Only love [part XII]

Tytuł: Only love
Podtytuł: Wciąż tak samo
Parring: Kagami x Kuroko
Anime: Kuroko no Basket
Narracja: pierwszoosobowa
Część: XII
Muzyka: https://www.youtube.com/watch?v=PeYq9p_y-pE
*
            Minęło półtora tygodnia od mojej rozmowy z Kuroko. Im więcej czasu spędzałem w jego towarzystwie, tym miałem wrażenie, że zakochuję się w nim coraz bardziej. Tetsuya był naprawdę wyjątkowy, choć ta jego metafizyczność ukazywała się w wielu z pozoru zwyczajnych sprawach. Wystarczyło jedno słowo, jeden gest, a ja już byłem gotowy zrobić dla niego wszystko. Nasza relacja stała się dużo poważniejsza, niż myślałem, że kiedykolwiek będzie. I podobało mi się to, choć wcześniej wydawało mi się, że nie chciałbym angażować się w tak niebagatelny związek.
Aż nadszedł w końcu dzień zawodów, do których takie pieczołowicie przygotowaliśmy się wraz z całą drużyną.
Dziewiątego maja wstałem o wiele wcześniej, niż zwykle. Nigdy nie byłem rannym ptaszkiem, ale wolałem zwlec się z łóżka o odpowiedniej godzinie, aby móc przygotować się do meczu.
W nocy spałem zaskakująco dobrze. O wiele, wiele lepiej niż miałem to w zwyczaju przed ważnymi rozgrywkami. Zacząłem się nad tym zastanawiać w czasie, gdy brałem prysznic. Chłodnawa woda spływała po moim spiętym ciele, pozwalając mi trochę się odprężyć. Namydliłem głowę szamponem i oparłem się czołem o ścianę pozwalając, by płyn sam spłukał się z bordowych kosmyków. „Czyżby to, że tym razem się wyspałem, zawdzięczam Kuroko?” – myślałem. W końcu cały poprzedni wieczór spędziliśmy na wymienianiu ze sobą wiadomości. Żaliłem się w nich mojemu chłopakowi na to, że zmuszony będę wstać wcześniej, po prawdopodobnie nieprzespanej nocy. Wtedy Kuroko zaproponował, abym przed snem wyszedł na 10-cio minutowy spacer, by mój organizm mógł odpowiednio się dotlenić.
Na początku uważałem to za głupotę; co taki spacerek mógł zdziałać na moje problemy z bezsennością? Okazało się, że odpowiednie dotlenienie i trochę ruchu na świeżym powietrzu pomogło mi uporać się z małym, acz męczącym problem, który dotyczył snu, a raczej jego braku.
Wyszedłem spod prysznica, wytarłem się i założyłem na siebie strój naszej drużyny. Na to poszedł dres, ponieważ pogoda raczej nie zachęcała do wyjścia na dwór.
Na śniadanie przyrządziłem omlet z warzywami i szynką. Do tego dwa tosty i kubek gorącej herbaty. Gdy zjadłem, pozmywałem po sobie  jeszcze na chwilę zajrzałem do łazienki. Tam wysuszyłem włosy dokładnie zimnym powietrzem z suszarki, po czym doprowadziłem je do ładu. Użyłem dobrego dezodorantu i ociupinę perfum – odkąd zacząłem spotykać się z Tetsuyą mimowolnie zacząłem również bardziej dbać o swój wygląd. No, i zapach.
Zawody miały miejsce w naszej szkole. Mimo, iż nie brały w nich udział szkoły, do których uczęszczali członkowie pokolenia cudów, prócz Kuroko, Riko przygotowywała nas jak tylko najlepiej mogła, każdemu rozdając osobny zestaw ćwiczeń. Mój jakimś niewytłumaczalnym sposobem zagubił się, więc zacząłem wykonywać własne ćwiczenia. Nasza trenerka potrafiła być czasem przerażająca. Wolałem nie myśleć, co zrobiłaby, gdym powiedział jej o zgubie.
W szatni naszej drużyny znalazłem się pierwszy. Zdjąłem z siebie dres i zacząłem się rozciągnąć. Gdybym nie rozgrzał dobrze wszystkich mięśni, na meczu zapewne nie obyłoby się bez kontuzji, na którą narażone były zwłaszcza moje nogi. Nie, żebym się chwalił, ale skoki oddawałem zajebiste.
Kiedy zacząłem wykonywać drobne ćwiczenia na rozruszanie nadgarstków, drzwi szatni otworzyły się, a do środka wszedł Hyuuga. Minę miał jak zwykle poważną, ale na mój widok nieco się rozchmurzył.
− Yo, Kagami – powitał mnie. Odłożył torbę na ławkę naprzeciwko mnie i zdjął z siebie bluzę. – Jak samopoczucie?
− O wiele lepsze, niż zwykle – odpowiedziałem. Obserwowałem, jak Hyuuga przewiązuje bandażem swoją kostkę. Nigdy wcześniej tego nie robił, więc zapytałem o powód, dla którego to robił. W odpowiedzi usłyszałem tylko:
− To nic poważnego. Zwykłe naciągnięcie mięśni.
            Obaj zamilkliśmy. Ja wróciłem do ćwiczeń, a Junpei dokończył wiązanie opatrunku. Następnie stanął obok mnie i również zaczął się rozciągać. Między jednym skłonem, a drugim, powiedział:
− Wyglądasz na zrelaksowanego. Trochę ci tego zazdroszczę, ale to dobrze. Mogę mieć przynajmniej pewność, że nie ściągną cię z boiska za faule.
− Mam taką nadzieję, kapitanie. Właściwie, zawdzięczam to Kuroko…
− Więc chyba powinienem mu podziękować. Dobrze, że mamy w drużynie kogoś, kto potrafi cię okiełznać – roześmiał się Hyuuga, a widząc moją minę, pokręcił tylko głową. W kącikach jego oczu zalśniły łezki rozbawienia. – Nie patrz tak na mnie! Naprawdę tego nie zauważyłeś? Od czasu, kiedy jesteście razem, stanowicie jeszcze lepszy duet na boisku. A do tego, Kuroko zawsze potrafi uspokoić cię, gdy nikt inny nie może sobie z tobą poradzić.
            Nawet nie starałem się kryć zdziwienia.
− Ale skąd wiesz…
− O was? Kiyoshi coś wspominał… − mruknął kapitan, uśmiechają się tajemniczo. – No właśnie, ciekawe, gdzie on się podziewa.
− Czy nikt oprócz nas jeszcze nie przyszedł?
− Jest Riko, ale załatwia teraz sprawy organizacyjne. Gramy dzisiaj 2 mecze, w każdym musimy wywalczyć jak najwięcej punktów. Z pierwszą drużyną nie powinno być kłopotu, ale ta druga…
            Hyuuga nie dokończył, ponieważ drzwi otworzyły się po raz kolejny, a do środka wpadła niemal cała nasza drużyna. Kiyoshi, Izuki, Mitobe, Koganei, Tsuchida i Furihata niemal w tej samej chwili przekroczyli próg szatni. Przywitałem się z każdym z nich, wypatrując wśród nich burzy błękitnych włosów. Gdy nie dostrzegłem tego, czego szukałem, zacząłem się lekko niecierpliwić. „Gdzie on się podział…?”
− Kagami-kun? 
             Krzyknąłem krótko i gwałtownie odwróciłem się za siebie. Przede mną stał Kuroko, którego jasno-niebieskie pasma włosów odstawały na wszystkie strony. Miał małe worki pod oczami, ale prócz tego, wciąż wyglądał jak Kuroko Tetsuya, a nie zjawa, za jaką go wziąłem.
− Jezu! Nie strasz mnie tak! – zganiłem go i zlekceważyłem lekki uśmiech, jaki pojawił się na jego ustach.
− Przepraszam, Kagami-kun. Jak się czujesz? – sprytnie zmienił temat.
− Nie najgorzej. Udało mi się przespać całe siedem godzin. Ale to właśnie chyba ty miałeś problem z zaśnięciem?
− Ah, to nic takiego. No.2 trochę hałasował, ale poza tym spałem dobrze.
− Akurat – prychnąłem. Po przyjrzeniu się, białka jego oczu były delikatnie zaczerwienione, co mogło świadczyć w tym przypadku o ewidentnym braku snu. – Tylko, żebyś nie zasnął w czasie meczu!
− O to nie musisz się martwić – odparł Tetsuya. Położył torbę na ławce obok mojej i zaczął się przebierać. Nie miał na sobie założonego stroju, dzięki czemu mogłem przez chwilę podziwiać jego piękne, jasne ciało. Tylko jedna, mała, różowa plamka na jego obojczyku odznaczała się na cerze Kuroko. Nie muszę chyba tłumaczyć, iż to ja byłem jej twórcą. Była oznaczeniem mojego chłopaka. Każdemu, kto ją dostrzegł miała dawać jasno do zrozumienia: „Odwal się, Kuroko jest zajęty”. Nie widziałem w tym nic złego i nie rozumiałem, czemu Tetsuya tak bardzo wzbraniał się przez zrobieniem sobie malinki w dość widocznym miejscu.
            Punktualnie o dziesiątej cała nasza drużyna, do której dołączyli jeszcze dwaj rezerwowi, Kawahara i Fukuda, zjawiła się na sali gimnastycznej. Trybuny na niej były pełne. Wszyscy chcieli zobaczyć Seirin na podium, o czym świadczyły ogromne transparenty trzymane przez znaczącą większość kibiców.
            O dziesiątej piętnaście wszystkie drużyny biorące udział w zawodach były ustawione równo w szeregach. Sędzia oficjalnie wytłumaczył reguły, które znane mi były już od dziecka i powtarzane na nowo co najmniej kilka razy w roku.
            Ukłoniliśmy się wszyscy sobie i życzyliśmy udanej gry. Riko nie musiała powtarzać strategii, ponieważ wszyscy doskonale ją znaliśmy. Wiele ćwiczyliśmy. Każdą akcję, podanie, rzut. Byliśmy gotowi do zdobycia jak największej liczby punktów.
            − Panowie – zwróciła się do nas trenerka − wałkowaliśmy to już tyle, że nie będę rozwodzić się nad tym, co macie robić, ponieważ dobrze to wiecie. Wygrana! Oto nasz cel! Skupcie się, a wygramy kolejne zawody! – zawołała.
− Seirin, fight! – zawtórował jej Hyuuga, a my rozdarliśmy ciszę naszymi doniosłymi głosami. Kibice zawtórowali nam z trybun. Poczułem przypływ adrenaliny, gdy razem z naszym kapitanem, Kiyoshim, Izukim i Mitobe wyszliśmy, ramię w ramię, na lśniący parkiet boiska. Nasi przeciwnicy nie dawali tego po sobie poznać, ale byli spięci. Po latach doświadczenia bardzo łatwo było mi to dostrzec.
            Stanąłem na środku, przygotowując się do wybicia piłki. Z ławki naszej drużyny Kuroko uśmiechał się do mnie ciepło. Odwzajemniłem to, tylko nieco drapieżniej. Chłopak, z którym miałem zawalczyć o piłkę był ode mnie niższy, a w dodatku przerażony.
            Wciągnąłem powietrze nosem, by po chwili wypuścić je ustami. Usłyszałem gwizdek, a chwilę później już byłem w powietrzu. Chwyciłem piłkę w obie dłonie z łatwością – nie byłem nawet pewien, czy mój przeciwnik w ogóle wyskoczył; po czym opadłem na ziemię i natychmiast podałem ją do Hyuugi. Nasz kapitan zgrabnie wymiął pierwszych obrońców i już w piątej sekundzie meczu rzucił do kosza, zdobywając dla nas punkty.
            Gra okazała się być na rozczarowująco niskim poziomie. Nasi przeciwnicy, byli nową drużyną. Obecny mecz był dla nich pierwszym i szczerze powiedziawszy, nie zazdrościłem im tego. Miałem jedynie nadzieję, że wyniosą z niego jakiekolwiek doświadczenie na przyszłość.
            Pierwszą kwartę zakończyliśmy wynikiem 48 do 5 dla nas, natomiast pod koniec drugiej różnica punktów tylko się powiększyła. Prowadziliśmy 71 : 8
            Mecz zakończył się naszą miażdżącą przewagą. Wygraliśmy 162 : 14. Kibice na trybunach nie posiadali się z radości. Pospały się okrzyki zachwytu, brawa i wiwaty na naszą część. Imię każdego z nas, biorącego udział w pierwszym meczu, zostało osobno wykrzyczane przez szalejący tłum. Mieliśmy teraz przerwę, w czasie której miało odbyć się starcie dwóch innych drużyn.
− Wspaniała gra! – pochwaliła nas Riko. Lał się z nas pot, a mimo to uściskała ona cały nasz skład. Kuroko również nie omieszkał mi pogratulować.
− Bardzo dobrze ci poszło, Kagami-kun. Oby tak dalej.
            Słowa aprobaty z jego ust spowodowały, że stałem się dumny z tego, co robię i kim jestem. Bo nikt, nikt inny, tylko Kuroko Tetsuya potrafił sprawić, bym tak się poczuł. To było jedną z jego nieodłącznych cech. Było wciąż tak samo, co sprawiało, że moje serce biło szybkim, szczęśliwym rytmem.
            Wyciągnąłem dłoń zwiniętą w pięść, by przybić żółwika Kuroko.

14 komentarzy:

  1. taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak
    nareszcie :3 :3 :3
    doczekałam się
    już zabieram się za czytanie
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3
      nawet nie wiesz jak się ciesze że wstawiłaś kolejny rozdział only love
      postaram się wchodzić często i regularnie na twojego bloga :D
      odnośnie zdarzenia z papryczką... współczuje :ccc
      posyłam wielkiego hug'a i życzę weny <3
      do następnego rozdziału
      pozdrawiam
      Karola

      Usuń
    2. Jejciu, to ja dziękuję za tak milaśne komentarze! :33
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Rozdział wyborny, że tak powiem. XD Ale właściwie nic się nie dzieje. :b Czemu mam przeczucie że następny Only love to będzie takie wielkie BUM zdarzeń (w pozytywnym znaczeniu oczywiście ;] )? Sowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam właśnie taki zamysł :D
      Pozdrawiam cieplutko! :D

      Usuń
  3. Jejuuu, dzięki, dzięki, dzięki za rozdziaał ^^
    Co prawda po ostatnim zakończeniu spodziewałam się w tym jakiś nie wiadomo jakich zwrotów akcji, ale widocznie na to jeszcze nie pora XD
    Ahh... Mam teraz podjarkę nowym opowiadaniem spod twojego pióra, więc nie bardzo wiem co napisać, ale you made my dayy <3
    No i jeszcze jutro AoKise, tak? Mój love kryminaał powraacaa (nie było go z tydzień, ale powrót po tygodniu, to też jakiś powrót XD)! <3 Kurczę, od godziny 18 będę pewnie co chwilę sprawdzać bloggera ^^;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, na wielkie zwroty akcji przyjdzie pora w następnym rozdziale :D
      Bardzo się cieszę, że podoba ci się to, jak piszę ^^ Twoje komentarze zawsze bardzo mnie wspierają :D Aż tak, że mam ochotę coś znowu naskrobać!
      I drobna uwaga, co do AoKise. Proof of love rozdział 4 już dzisiaj :33

      Usuń
    2. No i teraz nie bd mogła się doczekać :// No nieee... I jak ja mam się skupiać na lekcjach, kiedy dręczą mnie myśli "co będzie w następnym rozdziale" :<
      Yayy! Czyli dobrze wykonuje swoją pracę! ^^ W takim razie już zawsze będę wsparciem C: Shironator 4-ever XD
      A rzeczywiściee :O Bo wczoraj pisałaś że będzie jutro, czyli wyjdzie... Dzisiaj. Omg XD Nie ważne... To wcale nie tak że nie ogarnęłam, niee... Ekhm... Ale fajnie że dzisiaj :O No popatrz, a ja miałam się uczyć na biologię... Ooops, chyba nic z tegooo ^^

      Usuń
    3. Ojeshu! Shironator! No nie mogę! x"D

      Usuń
  4. Jejciu jak się cieszę że jest kolejna część!!!
    Co prawda krótka ale co tam :P
    Co do opka do bardzo fajny taki luźny i w ogóle mam nadzieję że po przewie się trochę "rozkręcisz" (jeśli wiesz co mam na myśli XD)
    Mam nadzieję że będziesz dodawać jak najwięcej only love bo kooooocham ten parring prawie tak jak Kagami Kuroko XD
    A tak poza tym to co u ciebie? U mnni śnig, ale już ni mo *^* A poza tym to czerwono T^T WHY???
    no i kot mi przeszkadza ale mruczy to mu wybaczę :3 ^^
    Jeszcze raz opek genialny!!! i oby ich jak najwięcej ^^
    -Oliwka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również bardzo się cieszę, ponieważ i ja uwielbiam KagaKuro ♡♡♡
      Śnieg? *.* Rajciu, fajnie :D
      A u mnie... Mam melona *.* Jest tak słodki i idealny, że też zaraz go nie będzie :D A poza tym, przesiedziałam cały dzionek w domku, więc mogłam trochę wypocząć ^^ Ale jutro mam chemię x-x kill me, please ;---;
      Pozdrowionka dla Ciebie i dla kotełka! ^^ :3

      Usuń
  5. No i masz Czarna jak w końcu wygrzebuejsz się spod książek i raz na ruski rok zaglądasz do blogowej społeczności! Pierwsza reakcja ---> :O "ale że co tu się stało?!"
    Druga reakcja --> :D "ale fajnie!"
    Trzecia reakcja --> "only love? sen poczeka!"
    Czwarta reakcja --> "nie no trzeba to wszystko nadrobić!"

    Shiro, nie mam pojęcia, czy jeszcze mnie pamiętasz, ale moje serce zaskarbiłaś sobie po raz drugi! :3
    "Nie, żebym się chwalił, ale skoki oddawałem zajebiste." - Nie Kagami, nie chwalisz się. Wcale :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, pamiętam, pamiętam i cieszę się móc gościć Cię u siebie again :DD
      Nadrabiaj, bo jest co :D Ale o śnie też pamiętaj, bo jeszcze mi tam padniesz i czo ja wtedy zrobię? Znowu będę się martwić, gdzież mi przepadłaś! :D ^^
      Pozdrawiam cieplutko i ściskam! :3

      *wgl obiecałam sobie, że jak wejdę teraz na bloga i zobaczę nowy komentarz, to ruszę tyłek i zabiorę się za kończenie opka na jutro. I co widzą moje piękne oczy? Twój komentarz :D Tak więc, ehrm, zabieram się do pisania ^^' *

      Usuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Kuroko ma zbawienny wpływ na Kagamiego, mecz dali sobie radę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń