Goo Goo Dolls (AoKise)


And I'd give up forever to touch you
'Cause I know that you feel me somehow

I oddał­bym wiecz­ność, by cię dotknąć
Bo wiem, że w jakiś sposób mnie czujesz 


Zakochanie jest okropne. Zwłaszcza, jeśli darzysz uczuciem osobę, która jest dla ciebie nieosiągalna. Chujowo, co nie? 
Nie mogłem spać. Nie mogłem jeść. Nie mogłem normalnie żyć, bo w mojej głowie ciągle pojawiał się On. Nie wiem, jak moje serce znosiło kolejne napady niekontrolowanych wstrząsów, dreszczy, skoków ciśnienia i podwyższonej temperatury na sam Jego widok.
Zrobiłbym dla Niego wszystko. Jednak czy On chciałby od mnie cokolwiek?
To nie jest, i nigdy nie było, normalne. Kocham Go tam mocno, że aż boli. To najgorszy rodzaj bólu, ale… On już nigdy się o tym nie dowie.

You're the closest to heaven that I'll ever be
And I don't want to go home right now

Jesteś bliżej nieba, niż ja kiedykolwiek będę 
I nie chcę teraz wra­cać do domu


Lepiej, żeby nigdy nie wiedział, co teraz o Nim myślę. Mnie samego omal nie przyprawia to o zawał, a co dopiero stałoby się z Nim? Odkąd tylko pamiętam, uwielbiałem się z Nim droczyć. Zwracał wtedy na mnie całą swoją uwagę, i nieświadomy niczego, koncentrował na mnie całego siebie. Kiedy tylko zaczynałem o tym myśleć, z zachwytu robiło mi się niedobrze. 
Tak bardzo chciałbym móc podzielić się z kimś tym, co dzieje się w mojej głowie. W moim sercu. Niestety, on tamtej chwili postanowiłem zabrać ten sekret ze sobą do grobu.

And all I can taste is this moment
And all I can breathe is your life

I wszystko czego mogę skosz­to­wać to ta chwila
I wszystko czym mogę oddy­chać to twoje życie


Od zawsze uwielbiałem wiosnę. Ta pora roku ma w sobie coś szczególnego. Przyroda, a także uśpione ludzkie marzenia i plany, budzą się do życia. Człowiek, razem z kwiatami, zakwita chęcią do życia. Miasta otoczone zielenią przestają wydawać się tak niedostępne i sztywne jak zazwyczaj. 
Wiosna jest również tą porą roku, w której większość problemów, jak nie wszystkie, wydaje się mała i nieznacząca. Pod wpływem upojnych, powoli podwyższających się temperatur, bagatelizuje się powagę sytuacji i mimowolnie pozwala, by obawy rozwiał wiatr, poruszający świeżymi pączkami i małymi zielonymi listkami na drzewach.
Niewykluczone, że ten, kto da ponieść się wiosennemu wybawieniu, straci wszystko. Tak, jak stało się to w moim przypadku.
Moje szanse na to, aby wyznane przeze mnie uczucia zostały zaakceptowane, wcale nie były ogromne. Wręcz przeciwnie: mnie i moją sympatię łączyła zwykła przyjaźń. To z jednej strony sporo, jednak z drugiej udręczone nadmiarem emocji serce pragnęło ukojenia w postaci obustronnej miłości. 
Fajnie jest marzyć. Zwłaszcza na wiosnę. Wtedy jednak wyraźna dotąd granica zdrowego rozsądku i szaleństwa zaciera się. Mój przypadek to nie wyjątek – dotyczyło mnie nawet bardziej, niż kogokolwiek innego.

'Cause sooner or later it's over
I just don't want to miss you tonight

Bo prę­dzej czy póź­niej to się skoń­czy
Po pro­stu nie chcę tęsk­nić za tobą dziś w nocy


Miałem wielu przyjaciół, którzy zawsze służyli mi nie tylko radą, ale i pomocą. Nie chciałem jednak, aby ktokolwiek wiedział, z czym się borykam. Zamykałem oczy, zatykałem uszy i pozostawałem w swoim własnym świecie. Do wiosny. Właśnie na wiosnę zmieniłem nieco swoje zasady. Chciałem, aby w moim świecie pojawił się On.
Kise.

And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd under stand

I nie chcę, żeby świat mnie widział
Bo nie sądzę, żeby zro­zu­mieli


Długo myślałem nad tym, w jaki sposób mógłbym wyznać Mu swoją miłość. Chciałem zrobić to w sposób oryginalny, jednak nie tak sztuczny jak na filmach. Uważałem, że zaśpiewana pod oknem serenada jest przejawem egoizmu (swoją drogą również żenady), a pudełko czekoladek czy kwiaty czymś śmiesznie nietrwałym i przereklamowanym. 
Po pewnym czasie, i odrzuceniu większości dennych porad z Internetu, zdałem sobie sprawę, że w gruncie rzeczy wystarczy mi, aby On wiedział, kim jestem. Żeby spojrzał na mnie trochę inaczej, niż jak na przyjaciela, a wtedy, w moim mniemaniu, poszłoby z górki.
W tym miejscu warto nadmienić, że wyznanie miłości to ważny, ale najłatwiejszy krok, od którego zaczyna się budowanie związku. Z biegiem dni, miesięcy i lat jest coraz ciężej przezwyciężać wszelkie przeciwności losu, dlatego moje wcześniejsze rozumowanie było błędne. Nie mam co do tego wątpliwości.

When everything's made to be broken
I just want you to know who I am

Gdy wszystko jest skazane na zniszczenie
Chcę tylko, żebyś wie­dział, kim jestem


Na Wielki Miesiąc wybrałem maj. Uważałem go za idealną porę na wyznanie swoich uczuć. Wszystko dokładnie zaplanowałem. Każdego dnia dawałem Kise znać o swojej osobie w sposób co najmniej widowiskowy. Nie wiedziałem jeszcze, jak powinienem postępować właściwie, dlatego robiłem po prostu to, co wydawało mi się słuszne. Znałem jego kod do szafki, dlatego mogłem wyciągać mu z niej podręczniki i chować w różnych miejscach na całym korytarzu. Trząsłem się ze śmiechu i ekscytacji, kiedy ukryty po przeciwległej stronie budynku, obserwowałem krzątającego się Kise, który z różnym skutkiem próbował je odnaleźć.
To nie wszystko. W przeciągu dwóch tygodni chyba z 7 razy podmieniłem mu na treningu szampon z odżywką (Kise nienawidził, kiedy „rytuał” pielęgnacji jego włosów zostawał zakłócony niewłaściwą kolejnością stosowania specyfików); podłożyłem mu na stołówce nogę, w efekcie czego cały jego obiad wylądował na podłodze; na teście, na którym był nieobecny, podpisałem się jego nazwiskiem, a następnie pozaznaczałem błędne odpowiedzi. Do poważniejszych zagrań z mojej strony mogę zaliczyć jeszcze parę innych sytuacji, jednak nie były one aż tak dotkliwe jak te, które wymieniłem.

And you can't fight the tears that ain't coming
Or the moment of truth in your lies

I nie potra­fisz powstrzy­mać tych łez, które nie płyną
Lub chwili prawdy w two­ich kłam­stwach


Wiedziałem, byłem pewien, że on wie, że to ja stoję za tymi wszystkimi wybrykami. Cieszyłem się z tego, ponieważ właśnie taki obrót sprawy zakładał mój plan. Kise miał poświęcać mi każdą swoją myśl, a to był najprostszy sposób, aby to osiągnąć.
Lubię prostotę.
Z perspektywy czasu mogę jednak stwierdzić, że moje działania przypominały bardziej szczenięce zaloty niż prawdziwe zalecanie się do ukochanej osoby. Jednak cóż poradzić? Taka moja natura. Gwałtowna, porywcza, nieokiełznana. O wiele łatwiej mi wprowadzić w życie proste rozumowanie, niż głowić się nad czymś więcej, niż to konieczne. 
W ten sposób zwróciłem na siebie uwagę Kise bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Niestety, nie stanowiło to jeszcze sukcesu. Pewnego dnia w czasie długiej przerwy na lunch poprosiłem Kise, aby wyszedł ze mną na chwilę na dach szkoły. Jeśli przypatrzeć się tej sytuacji nieco dokładniej, możliwe, że po prostu uśmiechnąłem się do niego, chwyciłem za przegub i pociągnąłem za sobą.

When everything feels like the movies
Yeah you bleed just to know you're alive

Gdy wszystko wydaje się, jak z filmu 
Krwa­wisz tylko po to by wie­dzieć, że żyjesz


Droga na dach strasznie mi się dłużyła. Drżałem z ekscytacji i nie pozwalałem Kise na żaden protest. W końcu dotarliśmy do mojej Świątyni Ciszy i Spokoju – przychodziłam tam zawsze, kiedy potrzebowałem chwili dla siebie, lub po prostu musiałem uciec z jakiegoś przedmiotu i bezpiecznie przeczekać go w swojej kryjówce.
Nie jestem pewien, czy Kise był tam kiedykolwiek wcześniej. Kiedy tylko puściłem jego rękę, zaczął oglądać się wokół. Dzień był nadzwyczaj pogodny. Na jasnoniebieskim niebie nie było widać ani jednej chmurki. Świeciło słońce, którego promienie padały na nasze twarze. Wiał lekki wiatr, który przywiał na dach kilka kwiatów wiśni. Wyglądały cudownie. Zwłaszcza, gdy jeden z nich wplątał się we włosy Kise. Podszedłem do niego z zamiarem wyjęcia go z nich, jednak w tej samej chwili on odsunął się. Spróbowałem ponownie – efekt był taki sam. W końcu za jego plecami pojawiła się barierka, więc nie mógł odejść dalej. Wykorzystałem tę chwilę, jednak gdy wyciągnąłem w jego kierunku swoją dłoń, on popatrzył na mnie ze strachem. Nie miałem pojęcia, o co mogło chodzić. Wyjąłem kwiat z jego lśniących złocistych włosów i pokazałem mu go.

And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd under stand

I nie chcę, żeby świat mnie widział
Bo nie sądzę, żeby zro­zu­mieli

— O co chodzi? ­ — zapytałem, kiedy odetchnął z ulgą. 
— To chyba ja powinienem spytać? — powiedział, w dalszym ciągu wlepiając we mnie niepewne spojrzenie.
Zmarszczyłem brwi. 
— Chciałem pogadać. Nie musiałeś się tak odsuwać, wiesz? — burknąłem, niezbyt zachwycony obrotem spraw. 
Kise wzruszył tylko ramionami.
— O czym chciałeś porozmawiać? 
— O nas — odparłem, zdecydowany. 
To był naprawdę piękny dzień. Powinno mieć wtedy miejsce również piękne wyznanie. Szkoda tylko, że sytuacja między nami była bardziej niezrozumiała i napięta niż mi się wydawało. 
— Nie wiem, czy można powiedzieć na ten temat cokolwiek — westchnął cicho i splótł ręce na piersiach. Było to jednak westchniecie pełne bólu i zdenerwowania. Widok skulonego w sobie, przygnębionego i spiętego Kise, sprawił, że moje serce ścisnęło się nieprzyjemnie. Moim priorytetem było to, aby był szczęśliwy.
Wiedziałem, że będę musiał wytłumaczyć swoje wcześniejsze zachowanie, jednak nie byłem do końca pewny, kiedy. W końcu cudowność mojego wyznania powinna przyćmić wszystko inne, prawda? 
Mimo wszystko postanowiłem się nie poddawać i zacząć od konkretów. 
— Kise, ja cię... 

When everything's made to be broken
I just want you to know who I am

Gdy wszystko jest skazane na zniszczenie
Chcę tylko, żebyś wie­dział, kim jestem


— Wiem, Aominecchi — przerwał mi niespodziewanie. Z przejęcia zaczerpnąłem powietrza głęboko w płuca i przez chwilę go nie wypuszczałem. Nie rozumiałem już nic. Czy to możliwe, że sam się domyślił?
Czemu jednak wyglądał tak, jakby lada moment miał się rozpłakać? 
— C-Co wiesz? — zdołałem wykrztusić. 
Na twarzy Kise malował się niewysłowiony ból. Przełknął powoli ślinę i zaczął mówić cichym, zduszonym głosem:
— Wiem, że mnie nienawidzisz. Nie mam tylko pojęcia, dlaczego? Przecież nie zrobiłem ci nic złego! Myślałem nawet, że jesteśmy przyjaciółmi, ale Ty zacząłeś robić mi te wszystkie rzeczy. Dobrze wiem, że to Ty, dlatego nawet nie próbuj zaprzeczać. Aominecchi... Ja... Naprawdę się na tobie zawiodłem. 
Zatkało mnie. Dopiero w tamtej chwili zdałem sobie sprawę, że źle zinterpretował moje zachowanie – czy może inaczej: to ja zachowywałem się nieodpowiednio. 
Uśmiechnąłem się lekko, przygotowując się na wytłumaczenie całej sytuacji, jakbym miał właśnie zacząć tłumaczyć dziecku, ile to jest dwa plus dwa. Jednak w chwili, kiedy zaczął krzyczeć, wszystkie moje argumenty gdzieś zniknęły. Nagle żaden z nich po prostu nie pasował. 
— No tak, jasne, rozumiem. Masz coś do tego, że dołączyłem do drużyny, ale jestem najsłabszy, tak? To powód, aby się nade mną pastwić? Hm, szkoda, że zrozumiałem to dopiero teraz. Bo wiesz, wcześniej ci ufałem, a nawet cię… — W tym momencie zawahał się. Zacisnął dłonie w pięści, niespokojnie rozejrzał się wokół i ciężko przełknął ślinę. Dopiero potem dodał: — Ciekawe tylko, efektem jakiego żartu ma być ta rozmowa.
Zamrugał parę razy i pociągnął głośno nosem. Następnie wyminął mnie już bez słowa, zmierzając ku drzwiom prowadzącym na klatkę schodową. 
Wszystkie tłumaczenia stanęły mi w gardle. Nie mogłem pojąć, co takiego właśnie się stało. Jedynie, co byłem w stanie zrobić, to odwrócić się i krzyknąć za nim, kiedy był już prawie przy wyjściu. 
— Ale... Kise, to nie tak! Kocham Cię! 
Brzmiało to żałośnie. A z zaczerwienionymi, szeroko otwartymi oczami oraz zmierzwionymi wiatrem włosami wyglądałem zapewne jeszcze gorzej. 
— Kochasz? 
Zatrzymał się w miejscu i spojrzał w moją stronę. Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś, a gniewnie zmarszczone brwi nadały całej jego wypowiedzi tej odrobiny nienawiści, jakiej zabrakło w jego zachrypniętym głosie. 
— Nigdy więcej nawet nie próbuj sobie drwić z moich uczuć. 
Nie byłem więc w stanie zatrzymać go już niczym. Musiałem pogodzić się z tym, że wyszedł. Musiałem pogodzić się z tym, że straciłem wszystko, co nas łączyło. Nawet przyjaźń. Najgorsze było jednak to, że go zraniłem, a on zamknął się na mnie raz na zawsze. 
Stałem na dachu jeszcze dobre dziesięć minut, nie ruszając się ani o milimetr, a jego słowa jeszcze długo rozbrzmiewały echem w mojej głowie. 
Nie wiem tylko, czemu wtedy, kiedy to mówił, płakał. 

And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd understand

When everything's made to be broken
I nie chcę, żeby świat mnie widział
Bo nie sądzę, żeby zro­zu­mieli
Gdy wszystko jest skazane na zniszczenie


Od tamtego maja minęło parę lat. A mimo to nadal Go kocham. On o tym nie wie i żyje w nieświadomości tuż obok. W bloku naprzeciwko. Czasem mogę Go dostrzec. Stoi w oknie i tęsknym wzrokiem wpatruje się w księżyc na niebie. Jest samotny. Z jednej strony mnie to cieszy, ale z drugiej…
To ja chciałbym móc przy nim być.

I just want you to know who I am
I just want you to know who I am

I just want you to know who I am
I just want you to know who I am
Chcę tylko, byś wie­dział, kim jestem
Chcę tylko, byś wie­dział, kim jestem
Chcę tylko, byś wie­dział, kim jestem
Chcę tylko, byś wie­dział, kim jestem

Kocham cię tak bardzo, że to boli. To najgorszy rodzaj bólu, ale Ty nigdy się o tym nie dowiesz. I gdybyś mógł tylko mnie dostrzec i wiedzieć, kim tak naprawdę jestem, byłbym szczęśliwy.

10 komentarzy:

  1. Pierwsza :333

    No więc... po pierwsze. Pozwól mi wybuchnąć emocjami *__*
    ksjdlsahdouaseholskdjsaoidpaopsdlsdksdkdj! <3
    Ok. Teraz wersja bardziej zrozumiała:
    Boziu, to było, to jest!, piękne! Cały fragment z wiosną, o kwitnięciu, przerwaniu hamulców etc.etc. najbardziej przypadł mi do gustu *^* Bardzo dobrze dobrane...wszystko! XD Opis, metaforki i wiosenny proces budzenia się do życia :333
    Aho! Baka, co ty robisz na Boga?! Powiedz to Kisi wprost, a nie jakieś podchody urządzasz....*a few moments later* No teraz to już za późno...;-;
    Why ;^;
    Smutek mocno. Ale taki piękny smutek.ಥдಥ
    Serce mi się kraja, jak czytam końcówkę, a jednocześnie się zachwycam XD ಥ_ಥ
    Nie zawiodłaś mnie, w ogóle. Ba! Przerosłaś moje oczekiwania ^^
    Oby tak dalej! :3
    ಥ◡ಥ idę płakać do kąta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujęęę bardzo :D Strasznie się cieszę ^^ Zwłaszcza, że trochę się przy tym namęczyłam xD Tzn, chyba z 5 razy zaczynałam pisać początek, ale ostatecznie pozostałam przy tej wersji :3 Tak więc jeszcze raz dziękuję i... na następy raz postaram się równie mocno ;^; <3 :33

      Usuń
    2. Awwww yis! *w*
      To będą jakieś następne razy? :3333

      Napracowałaś się, ale zobacz na te wszystkie komentarze *wskazuje ręka, zataczając nią półkole*
      Opłaciło się! *w*

      Usuń
  2. O rany… tak czekałam aż coś wstawisz i każdego dnia sprawdzałam bloggera licząc na jakieś op i mimo, że to nie tylko nie jest Proof of Love, które miałam nadzieję zobaczyć, ty je w ogóle zawiesiłaś, to powiem ci, że mogłabym czekać na twoje kolejne opowiadanie przez następne kilka miesięcy, ba!, nawet więcej, żeby móc znowu przeczytać coś tak cudownego. Wynagrodziłoby mi to caaaluuutki ten czas czekania. I jeszcze ta piosenka… Moja mama zaszczepiła we mnie miłość do niej i tak jakoś zawsze mi się kojarzy z moim dzieciństwem, mimo że powstała na długo przed tym, jak się urodziłam.
    Aomine, och, Aomine…. jak czytałam te jego "genialne" sposoby na zwrócenie na siebie uwagi, to zastanawiałam się ile lat mają bohaterowie w tej historii… I podłamałam się, kiedy dowiedziałam się, że wcale nie mieli po 7 lat. Ale to dodaje tej historii takiego uroku <3 "Gdyby zakochanie trwało zbyt długo, ludzie umieraliby z wyczerpania, arytmii lub tachykadrii serca, głodu lub syndromu odstawienia sny." Tak mi się ten cytat skojarzył ze stanem Aomine…
    Taki ten komentarz nieskładny, ale naprawdę nie potrafię wyrazić swoich uczuć po przeczytaniu tego. Pozostała jakaś taka melancholia i refleksje i za cholerę nie umiem wytłumaczyć tego słowami. No rozerwałaś mnie, no. :< I mam mam takie trochę masochistyczne nadzieje, że będziesz robić to częściej :') Boże, to jest naprawdę cudowne… Aż brak mi słów. Mi. To się nie zdarza .-. Trzymać tak dalej! (y) Życzę duuużo weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejciu, o jejciu *///* Tak strasznie mi miło... dziękuję! Z całego serca dziękuję! :D ♥
      Jeśli miałabym jakoś usprawiedliwić Aho, to mogę powiedzieć tylko to, że te jego zaloty zamykają się w ramach czasowych gimnazjum. Poza tym był młody, głupi i... wiele stracił przez swoją nierozwagę </3 Niestety w życiu bywa i tak ;;
      Oh, cytat idealny. Naprawdę :') Oddaje wszystko to, co starałam się tutaj przekazać :33
      Myślę, że twoje refleksje są spowodowane również tym, że opowiadanie skończyło się w taki, a nie inny sposób. A skoro ci się podobało... Mam dobre wieści. Planuję takich więcej :D ^^
      Dziękuuuuuję, tak bardzo dziękuję jeszcze raz ♥♥♥ Również pozdrawiam i przesyłam tulaski :33 :') ♥

      Usuń
  3. Ten songfic... O rajciu... Aż brakło mi słów... Cudny, cudny, cudny! *^* Szczerze to z początku sądziłam, że pisałaś z perspektywy Kise. Sama nwm czemu. Takie rozmyślania jakoś bardziej mi do niego pasowały XD Aho ten debil... Jak czytałam o tych jego zalotach to miałam ochotę go udusić. A przez zakończenie moje wrażliwe serduszko boleśnie się ścisneło. Nie cierpie smutnych zakonczeń, ale jednocześnie je kocham...
    Wiem dziwna jestem... XD
    Pozdrawiam i śle taaaaaak dużo weny :D
    Sowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku chciałam pisać z perspektywy Kise, ale uznałam, że takie rozmyślania Aho mogą spodobać się tym razem bardziej :3 I jakoś tak pasował mi on do smutnego zakończenia... :'3
      Mam podobnie, o ile nie tak samo. Kiedy to ja czytam jakieś opowiadanie i przeczuwam tragedię, nie chcę, aby źle się to kończyło, jeśli jednak do takowego zakończenia dojdzie... Jest mi tak jakoś gorzko w sercu. Po prostu. Ale to wcale nie sprawia, że przestaję kochać dane opowiadanie :33 ^^
      Dziękuję bardzo za komentarz i tak miłe słowa. Strasznie się cieszę, że ci się podobało ^^ Na następny raz również się postaram! :D

      Usuń
  4. Jeeejuuuu popłakałam się ;_; Aomine debilu wszystko spsułeś! A miało być tak pięknie... T.T
    ..... A wgl Shiro tęskniłam!!! *tuli mocno* (ta ja już tu od dawna jestem, ale co chwila,zmieniam nazwy, jednakowoż przy tej już zostanę na amen) gdzieś ty wyginęła kobieto?! (/'o')/ mam nadzieję, że już wróciłaś i będziesz częściej :3 Ps: testy i koniec gimby to straszny okres więc kumam, że ciężko;)
    Pozdrowionka, weny i ciepłe tulaski przesyłam (/*^*)/\(*^*\) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, jejciu, też już zdążyłam zatęsknić za blogiem i moimi kochanymi czytelnikami c: *również tuli ♥* Postaram się więc bywać tu częściej i zostawiać więcej opek :3 Jeśli mi się uda, to dodam kolejnego songficka nawet dziś ^3^ Aaa jeśli nie, to najpóźniej jutro :3
      Dziękuję, również pozdrawiam iii *kolejny wirtualny tulasek c:*

      Usuń
  5. Hej,
    wspaniale, naprawdę wspaniale opisana wiosna i to jak się wszystko budzi do życia... co to za podchodzi trzeba od razu powiedzieć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń