And I'd give up forever to touch you
'Cause I know that you feel me somehow
I oddałbym wieczność, by cię dotknąć
Bo wiem, że w jakiś sposób mnie czujesz
Zakochanie jest okropne. Zwłaszcza, jeśli darzysz uczuciem osobę, która
jest dla ciebie nieosiągalna. Chujowo, co nie?
Nie mogłem spać. Nie mogłem jeść. Nie mogłem normalnie żyć, bo w mojej
głowie ciągle pojawiał się On. Nie wiem, jak moje serce znosiło kolejne napady
niekontrolowanych wstrząsów, dreszczy, skoków ciśnienia i podwyższonej
temperatury na sam Jego widok.
Zrobiłbym dla Niego wszystko. Jednak czy On chciałby od mnie cokolwiek?
To nie jest, i nigdy nie było, normalne. Kocham Go tam mocno, że aż
boli. To najgorszy rodzaj bólu, ale… On już nigdy się o tym nie dowie.
You're the closest to heaven that I'll ever be
And I don't want to go home right now
Jesteś bliżej nieba, niż ja kiedykolwiek będę
I nie chcę teraz wracać do domu
Lepiej, żeby nigdy nie wiedział, co teraz o Nim myślę. Mnie samego omal
nie przyprawia to o zawał, a co dopiero stałoby się z Nim? Odkąd tylko
pamiętam, uwielbiałem się z Nim droczyć. Zwracał wtedy na mnie całą swoją
uwagę, i nieświadomy niczego, koncentrował na mnie całego siebie. Kiedy tylko
zaczynałem o tym myśleć, z zachwytu robiło mi się niedobrze.
Tak bardzo chciałbym móc podzielić się z kimś tym, co dzieje się w
mojej głowie. W moim sercu. Niestety, on tamtej chwili postanowiłem zabrać ten
sekret ze sobą do grobu.
And all I can taste is this moment
And all I can breathe is your life
I wszystko czego mogę skosztować to ta chwila
I wszystko czym mogę oddychać to twoje życie
Od zawsze uwielbiałem wiosnę. Ta pora roku ma w sobie coś szczególnego.
Przyroda, a także uśpione ludzkie marzenia i plany, budzą się do życia.
Człowiek, razem z kwiatami, zakwita chęcią do życia. Miasta otoczone zielenią
przestają wydawać się tak niedostępne i sztywne jak zazwyczaj.
Wiosna jest również tą porą roku, w której większość problemów, jak nie
wszystkie, wydaje się mała i nieznacząca. Pod wpływem upojnych, powoli
podwyższających się temperatur, bagatelizuje się powagę sytuacji i mimowolnie
pozwala, by obawy rozwiał wiatr, poruszający świeżymi pączkami i małymi
zielonymi listkami na drzewach.
Niewykluczone, że ten, kto da ponieść się wiosennemu wybawieniu, straci
wszystko. Tak, jak stało się to w moim przypadku.
Moje szanse na to, aby wyznane przeze mnie uczucia zostały
zaakceptowane, wcale nie były ogromne. Wręcz przeciwnie: mnie i moją sympatię
łączyła zwykła przyjaźń. To z jednej strony sporo, jednak z drugiej udręczone
nadmiarem emocji serce pragnęło ukojenia w postaci obustronnej miłości.
Fajnie jest marzyć. Zwłaszcza na wiosnę. Wtedy jednak wyraźna dotąd
granica zdrowego rozsądku i szaleństwa zaciera się. Mój przypadek to nie
wyjątek – dotyczyło mnie nawet bardziej, niż kogokolwiek innego.
'Cause sooner or later it's over
I just don't want to miss you tonight
Bo prędzej czy później to się skończy
Po prostu nie chcę tęsknić za tobą dziś w nocy
Miałem wielu przyjaciół, którzy zawsze służyli mi nie tylko radą, ale i
pomocą. Nie chciałem jednak, aby ktokolwiek wiedział, z czym się borykam.
Zamykałem oczy, zatykałem uszy i pozostawałem w swoim własnym świecie. Do
wiosny. Właśnie na wiosnę zmieniłem nieco swoje zasady. Chciałem, aby w moim
świecie pojawił się On.
Kise.
And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd under stand
I nie chcę, żeby świat mnie widział
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Długo myślałem nad tym, w jaki sposób mógłbym wyznać Mu swoją miłość.
Chciałem zrobić to w sposób oryginalny, jednak nie tak sztuczny jak na filmach.
Uważałem, że zaśpiewana pod oknem serenada jest przejawem egoizmu (swoją drogą
również żenady), a pudełko czekoladek czy kwiaty czymś śmiesznie nietrwałym i
przereklamowanym.
Po pewnym czasie, i odrzuceniu większości dennych porad z Internetu,
zdałem sobie sprawę, że w gruncie rzeczy wystarczy mi, aby On wiedział, kim
jestem. Żeby spojrzał na mnie trochę inaczej, niż jak na przyjaciela, a wtedy, w
moim mniemaniu, poszłoby z górki.
W tym miejscu warto nadmienić, że wyznanie miłości to ważny, ale
najłatwiejszy krok, od którego zaczyna się budowanie związku. Z biegiem dni,
miesięcy i lat jest coraz ciężej przezwyciężać wszelkie przeciwności losu,
dlatego moje wcześniejsze rozumowanie było błędne. Nie mam co do tego
wątpliwości.
When everything's made to be broken
I just want you to know who I am
Gdy wszystko jest skazane na zniszczenie
Chcę tylko, żebyś wiedział, kim jestem
Na Wielki Miesiąc wybrałem maj. Uważałem go za idealną porę na wyznanie
swoich uczuć. Wszystko dokładnie zaplanowałem. Każdego dnia dawałem Kise znać o
swojej osobie w sposób co najmniej widowiskowy. Nie wiedziałem jeszcze, jak
powinienem postępować właściwie, dlatego robiłem po prostu to, co wydawało mi
się słuszne. Znałem jego kod do szafki, dlatego mogłem wyciągać mu z niej
podręczniki i chować w różnych miejscach na całym korytarzu. Trząsłem się ze
śmiechu i ekscytacji, kiedy ukryty po przeciwległej stronie budynku,
obserwowałem krzątającego się Kise, który z różnym skutkiem próbował je
odnaleźć.
To nie wszystko. W przeciągu dwóch tygodni chyba z 7 razy podmieniłem
mu na treningu szampon z odżywką (Kise nienawidził, kiedy „rytuał” pielęgnacji
jego włosów zostawał zakłócony niewłaściwą kolejnością stosowania specyfików);
podłożyłem mu na stołówce nogę, w efekcie czego cały jego obiad wylądował na
podłodze; na teście, na którym był nieobecny, podpisałem się jego nazwiskiem, a
następnie pozaznaczałem błędne odpowiedzi. Do poważniejszych zagrań z mojej
strony mogę zaliczyć jeszcze parę innych sytuacji, jednak nie były one aż tak
dotkliwe jak te, które wymieniłem.
And you can't fight the tears that ain't coming
Or the moment of truth in your lies
I nie potrafisz powstrzymać tych łez, które nie
płyną
Lub chwili prawdy w twoich kłamstwach
Wiedziałem, byłem pewien, że on wie, że to ja stoję za tymi wszystkimi
wybrykami. Cieszyłem się z tego, ponieważ właśnie taki obrót sprawy zakładał
mój plan. Kise miał poświęcać mi każdą swoją myśl, a to był najprostszy sposób,
aby to osiągnąć.
Lubię prostotę.
Z perspektywy czasu mogę jednak stwierdzić, że moje działania
przypominały bardziej szczenięce zaloty niż prawdziwe zalecanie się do
ukochanej osoby. Jednak cóż poradzić? Taka moja natura. Gwałtowna, porywcza,
nieokiełznana. O wiele łatwiej mi wprowadzić w życie proste rozumowanie, niż
głowić się nad czymś więcej, niż to konieczne.
W ten sposób zwróciłem na siebie uwagę Kise bardziej, niż kiedykolwiek
wcześniej. Niestety, nie stanowiło to jeszcze sukcesu. Pewnego dnia w czasie
długiej przerwy na lunch poprosiłem Kise, aby wyszedł ze mną na chwilę na dach
szkoły. Jeśli przypatrzeć się tej sytuacji nieco dokładniej, możliwe, że po
prostu uśmiechnąłem się do niego, chwyciłem za przegub i pociągnąłem za sobą.
When everything feels like the movies
Yeah you bleed just to know you're alive
Gdy wszystko wydaje się, jak z filmu
Krwawisz tylko po to by wiedzieć, że żyjesz
Droga na dach strasznie mi się dłużyła. Drżałem z ekscytacji i nie
pozwalałem Kise na żaden protest. W końcu dotarliśmy do mojej Świątyni Ciszy i
Spokoju – przychodziłam tam zawsze, kiedy potrzebowałem chwili dla siebie, lub
po prostu musiałem uciec z jakiegoś przedmiotu i bezpiecznie przeczekać go w
swojej kryjówce.
Nie jestem pewien, czy Kise był tam kiedykolwiek wcześniej. Kiedy tylko
puściłem jego rękę, zaczął oglądać się wokół. Dzień był nadzwyczaj pogodny. Na
jasnoniebieskim niebie nie było widać ani jednej chmurki. Świeciło słońce,
którego promienie padały na nasze twarze. Wiał lekki wiatr, który przywiał na
dach kilka kwiatów wiśni. Wyglądały cudownie. Zwłaszcza, gdy jeden z nich
wplątał się we włosy Kise. Podszedłem do niego z zamiarem wyjęcia go z nich,
jednak w tej samej chwili on odsunął się. Spróbowałem ponownie – efekt był taki
sam. W końcu za jego plecami pojawiła się barierka, więc nie mógł odejść dalej.
Wykorzystałem tę chwilę, jednak gdy wyciągnąłem w jego kierunku swoją dłoń, on
popatrzył na mnie ze strachem. Nie miałem pojęcia, o co mogło chodzić. Wyjąłem
kwiat z jego lśniących złocistych włosów i pokazałem mu go.
And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd under stand
I nie chcę, żeby świat mnie widział
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
— O co chodzi? — zapytałem, kiedy odetchnął z ulgą.
— To chyba ja powinienem spytać? — powiedział, w dalszym ciągu
wlepiając we mnie niepewne spojrzenie.
Zmarszczyłem brwi.
— Chciałem pogadać. Nie musiałeś się tak odsuwać, wiesz? — burknąłem,
niezbyt zachwycony obrotem spraw.
Kise wzruszył tylko ramionami.
— O czym chciałeś porozmawiać?
— O nas — odparłem, zdecydowany.
To był naprawdę piękny dzień. Powinno mieć wtedy miejsce również piękne
wyznanie. Szkoda tylko, że sytuacja między nami była bardziej niezrozumiała i
napięta niż mi się wydawało.
— Nie wiem, czy można powiedzieć na ten temat cokolwiek — westchnął
cicho i splótł ręce na piersiach. Było to jednak westchniecie pełne bólu i
zdenerwowania. Widok skulonego w sobie, przygnębionego i spiętego Kise,
sprawił, że moje serce ścisnęło się nieprzyjemnie. Moim priorytetem było to,
aby był szczęśliwy.
Wiedziałem, że będę musiał wytłumaczyć swoje wcześniejsze zachowanie,
jednak nie byłem do końca pewny, kiedy. W końcu cudowność mojego wyznania
powinna przyćmić wszystko inne, prawda?
Mimo wszystko postanowiłem się nie poddawać i zacząć od konkretów.
— Kise, ja cię...
When everything's made to be broken
I just want you to know who I am
Gdy wszystko jest skazane na zniszczenie
Chcę tylko, żebyś wiedział, kim jestem
— Wiem, Aominecchi — przerwał mi niespodziewanie. Z przejęcia
zaczerpnąłem powietrza głęboko w płuca i przez chwilę go nie wypuszczałem. Nie
rozumiałem już nic. Czy to możliwe, że sam się domyślił?
Czemu jednak wyglądał tak, jakby lada moment miał się rozpłakać?
— C-Co wiesz? — zdołałem wykrztusić.
Na twarzy Kise malował się niewysłowiony ból. Przełknął powoli ślinę i
zaczął mówić cichym, zduszonym głosem:
— Wiem, że mnie nienawidzisz. Nie mam tylko pojęcia, dlaczego? Przecież
nie zrobiłem ci nic złego! Myślałem nawet, że jesteśmy przyjaciółmi, ale Ty
zacząłeś robić mi te wszystkie rzeczy. Dobrze wiem, że to Ty, dlatego nawet nie
próbuj zaprzeczać. Aominecchi... Ja... Naprawdę się na tobie zawiodłem.
Zatkało mnie. Dopiero w tamtej chwili zdałem sobie sprawę, że źle
zinterpretował moje zachowanie – czy może inaczej: to ja zachowywałem się
nieodpowiednio.
Uśmiechnąłem się lekko, przygotowując się na wytłumaczenie całej
sytuacji, jakbym miał właśnie zacząć tłumaczyć dziecku, ile to jest dwa plus
dwa. Jednak w chwili, kiedy zaczął krzyczeć, wszystkie moje argumenty gdzieś
zniknęły. Nagle żaden z nich po prostu nie pasował.
— No tak, jasne, rozumiem. Masz coś do tego, że dołączyłem do drużyny,
ale jestem najsłabszy, tak? To powód, aby się nade mną pastwić? Hm, szkoda, że
zrozumiałem to dopiero teraz. Bo wiesz, wcześniej ci ufałem, a nawet cię… — W
tym momencie zawahał się. Zacisnął dłonie w pięści, niespokojnie rozejrzał się
wokół i ciężko przełknął ślinę. Dopiero potem dodał: — Ciekawe tylko, efektem
jakiego żartu ma być ta rozmowa.
Zamrugał parę razy i pociągnął głośno nosem. Następnie wyminął mnie już
bez słowa, zmierzając ku drzwiom prowadzącym na klatkę schodową.
Wszystkie tłumaczenia stanęły mi w gardle. Nie mogłem pojąć, co takiego
właśnie się stało. Jedynie, co byłem w stanie zrobić, to odwrócić się i krzyknąć za
nim, kiedy był już prawie przy wyjściu.
— Ale... Kise, to nie tak! Kocham Cię!
Brzmiało to żałośnie. A z zaczerwienionymi, szeroko otwartymi oczami
oraz zmierzwionymi wiatrem włosami wyglądałem zapewne jeszcze gorzej.
— Kochasz?
Zatrzymał się w miejscu i spojrzał w moją stronę. Jego wzrok przeszywał
mnie na wskroś, a gniewnie zmarszczone brwi nadały całej jego wypowiedzi tej
odrobiny nienawiści, jakiej zabrakło w jego zachrypniętym głosie.
— Nigdy więcej nawet nie próbuj sobie drwić z moich uczuć.
Nie byłem więc w stanie zatrzymać go już niczym. Musiałem pogodzić się
z tym, że wyszedł. Musiałem pogodzić się z tym, że straciłem wszystko, co nas
łączyło. Nawet przyjaźń. Najgorsze było jednak to, że go zraniłem, a on zamknął
się na mnie raz na zawsze.
Stałem na dachu jeszcze dobre dziesięć minut, nie ruszając się ani o
milimetr, a jego słowa jeszcze długo rozbrzmiewały echem w mojej głowie.
Nie wiem tylko, czemu wtedy, kiedy to mówił, płakał.
And I don't want the world to see me
'Cause I don't think that they'd understand
When everything's made to be broken
I nie chcę, żeby świat mnie widział
Bo nie sądzę, żeby zrozumieli
Gdy wszystko jest skazane na zniszczenie
Od tamtego maja minęło parę lat. A mimo to nadal Go kocham. On o tym
nie wie i żyje w nieświadomości tuż obok. W bloku naprzeciwko. Czasem mogę Go
dostrzec. Stoi w oknie i tęsknym wzrokiem wpatruje się w księżyc na niebie.
Jest samotny. Z jednej strony mnie to cieszy, ale z drugiej…
To ja chciałbym móc przy nim być.
I just want you to know who I am
I just want you to know who I am
I just want you to know who I am
I just want you to know who I am
Chcę tylko, byś wiedział, kim jestem
Chcę tylko, byś wiedział, kim jestem
Chcę tylko, byś wiedział, kim jestem
Chcę tylko, byś wiedział, kim jestem
Kocham cię tak bardzo, że to boli. To najgorszy rodzaj bólu, ale Ty
nigdy się o tym nie dowiesz. I gdybyś mógł tylko mnie dostrzec i wiedzieć, kim
tak naprawdę jestem, byłbym szczęśliwy.
Pierwsza :333
OdpowiedzUsuńNo więc... po pierwsze. Pozwól mi wybuchnąć emocjami *__*
ksjdlsahdouaseholskdjsaoidpaopsdlsdksdkdj! <3
Ok. Teraz wersja bardziej zrozumiała:
Boziu, to było, to jest!, piękne! Cały fragment z wiosną, o kwitnięciu, przerwaniu hamulców etc.etc. najbardziej przypadł mi do gustu *^* Bardzo dobrze dobrane...wszystko! XD Opis, metaforki i wiosenny proces budzenia się do życia :333
Aho! Baka, co ty robisz na Boga?! Powiedz to Kisi wprost, a nie jakieś podchody urządzasz....*a few moments later* No teraz to już za późno...;-;
Why ;^;
Smutek mocno. Ale taki piękny smutek.ಥдಥ
Serce mi się kraja, jak czytam końcówkę, a jednocześnie się zachwycam XD ಥ_ಥ
Nie zawiodłaś mnie, w ogóle. Ba! Przerosłaś moje oczekiwania ^^
Oby tak dalej! :3
ಥ◡ಥ idę płakać do kąta.
Dziękujęęę bardzo :D Strasznie się cieszę ^^ Zwłaszcza, że trochę się przy tym namęczyłam xD Tzn, chyba z 5 razy zaczynałam pisać początek, ale ostatecznie pozostałam przy tej wersji :3 Tak więc jeszcze raz dziękuję i... na następy raz postaram się równie mocno ;^; <3 :33
UsuńAwwww yis! *w*
UsuńTo będą jakieś następne razy? :3333
Napracowałaś się, ale zobacz na te wszystkie komentarze *wskazuje ręka, zataczając nią półkole*
Opłaciło się! *w*
O rany… tak czekałam aż coś wstawisz i każdego dnia sprawdzałam bloggera licząc na jakieś op i mimo, że to nie tylko nie jest Proof of Love, które miałam nadzieję zobaczyć, ty je w ogóle zawiesiłaś, to powiem ci, że mogłabym czekać na twoje kolejne opowiadanie przez następne kilka miesięcy, ba!, nawet więcej, żeby móc znowu przeczytać coś tak cudownego. Wynagrodziłoby mi to caaaluuutki ten czas czekania. I jeszcze ta piosenka… Moja mama zaszczepiła we mnie miłość do niej i tak jakoś zawsze mi się kojarzy z moim dzieciństwem, mimo że powstała na długo przed tym, jak się urodziłam.
OdpowiedzUsuńAomine, och, Aomine…. jak czytałam te jego "genialne" sposoby na zwrócenie na siebie uwagi, to zastanawiałam się ile lat mają bohaterowie w tej historii… I podłamałam się, kiedy dowiedziałam się, że wcale nie mieli po 7 lat. Ale to dodaje tej historii takiego uroku <3 "Gdyby zakochanie trwało zbyt długo, ludzie umieraliby z wyczerpania, arytmii lub tachykadrii serca, głodu lub syndromu odstawienia sny." Tak mi się ten cytat skojarzył ze stanem Aomine…
Taki ten komentarz nieskładny, ale naprawdę nie potrafię wyrazić swoich uczuć po przeczytaniu tego. Pozostała jakaś taka melancholia i refleksje i za cholerę nie umiem wytłumaczyć tego słowami. No rozerwałaś mnie, no. :< I mam mam takie trochę masochistyczne nadzieje, że będziesz robić to częściej :') Boże, to jest naprawdę cudowne… Aż brak mi słów. Mi. To się nie zdarza .-. Trzymać tak dalej! (y) Życzę duuużo weny i pozdrawiam :*
O jejciu, o jejciu *///* Tak strasznie mi miło... dziękuję! Z całego serca dziękuję! :D ♥
UsuńJeśli miałabym jakoś usprawiedliwić Aho, to mogę powiedzieć tylko to, że te jego zaloty zamykają się w ramach czasowych gimnazjum. Poza tym był młody, głupi i... wiele stracił przez swoją nierozwagę </3 Niestety w życiu bywa i tak ;;
Oh, cytat idealny. Naprawdę :') Oddaje wszystko to, co starałam się tutaj przekazać :33
Myślę, że twoje refleksje są spowodowane również tym, że opowiadanie skończyło się w taki, a nie inny sposób. A skoro ci się podobało... Mam dobre wieści. Planuję takich więcej :D ^^
Dziękuuuuuję, tak bardzo dziękuję jeszcze raz ♥♥♥ Również pozdrawiam i przesyłam tulaski :33 :') ♥
Ten songfic... O rajciu... Aż brakło mi słów... Cudny, cudny, cudny! *^* Szczerze to z początku sądziłam, że pisałaś z perspektywy Kise. Sama nwm czemu. Takie rozmyślania jakoś bardziej mi do niego pasowały XD Aho ten debil... Jak czytałam o tych jego zalotach to miałam ochotę go udusić. A przez zakończenie moje wrażliwe serduszko boleśnie się ścisneło. Nie cierpie smutnych zakonczeń, ale jednocześnie je kocham...
OdpowiedzUsuńWiem dziwna jestem... XD
Pozdrawiam i śle taaaaaak dużo weny :D
Sowa
Na początku chciałam pisać z perspektywy Kise, ale uznałam, że takie rozmyślania Aho mogą spodobać się tym razem bardziej :3 I jakoś tak pasował mi on do smutnego zakończenia... :'3
UsuńMam podobnie, o ile nie tak samo. Kiedy to ja czytam jakieś opowiadanie i przeczuwam tragedię, nie chcę, aby źle się to kończyło, jeśli jednak do takowego zakończenia dojdzie... Jest mi tak jakoś gorzko w sercu. Po prostu. Ale to wcale nie sprawia, że przestaję kochać dane opowiadanie :33 ^^
Dziękuję bardzo za komentarz i tak miłe słowa. Strasznie się cieszę, że ci się podobało ^^ Na następny raz również się postaram! :D
Jeeejuuuu popłakałam się ;_; Aomine debilu wszystko spsułeś! A miało być tak pięknie... T.T
OdpowiedzUsuń..... A wgl Shiro tęskniłam!!! *tuli mocno* (ta ja już tu od dawna jestem, ale co chwila,zmieniam nazwy, jednakowoż przy tej już zostanę na amen) gdzieś ty wyginęła kobieto?! (/'o')/ mam nadzieję, że już wróciłaś i będziesz częściej :3 Ps: testy i koniec gimby to straszny okres więc kumam, że ciężko;)
Pozdrowionka, weny i ciepłe tulaski przesyłam (/*^*)/\(*^*\) ;*
Hahahaha, jejciu, też już zdążyłam zatęsknić za blogiem i moimi kochanymi czytelnikami c: *również tuli ♥* Postaram się więc bywać tu częściej i zostawiać więcej opek :3 Jeśli mi się uda, to dodam kolejnego songficka nawet dziś ^3^ Aaa jeśli nie, to najpóźniej jutro :3
UsuńDziękuję, również pozdrawiam iii *kolejny wirtualny tulasek c:*
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, naprawdę wspaniale opisana wiosna i to jak się wszystko budzi do życia... co to za podchodzi trzeba od razu powiedzieć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia