sobie sprawę, że w ten sposób niczego na swoim chłopaku nie wymusi, obrócił swoją głowę w prawo i cmoknął tułów szczurka, który nawet tego nie zauważył, będąc w dalszym ciągu zajęty gryzieniem materiału bluzy. — Oi! Nie całuj go! Bakao! Kto wie, gdzie on się szlajał?! Chcesz złapać jakieś choróbsko?
— Ooooo troszczysz się o mnie? Hmm?
— T-To naturalne!
— To nie  twoim stylu. — Kazunari pokręcił głową. — Zazwyczaj jesteś obojętny na większość rzeczy. Mimo wszystko, dziękuję.
— Nie ma za co… — westchnął, wywracając oczyma. To nie do końca tak, że był obojętny. Po prostu wolał nie pokazywać Takao swojej wrażliwej strony. Nigdy jej nie zaakceptował, a czasem nawet uważał za żałosną. W rzeczywistości jednak bardzo często martwił się o swojego chłopaka i wszystko, co z nim związane. Pozwalał mu spisywać swoje prace, gdy termin ich oddania zbliżał się, gotował, kiedy ten wracał późno ze swojej dorywczej pracy, opiekował, gdy miał gorączkę. Dbał jednak, aby te przejawy dobroci z jego strony nie powtarzały się zbyt często.
— Aaaa dostanę buziaka?  — spytał Kazunari poruszając brwiami i uśmiechając się dwuznacznie. Przerwał tym samym przemyślenia Midorimy, który zastanawił się, czy aby nie powinien być milszy.
Nic z tego.
— Zwariowałeś? Żebym też się zaraził, nanodayo?
— Daj spokój, mały Shin-chan Nigou jest zdrowy! I tak uroczo się ślini…
— A czy on nie ma czasem wścieklizny?
Takao obdarzył Shintaro jednym ze swoich spojrzeń Shin-chan-daj-spokój i uniósł brwi.
— Nonsens! To jak będzie z tym buziakiem?
— Zapomnij. Chociaż cała ta sytuacja… może i dobrze się składa? Mój szczęśliwy przedmiot na dziś to trutka na gryzonie. — Był to kolejny dowód na to, że jego horoskop był nieomylny. Czasem z pozoru dziwne rzeczy okazywały się pomocne.
— Ani mi się waż, Shin-chan. — Kazunari na tychmiast spoważniał.
— To wyrzuć go.
— Niby gdzie?
— Spuść w toalecie, tam, skąd przylazł. — Nagle szczur, jakby przeczuwając zbliżające się niebezpieczeństwo, skoczył na podłogę i podbiegł do przerażonego Midorimy. — O-Oi! Zabierz go!
— Ooo polubił się!
Takao zdawał się być zachwycony całą sytuacją. W przeciwieństwie do Shintaro, który od perspektywy szczura na swoim ramieniu, wolał wskoczyć na krzesło, które stało tuż obok. W samą porę, bowiem gryzoń już szykował się do zdobycia nowego „punktu obserwacyjnego”.
— Takao!!!
— No już dobra, dobra… — Kazunari podszedł do szczura i wziął go na ręce, wydymając zabawnie policzki.
— Wynieś. Go. Teraz.
— Czyli jednak jesteś zazdrosny!
— Nie jestem!
— No to go nie wynoszę.
— Dobra! Nanodayo… Jestem bardzo, bardzo zazdrosny, sam tego chciałeś, albo szczur albo ja. Zadowolony? Mógłbyś już się go pozbyć?
— Niech będzie… Ale za buziaka!
— Później. Jak się jakoś odkazisz.
— Stoi.
Takao uśmiechnął się chytrze i wyszedł z pokoju razem ze szczurem. Midorima wolał nie zastanawiać się, co owy uśmiech miał oznaczać. W krótce jednak miał się o tym dotkliwie przekonać.
Kazunari wrócił po zaledwie dziesięciu minutach i od razu rozpoczął inwazję na usta Shintaro. Nie miał najmniejszego zamiaru zaprzestawać po jednym, małym buziaku. Zaczął całować swojego chłopaka coraz łapczywiej, a Midorima wiedział, że jakiekolwiek protesty nie miały sensu. Oddał się przyjemności całkowicie i gdyby nie ciche popiskiwania z głębi mieszkania, zapewne skończyłoby się seksem.
— Co tam tak piszczy? — zapytał, odsuwając od siebie Takao. Chłopak momentalnie zamarł.
— Hm? J-Ja nic nie słyszę — odparł wymijająco, nie patrząc na Midorimę.
— Takao…
— T-Tak?
— Gdzie ty wyniosłeś tego szczura? Na śmietnik?
— ..o….chni… — mruknął cicho.
— Możesz powtórzyć?
— Do… kuchni…
— No nie wierzę. Czekaj… — Shintaro zamyślił się, przypominając sobie przedpołudnie. — Czy to nie tam zostawiłem nasze zakupy na obiad? Rozpakowałeś je, czy dalej leżą w siatce na podłodze, w zasięgu tego gryzonia?!
— Ups.

— Koniec tego. Idę rozstawiać trutki. — I mówiąc to, wstał z kanapy, poprawił okulary, które wcześniej zsunęły mu się z nosa, i wyszedł z pokoju, zostawiając zszokowanego Takao za sobą.

5 komentarzy:

  1. To było świetne.... Biedny Midorima. Kocham Takao <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :D Mam nadzieję, że kolejne również się spodobają :) ^3^

      Usuń
  2. Och, dosć dawno nie sprawdzałam bloggera, a tu takie kąski ;-; Zawsze jak nie chce mi się wpisać literki "b" i wcisnąć entera, autorzy biorą się do roboty i publikują posty! xd Ale teraz mam aż trzy opowiadania do nadrobienia *-* I będę miała jak marnować wolny czas, który powinnam poswięcić na projekt z angielskiego! ^^)/ Och, ale mi radosć sprawiłas... Nie widziałam, żebys wczesniej pisała miniaturki, więc podziwiam, że tak swietnie ci poszło (a może potajemnie ćwiczyłas, nie publikując tego swiatu, hee? -^-). Och, no i MidoTaka! <33 Ja bym tam z chęcią przygarnęła Takao z jego szczurkiem, nie wiem co ten Midotima taki nieczuły, hah! Zwsze kocham ich w twoim wykonaniu i w cholerę mi się podoba ten nowy wygląd bloga, bo ten paring mi się kojarzy własnie z tobą! ^^ Zrobiło się tu tak przyjemnie i swieżo... Zmieniłas kompozycję i super, że tło za tekstem jest przeźroczyste, bo przez to ten blog jest w takim moim ulubionym stylu... Pastelowe kolory... dużo bieli... I tak minimalistycznie! Jeju, jest jeszcze idealniej niż wczesniej >.> Jak ty to robisz? No w każdym razie czekam na kolejną miniaturkę i lecę czytać pozostałe dwa opowiadania (zaczęłam od najkrótszego, najdłuższe na koniec ^^)! Ale mi znalazłas zabawę na poniedziałkowy wieczór XD Pozdrawiam i weny życzę! ^^)/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zwykle los robi nam na przekór xD I tak, zawsze można olać projekt xD Ja też tak robię i biorę się do roboty na ostatnią chwilę ;^;
      Jeny :'D Lubię sprawiać ludziom radość :D ^^
      Nie, nie pisałam miniaturek :'D Chyba, że były to takie pseudo-miniaturki, ale tak naprawdę było to coś pomiędzy normalnym shotem a miniaturką xD
      Wow, nie wiedziałam, że mogę się komukolwiek kojarzyć z jakimkolwiek pairingiem xD :D Dziękuję ^3^
      Ja również lubię minimalizm, więc *piona* :D Hahaha i dziękuję za wszystkie komplementy! *///* ^^
      Ah, a ja zabieram się za pisanie *^* Ostatnio wena napraaawdę mi sprzyja! ;^; :'D Również pozdrawiam! ♥

      Usuń
  3. Hejka,
    wspaniały tekst, o biedny Midorima, ale horoskopy nie kłamią, trutka się przydała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń