ROZDZIAŁ 1
All the world’s a stage,
And all the men and women merely players:
They have their exits and their entrances.
And all the men and women merely players:
They have their exits and their entrances.
Shakespeare
Cały świat to scena,
A ludzie na nim to tylko aktorzy.
Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
A ludzie na nim to tylko aktorzy.
Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
A kiedy na niej jest, gra różne
role.
Kiedy tylko Aomine wyszedł z budynku komendy, od razu
poczuł uderzenie gorąca na twarzy. Parę kroków, jakie musiał pokonać, by
znaleźć się w swoim służbowym aucie –
srebrnym Mitsubishi Pajero – wystarczyło, aby koszula zaczęła kleić mu się do
pleców. Ciemnogranatowe włosy i tego samego koloru strój służbowy przyciągały
dodatkowe promienie słońca, a temperatura w samochodzie była jeszcze wyższa niż
na zewnątrz. Mimo, że stał on cały dzień w cieniu niedaleko rosnącej wiśni,
jego wnętrze zdążyło wystarczająco się nagrzać. ,,Cholerny gorąc” – pomyślał,
ocierając wierzchem dłoni spocone czoło. Te lato należało do jednych z
najgorętszych, jakie przeżył.
Kurtkę, niepotrzebnie wziętą, rzucił na siedzenie
pasażera. Nie miał czasu, by przewietrzyć samochód, dlatego zatrzasnął drzwi,
opuścił szyby, wprowadził w swój telefoniczny GPS adres zdarzenia i ruszył. Dał
się poprowadzić nawigacji z przyjemnym dla ucha, męskim głosem. Wpierw
oświadczył mu on, iż przewidywany czas podróży to zaledwie dwadzieścia osiem
minut.
Ciemnoskóry zaczął zastanawiać się czy adres, jaki mailem
przesłał mu przełożony, nie okazał się przypadkiem błędny. Okolica ani trochę
nie przypominała potencjalnego miejsca zbrodni.
Na rondzie skręcił dokładnie tam, gdzie wskazała mu
nawigacja. Asfaltowa jezdnia po jakimś czasie zaczęła się zwężać, aż w końcu
zastąpiła ją zwykła, polna droga. Osiedla i domki jednorodzinne na raz ustąpiły
miejsca pojedynczym domostwom z dużymi, zadbanymi ogrodami. Aomine nigdy
wcześniej nie był w tej części miasta. Codziennie, jadąc do pracy czy też z
niej wracając, mijał wielkie, oszklone biurowce, drapacze chmur, wysokie
kamienice. Kolorowe billboardy i neony przykuwały spojrzenia przechodnich, w
tym jego. Na ulicach toczył się samochód za samochodem. Te nierzadko stały w
krokach, przez co dojechanie gdzieś bez spóźnienia graniczyło z cudem.
Olbrzymie miasto, które nigdy nie śpi. Tokio. Aomine wcześniej nie żałował
decyzji przeprowadzenia się do centrum stolicy, ale teraz, gdy był na jej
obrzeżach, zaczął zastanawiać się, czy dobrze zrobił. Życie na przedmieściach
może nie należało do najwygodniejszych, ale na pewno gwarantowało spokój, tak
bardzo potrzebny dla ludzi pracujących w jego zawodzie. Nie, żeby narzekał, ale
od czasu do czasu każdy człowiek, według niego, powinien wypocząć. A czy było
to możliwe, mieszkając w samym środku tętniącego życiem miasta?
Po wyjechaniu na polną drogę GPS wciąż pokazywał, że do
celu pozostało jeszcze parę kilometrów. Granatowowłosy zaczął zastanawiać się,
jaka zbrodnia mogła mieć miejsce tu, w takiej spokojnej okolicy. Ludzie, którzy
tu mieszkali, zapewne wybrali ją ze względu na ciszę i spokój. Co zdołało je zakłócić? Nawigacja poprowadziła go jeszcze dalej, aż w końcu zauważył na
końcu drogi migające światła radiowozów policyjnych i karetki. Wiedział już, że
trafił dobrze.
Podjechał autem jak najbliżej, parkując
tuż za średniej wielkości Toyotą Crown. Tym samym zablokował jej wyjazd, ale
jakie to miało teraz znaczenie? Musiał wykonać swoją robotę. A przede
wszystkim, od czasu przyjęcia do wydziału kryminalistyki, przyjdzie mu pracować
z kimś normalnym. Szef bardzo chwalił sobie nowego podwładnego, niczym
sprzedawca swój cenny towar, ale przecież to właśnie on, Aomine, będzie z nim
współpracować. I to właśnie jemu przypadnie zaszczyt ocenienia młodzika.
Wysiadł z samochodu i zamknął go pilotem.
Następnie ruszył w kierunku domu; stał on dokładnie na końcu drogi, tuż przed
lasem. Nie wyglądał na należący do bogatych – mały, jednopiętrowy z jasnymi ścianami i czarną dachówką. W
ogromnym ogrodzie rosły różnobarwne kwiaty. Chętnie przyjrzałby się im
dokładniej, gdyby tuż po wejściu na teren posesji nie podszedł do niego tłum
ludzi, specjalistów, mających zamiar powiadomić go o szczegółach śledztwa.
Jednym z nich był szczególnie dobrze znany Aomine, Manabu – policjant po
pięćdziesiątce, któremu starość odznaczyła się na twarzy siateczką drobnych
zmarszczek wokół oczu. Po krótkim przywitaniu, jak zwykle profesjonalnie
przybliżył mu sytuacje.
– Żadnych śladów, Aomine-kun… Żadnych śladów. Sprawca
musiał dokładnie zaplanować zbrodnię. A jakby tego było mało, nie wiemy absolutnie nic o
denatce. Prawdopodobnie przebywała na terenie Japonii nielegalnie. Nie miała tu
praktycznie żadnych znajomych.
– Teraz rozumiem. Ale naprawdę kompletnie nic nie może
pomóc wam ustalić jej tożsamości?
– Znaleźliśmy dowód osobisty. – Mężczyzna zamyślił się na
chwilę. – Jest prawdopodobnie podrobiony, ale możemy to sprawdzić.
– Zatem do dzieła.
Odprowadził wzrokiem Manabu, starając się
analizować informacje, wciąż docierające do niego od strony pozostałych osób.
I wtedy go zobaczył.
Stał z boku. Wpatrywał się w budynek, w
którego wnętrzu wciąż znikali kolejni funkcjonariusze. Z wyrazu jego twarzy nie
mógł odczytać nic, prócz lekkiej obawy i zamyślenia. Złociste blond włosy
odbijały światło słoneczne, imitując blask. W przeciwieństwie do Aomine, jego
cera była śnieżnobiała. Czekał na kogoś?
W tamtej chwili doznał olśnienia. Czyżby
to właśni z tamtym chłopakiem miał zacząć
współpracę? Nie zwracając już uwagi na sztab specjalistów, którzy w dalszym
ciągu go otaczali, poruszając kwestię nienaruszonych zamków w furtce i przy
drzwiach, wyminął ich sprawnie. Szybkim krokiem podszedł do młodzieńca.
Kiedy był już w odstępie paru kroków od
niego, chłopak skierował na niego spojrzenie swoich orzechowych oczu o długich
rzęsach, wyczuwając jego obecność. Było ono tak przenikliwe i mądre, że zaczęło
mu się zdawać, iż ten wzrok zawsze wykryje kłamstwo.
– Detektyw Aomine? – zapytał cicho, dłonią odgarniając z
twarzy przydługie pasma włosów.
– Tak jest. Widzę, że moja sława mnie wyprzedza. Zastępca
komendanta, detektyw Aomine Daiki. Domyślam się, że od dziś będziemy razem pracować?
– Zgadza się. Nazywam się Kise Ryota i zostałem tu
przeniesiony.
– Taaa… Słyszałem już o tym. To twoja pierwsza taka
sprawa. – Bardziej stwierdził, niż spytał. Kise jednak skinął głową delikatnie,
dla potwierdzenia.
Aomine zaczął zastanawiać się, co tu robi chłopak o tak delikatnej urodzie? Dobrze wiedział, że nie powinien w ten sposób oceniać swojego nowego partnera, bez zapoznania się z jego osobowością oraz umiejętnościami, ale chłopak sprawiał wrażenie, jakby po zobaczeniu zwłok, miały wstrząsnąć nim torsje.
Aomine zaczął zastanawiać się, co tu robi chłopak o tak delikatnej urodzie? Dobrze wiedział, że nie powinien w ten sposób oceniać swojego nowego partnera, bez zapoznania się z jego osobowością oraz umiejętnościami, ale chłopak sprawiał wrażenie, jakby po zobaczeniu zwłok, miały wstrząsnąć nim torsje.
– Rozumiem. Zatem… Co tu się dokładnie stało? Ktoś już
cię informował? – Postanowił od razu przejść do konkretów, aby nie zawracać
sobie głowy nowymi pytaniami na temat blondyna, które z każdą chwilą coraz
bardziej go dręczyły. ,,Nie mieszaj życia prywatnego z zawodowym, Daiki” –
powtarzał sobie w myślach.
– Mniej więcej… Sam musiałem dopytywać o szczegóły. –
Odwrócił wzrok i wbił go w trawę pod stopami. – To… Myślę, że niewiele osób
tutaj uważa mnie za kogoś odpowiedniego do prowadzenia śledztwa.
– Ze mną to się zmieni. – Aomine nie mógł się
powstrzymać. Położył dłoń na ramieniu Ryoty w geście dodania mu otuchy.
Rozumiał, co czuje. Przecież sam przed chwilą o mało go nie skreślił.
– W każdym razie, udało mi się dowiedzieć, że dziewczyna
nie pochodzi z Japonii. Ma podrobione dokumenty, przebywała tu nielegalnie, ale
jej wiek się zgadza. Miała dwadzieścia lat. Z pochodzenia była
najprawdopodobniej amerykanką, jednak muszą to jeszcze sprawdzić.
– Przyczyna śmierci?
– Wstrzyknięto jej dożylnie jakiś środek. Nie znam
dokładnej nazwy, ale z pewnością było to coś, do czego dostęp mają tylko
nieliczni. Bardzo silna, toksyczna substancja.
Aomine zmarszczył brwi. W głowie zaczął
układać sobie pewien schemat, który uzupełniał o każdą nową informację podaną
mu przez Kise.
– I w całym domu nie znaleziono nic, co ułatwiło by
śledztwo? Żadnych odcisków, strzykawki?
– Nic. Kompletnie nic. Na pierwszy rzut oka jest to
zbrodnia doskonała.
Aomine cmoknął z dezaprobatą.
– Zbrodnie doskonałe nie istnieją. Nie wierzę w nie.
Każdy człowiek popełnia błędy. A skoro przestępca był dobrze zorganizowany,
można przypuszczać, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy.
– Naprawdę tak uważasz, Aomine-san? – Zdziwił się Kise.
– To tylko jedna z wielu opcji. Jednak mam przeczucie, że
sprawca zaatakuje ponownie. No, chodźmy obejrzeć ciało.
Oboje ruszyli w stronę wejścia domu. Po
drodze Daiki spotkał jeszcze parę osób, z którymi zamienił po dwa słowa. W tym
czasie Kise stał spokojnie, przysłuchując się rozmowom i przypatrując nowym
twarzom. Zdawał się analizować wszystko, co działo się wokół. I wbrew pozorom,
chłopak nie był tak słaby, jak myślał. A przekonał się o tym na piętrze domu,
do którego weszli.
Tam, na ogromnym łożu, leżało ciało. Całe
wnętrze może i wyglądałoby na przytulne, gdyby nie to, że wokół martwej kobiety
kręciło się dwóch lekarzy sądowych i trzech innych policjantów
zabezpieczających ,,ślady”. Oprócz nich, jeden funkcjonariusz stał nieco dalej
od nich i robił zdjęcia.
Aomine skinął im głową na powitanie i
podszedł do łóżka. Kise, niczym cień, podążył za nim. Daiki tylko chwilę
przyglądał się denatce. Oczy miała zamknięte i podkrążone, sine usta i
trupiobladą cerę. Na nosie ledwo co dostrzegł parę piegów. Długie, kasztanowe
włosy nie błyszczały w słońcu tak pięknie, jak u żywej osoby. Jak na te
wszystkie ciała, jakie miał przyjemność oglądać, to wyglądało nadzwyczaj
spokojnie. Kobieta sprawiała wrażenie pogrążonej we śnie. Tylko wprawione oko
mogło doszukać się w jej wyglądzie pewnych nieprawidłowości, wskazujących na stężenie pośmiertne.
Z ciała martwej, przeniósł dyskretnie
swoje spojrzenie na Kise, który stał tuż obok. Jak na pierwszą sprawę, nie było
źle. Zwłoki nie znajdowały się w wyjątkowo złym stanie, ale co wrażliwsze osoby
miały prawo czuć się co najmniej nieswojo. Blondyn współczującym spojrzeniem
lustrował ciało. Malujące się na jego twarzy skupienie sprawiło, że Aomine
chciał wiedzieć, nad czym tak intensywnie myśli. Czy naprawdę był aż tak uzdolniony, jak mówiono?
– Co jej wstrzyknięto? – zapytał beznamiętnym głosem
Ryota. Jeden z lekarzy sądowych odwrócił ku nim twarz. Odchrząknął cicho.
– Prawdopodobnie pankuronium. Potwierdzenie będzie
możliwe najwcześniej jutro. Wszystko zależy od ludzi z laboratorium.
– Czy… Myśli pan, że ona cierpiała?
Na to pytanie Aomine otworzył nieco
szerzej oczy. Nie tylko on sprawiał wrażenie zaskoczonego.
– Cóż, ja… Myślę, że spała, kiedy sprawca wstrzykiwał jej
truciznę. Ból spowodowany wbiciem igły i rozprzestrzenianiem się pankuronium we
krwi mógł sprawić, że odzyskała świadomość. Dlatego owszem, mogła w ostatnich
chwilach przeżywać katusze.
– Rozumiem – odparł cicho Kise i ruszył w stronę wyjścia
z pokoju.
– Ciekawe pytania zadaje ten młodzik – zwrócił się lekarz
do Aomine. Zdążył już na nowo zająć się badaniem ciała. – To jego pierwsza
sprawa?
– Nie inaczej. Jeszcze się przyzwyczai. Będzie musiał. –
Ostatnie dwa słowa wypowiedział szeptem. Może jednak chłopak nie był całkowicie
odporny na szok związany z oględzinami.
Po wyjściu z pokoju, ciemnoskóry rozejrzał
się w poszukiwaniu partnera. Nie dostrzegł go, dlatego postanowił zejść na dół.
Korytarz, który musiał w tym celu pokonać był utrzymany w odcieniach ciemnej czerwieni i nie zdobiły go, jak w
większości widzianych przez niego lokum, żadne zdjęcia czy obrazy. Cały dom sprawiał
wrażenie naprawdę zimnego i pustego. Czy było to konsekwencją nielegalnego
przebywania w kraju, tego nie wiedział.
Odnalazł Kise siedzącego na drewnianych
schodach. Miał otwarty notatnik, w którym zawzięcie coś pisał. Daiki zauważył
tylko cienkie, pochyłe pismo. Nie zdążył wczytać się w treść, kiedy Ryota
zatrzasnął notatnik.
– Możemy już wracać, Aomine-san? – spytał, nawet się na
niego nie oglądając.
– Chciałbym jeszcze zamienić parę słów z osobą, która
wezwała policję.
– Zgłoszenie nadano anonimowo przez telefon.
– Oh, naprawdę?
Tego
się nie spodziewał.
– Tak. Rozmówca nie chciał się ujawniać, ani odpowiadać
na żadne pytania.
– Cóż. Czasem i tak bywa – westchnął Daiki, siadając obok
blondyna, który wzdrygnął się lekko.
– Nie widzisz w tym nic podejrzanego, Aomine-san?
Na chwilę zapadła między nimi niezręczna
cisza. W oddali rozlegał się stukot uderzania obcasów o podłogę i niewyraźne
rozmowy.
– Niektórzy ludzie tak mają – zaczął ostrożnie –
Informują nas o czymś anonimowo, bo chcą uniknąć pytań ze strony policji i
zajmowania im czasu. Dobrze, że chociaż dzwonią.
– No nie wiem… − Kise zmarszczył brwi. Wyglądał, jakby
intensywnie nad czymś rozmyślał. – Dla mnie jest to lekko podejrzane.
– Nie ekscytuj się tak. To dopiero twoja pierwsza sprawa.
Nie brał uwag Ryoty na poważnie, bo i po co? Wiele osób, zwłaszcza w policji, próbowało zabłysnąć już pierwszego dnia.
Nie brał uwag Ryoty na poważnie, bo i po co? Wiele osób, zwłaszcza w policji, próbowało zabłysnąć już pierwszego dnia.
– Wcale się nie ekscytuję, Aomine-san! – Kise poderwał
się do góry. – Po prostu wyrażam swoje wątpliwości. To chyba wszystko na dziś?
Jadę do siebie.
– Ej! Chwila! – zawołał za nim, ale po blondynie nie było
już ani śladu.
Westchnął ciężko. Wtłoczył w płuca duszne
powietrze i wypuścił je ze świstem. Ten nowy miał w sobie coś, co już od samego
początku zaczęło go intrygować. Oprócz mylącego wyglądu, chłopak zadziwiał raczej
niespotykanym podejściem do sprawy. Przynajmniej tak pomyślał Aomine. Większość
nowicjuszy po zobaczeniu na żywo swoich pierwszych zwłok mdlała lub
wymiotowała. On sam nie różnił się od nich. Rozczłonkowane ciało
trzydziestoparoletniego mężczyzny w podziemiach byłej siedziby mafii do dziś
pozostawiło pewien ślad w jego psychice. Wtedy nie udało się złapać sprawcy,
ponieważ tamta Yakuza rozpadła się na dwa miesiące przed znalezieniem zwłok.
Sprawa pozostała nierozwiązana do dzisiaj, ale Aomine obiecał sobie, że jeszcze
kiedyś do niej wróci. Odkopie stare akta, przeanalizuje po kolei wszystkie
dokumenty i wróci na trop.
Chciał w to wierzyć. Wierzyć w prawdę i
sprawiedliwość, które w ostatecznym rozrachunku pokonują zło. Wiedział lepiej
niż ktokolwiek inny, jak bardzo naiwny był to tok rozumowania. Może Kise
reprezentował podobny? Może to właśnie to tak go w nim zaintrygowało?
Detektyw wstał ze schodów i powolnym
krokiem skierował się na parter. Przeszedł przez wszystkie pokoje, analizując
ich układ. Nigdy nie wiadomo, co mu się przyda.
Po krótkich oględzinach zdecydował się
wracać do domu. Nic więcej tego dnia nie zdziała. Musiał czekać na wyniki z
laboratorium i potwierdzenie tożsamości ofiary. Wyszedł przed dom denatki i po
raz ostatni rzucił nań okiem. Był naprawdę piękny. Niegdyś o takim właśnie
marzył. Niewielki domek z dużym ogrodem, w spokojnej okolicy. Miejsce, gdzie
czułby się bezpiecznie.
Niestety jego przyszłość potoczyła się
inaczej, niż marzył. Złożyło się na to parę wydarzeń, które w konsekwencji
nastąpienia jednego po drugim, doprowadziły do tego, że zdecydował się rozpocząć
pracę w policji jako detektyw. Jak dotąd piął się po szczeblach kariery, a
przyszłość stała przed nim otworem. Nie zamierzał jej marnować na stanie w
miejscu i rozpamiętywanie starych dziejów.
Słońce piekło nieznośnie jego skórę, kiedy
zbliżał się do samochodu. Po powrocie do swojego mieszkania zamierzał od razu
wziąć prysznic, by zmyć z siebie pot. Lato było naprawdę kłopotliwą porą roku…
Otworzył samochód pilotem, a kiedy miał
już do niego wsiąść, zatrzymał go czyjś dźwięczny głos.
– Aomine-san!
Rozejrzał się wokół. Czupryna przydługich
blond włosów przywiodła mu na myśl tylko jedną osobę. Jednak co Kise Ryota
miałby tu jeszcze robić?
– Daj spokój, po godzinach możesz zwracać się do mnie
mniej ofi…
– Zastawiłeś mi auto! – krzyknął chłopak, nie słuchając,
co ma do powiedzenia jego przełożony. Aomine zamilkł w pół zdania. Zazwyczaj
wzbudzał w innych respekt – nie złość.
– A właśnie miałem pytać, co tu jeszcze robisz –
westchnął ciężko i oparł się plecami o drzwi swojego Mitsubishi.
– Niestety, musiałem czekać – blondyn wyraźnie
zaakcentował ostatnie dwa słowa – ponieważ ktoś, widocznie, nie przejmuje się
innymi.
– Cóż… Sorki?
– Sorki? Czekam tu już ponad pół godziny! Oczekuję
jakiejś rekompensaty, Aomine-san! – Napuszył się Kise.
Stanął tuż przed Daikim, wpatrując mu się głęboko w oczy. Te spojrzenie zdawało się przenikać go na wskroś.
Stanął tuż przed Daikim, wpatrując mu się głęboko w oczy. Te spojrzenie zdawało się przenikać go na wskroś.
– Jasne…
Aomine lekko się speszył. Kiedy ktoś ostatnio wywołał w nim takie emocje? Nie pamiętał. W każdym razie było to naprawdę bardzo, bardzo dawno temu.
– W sumie możemy iść na kawę, jeśli nie masz teraz nic lepszego do roboty…
Aomine lekko się speszył. Kiedy ktoś ostatnio wywołał w nim takie emocje? Nie pamiętał. W każdym razie było to naprawdę bardzo, bardzo dawno temu.
– W sumie możemy iść na kawę, jeśli nie masz teraz nic lepszego do roboty…
Reakcja młodzika na jego propozycję
zaskoczyła go. Chłopak nic nie mówiąc, pokiwał głową, czerwieniąc się przy tym.
Czyżby…
– Okej. Ale ty stawiasz.
– No proszę, jaki zuchwały. Niech będzie. Następnym razem
nie będę tak łaskawy, więc przygotuj się mentalnie.
– Tak, tak…
Oboje postanowili najpierw zajechać do swoich
domów, żeby się przebrać i odstawić samochody. Jako miejsce ponownego spotkania
wyznaczyli sobie kawiarnię w pobliżu komendy.
Po powrocie do mieszkania, które mieściło
się w samym centrum Tokio, na jednej z mniej uczęszczanych ulic, Aomine miał
godzinę, aby zdążyć na spotkanie z Kise.
Otworzył drzwi swojej kawalerki małym,
srebrnym kluczem. Następnie zamknął je za sobą, zdejmując w przedpokoju buty.
Mieszkanie było utrzymane w jasnych barwach, które w świetle słońca
prezentowały się bardzo ładnie. Jednak to, co cieszyło go w tej chwili
najbardziej, to przyjemny chłód, który utrzymywał się w całym lokum. Dzięki
Bogu, nie otwierał rano okien, przez co temperatura w jego kawalerce była
znośna.
Skierował swoje kroki do łazienki, aby
wziąć obiecany sobie prysznic. Po drodze rzucił swoją teczkę i kurtkę na
szafkę, która stała w przedpokoju.
Zrzucił z siebie przepocone ubrania i
włożył je do pralki. Odkręcił wodę w prysznicu i nagi ustawił się tak, aby
strumień chłodnej wody padał w pierwszej kolejności na jego twarz. Westchnął,
czując ulgę. Wraz z brudem i potem, spływał z niego cały stres. Zawsze starał
się oddzielać życie prywatne od zawodowego, ale w dni takie jak ten, kiedy
patrzył wprost na zwłoki drugiego człowieka, ciężko było mu nie rozmyślać na
ten temat w wolnych chwilach. Dziwił się niektórym kolegom po fachu, którzy
twierdzili, że po zobaczeniu kilkudziesięciu trupów przestawali przejmować się
kolejnymi tak, jak na początku. Przywykali.
On tak nie mógł.
Był typem wrażliwca, ale zawsze
skutecznie to ukrywał i pragnął wyzbyć się swojej ckliwej natury za wszelką
cenę. Między innymi właśnie dlatego wstąpił do policji.
A Kise? Z tego, co zdążył zauważyć,
chłopak był jego całkowitym przeciwieństwem. Cieszył się, że pójdą razem na
kawę. Może przy okazji dowie się o nim czegoś więcej?
Zakręcił wodę i wytarł się miękkim,
białym ręcznikiem. Postanowił nie suszyć włosów. Same z łatwością wyschną mu na
dworze.
Z obszernej, drewnianej szafy w kącie
sypialni wyciągnął swój ulubiony, biały T-shirt z czarnym nadrukiem, dżinsowe
spodnie do kolan i trampki. Tak ubrany, użył jednych z jego licznej kolekcji
perfum, najpotrzebniejsze rzeczy włożył do kieszeni i wyszedł z domu z zamiarem
spędzenia miłego wieczoru.
Ej, no jak możesz kończyć w takim momencie.... A ja tu czekałam na tą ich kawę :<<
OdpowiedzUsuńNo a rozdział cudowny ^^ Utrzymałaś poziom z prologu i mega mnie to cieszy, bo niektórym zdarza się napisać sam prolog lepiej niż dalsze opowiadania
I chyba przyzwyczaję się do AoKise xd W sumie to nie taki zły paring...
Hm... Na razie akcja się jeszcze nie rozkręciła, więc cóż więcej mogę napisać? Czekam na kolekną część ^^ Swoją drogą, fajnie by było, gdyby ten zabójca był seryjnym mordercą *^* Lubię tok myślenia Aomine XD Oby się sprawdził. W końcu zbrodnie seryjnych morderców wkraczają na kompletnie inne poziomy, a ich motywy są zawsze tak zarąbiście psychicznee :') Jak np w Pentagramie Jo Nesbo C: Och jak ja się jaram tym, że to kryminał XD No i ciekawe kim jest ta zamordowana laska :< Szczerze powiedziawszy to, że jest z Ameryki nasunęło mi na myśl Kagamiego (jako mordercę XD), ale... No w sumie co ma piernik do wiatraka?
Następnym razem może będzie dłuższy komentarz, bo dopiero wstałam (taki ze mnie ranny ptaszek ^^;) i przez mój zaćmiony umysł ta wypowiedź jest chyba trochę chaotyczna, a ja nie chcę wypisywać bzdur... XD
No nic, z niecierpliwością czekam na następny rozdział (wiem, powtarzam się), życzę weny i duuużo motywacji do pisania <3 ~emsonz
Ojej, mnie też to mega cieszy! Myślałam, że jednak to prolog pozostanie górą, ale skoro rozdział 1 trzyma poziom to będę walczyć, by podobnie było z 2 :)
UsuńNo! Oczywiście, że nie jest zły! :) Jeśli mam być szczera, to myślałam, że lubi go więcej osób na moim blogu, ale będę Was przekonywać! ;)
Tak tak - ten rozdział miał być tylko takim wprowadzeniem. Wierzę, że spełnił swoją funkcję :3 W drugim będzie podobnie, dowiemy się nieco więcej o bohaterach, a w kolejnych charperkach akcja ruszy do przodu.. ^^
Ja rannym ptaszkiem niestety nie jestem, więc osobiście cię podziwiam xD I komentarz wcale nie taki krótki, jego długość i słowa w nim zawarte były wystarczająco dobre, by poprawić mi humorek i odpowiednio zmotywować :DD
Dziękuję za wene, na pewno się przyda ^^
Pozdrawiam cię i ściskam! :33
Krótkiee~! No dobra... Długie, ale krótkiee~! Ja kce ich kawcię *-* Das mi? *^*
OdpowiedzUsuńU Aomine jest gorąco, u mnie jest gorąco, a jak czytałam jak u niego jest bardzo gorąco to i mi się za gorąco zrobiło... Fuck logic XD
Dlaczemu rozdzialik kolejny będzie dopiero 22? Tzn. wiem dlaczemu, ale dlaczemu? To tyylee~ czasu! ;-; Nie wytrzymiem psychicznie i emocjonalnie i... i... i pragnienie na kawe mnie zje ;-;
I ja kce ponczka! Daj im ponczka do kawusi <3 Bendem meeega happy ^^ (nie bierz tego serio, chociaż jak wolisz xD )
I tak szczerze to myślałam, że to morderstwo będzie miało wiencej flaków *-* Ale ten pankocośtam też może być ^^
I chyba siem do AoKise przekonam XD
I zaraz widać że mi odwaliło~!
I zaraz widać że ze szkoły wróciłam~!
I muszę przestać pisać głupotki~!
I kce ponczka!! *^*
I pozdrawiam ^ω^
I weny życzem C:
I już nie narzekam~!
I papatki ^^
I nic sama z własnego komcia nie zrozumiałam~!
UsuńMoże ogarniesz ^°^
WOW! Twój komentarz jest tak żywy, że niemal czuje twoje podekscytowanie! :D I suteg spowodowany brakiem kolejnej części... gomene ^^''
UsuńAh, nie miałam zamiaru nikomu robić smaka na kawe, ale najwidoczniej mi nie wyszło xD i wiesz co..? Sama mam teraz ochotę na małe expresso... i pączka do tego *^* :DD
Flaków jak na razie nie planuję, ale wszystko może się zmienić :) Wgl to opowiadanie jest tak strasznie spontaniczne, że postaram się zadowolić cię odpowiednią ilością krwi, kawy i pączków xD Mam taką nadzieję xDD
Również pozdrawiam i mocno ściskam! ^^
i spokojnie, wszystko ogarnęłam... przynajmniej tak mi się wydaje..! xD ^^
Jak będzie kawcia i ponczki to już bendem happy ^•^
UsuńJak na porządną Sowe przystało komciuje sobie po nocach! Jutro raczej nie wstane ;-; Ale co mi tam. Rozdział ważniejszy. *^*
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że narobiłaś mi smaka na kawę i jakieś dobre ciacha ^^ Dobra, konstruktywnego komentarza spodziewaj się później, bo prawie usypiam przed telefonem a wstać muszę już o 5 (Barbażynstwo, poprostu okrucieństwo! Zostały mi raptem 4 godziny snu!!! To not fair!! Sowa
Znam to uczucie... kiedy człowiek wreszcie ma ochotę położyć się spać, zostają mu 2 godziny, które nie wiadomo kiedy mijają i trzeba wstać..!
UsuńKurcze, teraz mam jeszcze większą ochotę a kawę xD i ciastka do tego - genialny pomysł :D
Czekam na bardziej konstruktywny (?) komentarz z niecierpliwością i doceniam twoje poświęcenie zarywania nocki dla rozdziału..!
Pozdrawiam i ściskam! :DD ^3^
Świetny rozdział xD nie wyrobie, jak ja mam niby wytrzymać tyle czasu do następnego rozdziału?!
OdpowiedzUsuńAww kawa ^w^ od dzisiaj kocham ją jeszcze bardziej:3
Pozdrowionka i weny ;*
Dziękuję bardzoooo ^^ :D Wiem, wiem jak to jest czekać, ale w międzyczasie wrzucę na bloga shota z Zankyou no Teror więc... też możesz zerknąć :D
UsuńRównież pozdrawiam i ściskam :*
Hyhyhyhy :D Nakręciłam się na to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńTrochę mnie tu nie było, co nie znaczy, że zapomniałam. Za to muszę przyznać, że zaczęłaś pisać tutaj jakieś nowe, genialne opowiadanko. Uwielbiam takie kryminalne klimaty, więc gdy tylko wyczułam, że to będzie coś w tym stylu, strasznie się podjarałam :P
W ogóle, po przeczytaniu Prologu myślałam, że może jednak to Kise będzie tym przestępcą. Ale on wiele bardziej podoba mi się pomysł, by był partnerem Aomine. Kise policjantem ^^
Kiedy Aomine po raz pierwszy go zobaczył, to tylko brakowało mi tam takiego blasku bijącego od blondasa, jak w jakichś kreskówkach. Takie 'kyaaa!' XD
(z jakiegoś powodu przez chwilę wyobraziłam sobie go jako Willa z Hannibala na miejscu zbrodni xD wiem, mam dziwne skojarzenia :P)
Bardzo, bardzo podoba mi się to nowe opowiadanie i byłam podekscytowana jak jakiś dzieciak, który dostał cukierka, gdy czytałam ten rozdział xD
Ciekawe kto będzie tym mordercą ^^ Czekam na jakieś wskazówki! :D No i na następny rozdzialik też czekam! ^^
Pozdrawiam i życzę weeeeny! ;3
Dziękuję za komentarz ^^ Strasznie fajnie jest przeczytać, że kolejnej osóbce podobają się moje wypociny :DD Sama również jestem fanką kryminałków, więc stąd też pomysł na opowiadanie. Mam nadzieję, że jakoś to będzie brnąć do przodu, a z każdym nowym rozdziałem będę uwalniać coraz więcej szczegółów ^^
UsuńWłaśnie tak też chciałam przedstawić tu Kisie :DD Jak w takich romansach, wszystko inne nagle blaknie, a liczy się tylko on XDD
Ja sama również rajcuje się tym opowiadaniem :DD
Również pozdrawiam i ślę uściski! ^^ :3333
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Kise bardzo zainteresował Aoime swoją osobą, ciekawe jak ich relacje będą się rozwijać... mam wrażenie, że to morderca zadzwonił na policję...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia