12.09.2015

Proof of love [1] (AoKise)


ROZDZIAŁ 1


All the world’s a stage,
And all the men and women merely players:
They have their exits and their entrances.
                                                           Shakespeare
Cały świat to scena,
A ludzie na nim to tylko aktorzy.
Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
A kiedy na niej jest, gra różne role.

Kiedy tylko Aomine wyszedł z budynku komendy, od razu poczuł uderzenie gorąca na twarzy. Parę kroków, jakie musiał pokonać, by znaleźć się w swoim służbowym aucie  – srebrnym Mitsubishi Pajero – wystarczyło, aby koszula zaczęła kleić mu się do pleców. Ciemnogranatowe włosy i tego samego koloru strój służbowy przyciągały dodatkowe promienie słońca, a temperatura w samochodzie była jeszcze wyższa niż na zewnątrz. Mimo, że stał on cały dzień w cieniu niedaleko rosnącej wiśni, jego wnętrze zdążyło wystarczająco się nagrzać. ,,Cholerny gorąc” – pomyślał, ocierając wierzchem dłoni spocone czoło. Te lato należało do jednych z najgorętszych, jakie przeżył.
Kurtkę, niepotrzebnie wziętą, rzucił na siedzenie pasażera. Nie miał czasu, by przewietrzyć samochód, dlatego zatrzasnął drzwi, opuścił szyby, wprowadził w swój telefoniczny GPS adres zdarzenia i ruszył. Dał się poprowadzić nawigacji z przyjemnym dla ucha, męskim głosem. Wpierw oświadczył mu on, iż przewidywany czas podróży to zaledwie dwadzieścia osiem minut.
Ciemnoskóry zaczął zastanawiać się czy adres, jaki mailem przesłał mu przełożony, nie okazał się przypadkiem błędny. Okolica ani trochę nie przypominała potencjalnego miejsca zbrodni.
Na rondzie skręcił dokładnie tam, gdzie wskazała mu nawigacja. Asfaltowa jezdnia po jakimś czasie zaczęła się zwężać, aż w końcu zastąpiła ją zwykła, polna droga. Osiedla i domki jednorodzinne na raz ustąpiły miejsca pojedynczym domostwom z dużymi, zadbanymi ogrodami. Aomine nigdy wcześniej nie był w tej części miasta. Codziennie, jadąc do pracy czy też z niej wracając, mijał wielkie, oszklone biurowce, drapacze chmur, wysokie kamienice. Kolorowe billboardy i neony przykuwały spojrzenia przechodnich, w tym jego. Na ulicach toczył się samochód za samochodem. Te nierzadko stały w krokach, przez co dojechanie gdzieś bez spóźnienia graniczyło z cudem. Olbrzymie miasto, które nigdy nie śpi. Tokio. Aomine wcześniej nie żałował decyzji przeprowadzenia się do centrum stolicy, ale teraz, gdy był na jej obrzeżach, zaczął zastanawiać się, czy dobrze zrobił. Życie na przedmieściach może nie należało do najwygodniejszych, ale na pewno gwarantowało spokój, tak bardzo potrzebny dla ludzi pracujących w jego zawodzie. Nie, żeby narzekał, ale od czasu do czasu każdy człowiek, według niego, powinien wypocząć. A czy było to możliwe, mieszkając w samym środku tętniącego życiem miasta?
Po wyjechaniu na polną drogę GPS wciąż pokazywał, że do celu pozostało jeszcze parę kilometrów. Granatowowłosy zaczął zastanawiać się, jaka zbrodnia mogła mieć miejsce tu, w takiej spokojnej okolicy. Ludzie, którzy tu mieszkali, zapewne wybrali ją ze względu na ciszę i spokój. Co zdołało je zakłócić? Nawigacja poprowadziła go jeszcze dalej, aż w końcu zauważył na końcu drogi migające światła radiowozów policyjnych i karetki. Wiedział już, że trafił dobrze.
  Podjechał autem jak najbliżej, parkując tuż za średniej wielkości Toyotą Crown. Tym samym zablokował jej wyjazd, ale jakie to miało teraz znaczenie? Musiał wykonać swoją robotę. A przede wszystkim, od czasu przyjęcia do wydziału kryminalistyki, przyjdzie mu pracować z kimś normalnym. Szef bardzo chwalił sobie nowego podwładnego, niczym sprzedawca swój cenny towar, ale przecież to właśnie on, Aomine, będzie z nim współpracować. I to właśnie jemu przypadnie zaszczyt ocenienia młodzika.
  Wysiadł z samochodu i zamknął go pilotem. Następnie ruszył w kierunku domu; stał on dokładnie na końcu drogi, tuż przed lasem. Nie wyglądał na należący do bogatych – mały, jednopiętrowy  z jasnymi ścianami i czarną dachówką. W ogromnym ogrodzie rosły różnobarwne kwiaty. Chętnie przyjrzałby się im dokładniej, gdyby tuż po wejściu na teren posesji nie podszedł do niego tłum ludzi, specjalistów, mających zamiar powiadomić go o szczegółach śledztwa. Jednym z nich był szczególnie dobrze znany Aomine, Manabu – policjant po pięćdziesiątce, któremu starość odznaczyła się na twarzy siateczką drobnych zmarszczek wokół oczu. Po krótkim przywitaniu, jak zwykle profesjonalnie przybliżył mu sytuacje.
– Żadnych śladów, Aomine-kun… Żadnych śladów. Sprawca musiał dokładnie zaplanować zbrodnię. A jakby tego było mało, nie wiemy absolutnie nic o denatce. Prawdopodobnie przebywała na terenie Japonii nielegalnie. Nie miała tu praktycznie żadnych znajomych.
– Teraz rozumiem. Ale naprawdę kompletnie nic nie może pomóc wam ustalić jej tożsamości?
– Znaleźliśmy dowód osobisty. – Mężczyzna zamyślił się na chwilę. – Jest prawdopodobnie podrobiony, ale możemy to sprawdzić.
– Zatem do dzieła.
Odprowadził wzrokiem Manabu, starając się analizować informacje, wciąż docierające do niego od strony pozostałych osób.
I wtedy go zobaczył.
Stał z boku. Wpatrywał się w budynek, w którego wnętrzu wciąż znikali kolejni funkcjonariusze. Z wyrazu jego twarzy nie mógł odczytać nic, prócz lekkiej obawy i zamyślenia. Złociste blond włosy odbijały światło słoneczne, imitując blask. W przeciwieństwie do Aomine, jego cera była śnieżnobiała. Czekał na kogoś?
W tamtej chwili doznał olśnienia. Czyżby to właśni z tamtym chłopakiem miał zacząć współpracę? Nie zwracając już uwagi na sztab specjalistów, którzy w dalszym ciągu go otaczali, poruszając kwestię nienaruszonych zamków w furtce i przy drzwiach, wyminął ich sprawnie. Szybkim krokiem podszedł do młodzieńca.
Kiedy był już w odstępie paru kroków od niego, chłopak skierował na niego spojrzenie swoich orzechowych oczu o długich rzęsach, wyczuwając jego obecność. Było ono tak przenikliwe i mądre, że zaczęło mu się zdawać, iż ten wzrok zawsze wykryje kłamstwo.
– Detektyw Aomine? – zapytał cicho, dłonią odgarniając z twarzy przydługie pasma włosów.
– Tak jest. Widzę, że moja sława mnie wyprzedza. Zastępca komendanta, detektyw Aomine Daiki. Domyślam się, że od dziś będziemy razem pracować?
– Zgadza się. Nazywam się Kise Ryota i zostałem tu przeniesiony.
– Taaa… Słyszałem już o tym. To twoja pierwsza taka sprawa. – Bardziej stwierdził, niż spytał. Kise jednak skinął głową delikatnie, dla potwierdzenia. 
Aomine zaczął zastanawiać się, co tu robi chłopak o tak delikatnej urodzie? Dobrze wiedział, że nie powinien w ten sposób oceniać swojego nowego partnera, bez zapoznania się z jego osobowością oraz umiejętnościami, ale chłopak sprawiał wrażenie, jakby po zobaczeniu zwłok, miały wstrząsnąć nim torsje.
– Rozumiem. Zatem… Co tu się dokładnie stało? Ktoś już cię informował? – Postanowił od razu przejść do konkretów, aby nie zawracać sobie głowy nowymi pytaniami na temat blondyna, które z każdą chwilą coraz bardziej go dręczyły. ,,Nie mieszaj życia prywatnego z zawodowym, Daiki” – powtarzał sobie w myślach.
– Mniej więcej… Sam musiałem dopytywać o szczegóły. – Odwrócił wzrok i wbił go w trawę pod stopami. – To… Myślę, że niewiele osób tutaj uważa mnie za kogoś odpowiedniego do prowadzenia śledztwa.
– Ze mną to się zmieni. – Aomine nie mógł się powstrzymać. Położył dłoń na ramieniu Ryoty w geście dodania mu otuchy. Rozumiał, co czuje. Przecież sam przed chwilą o mało go nie skreślił.
– W każdym razie, udało mi się dowiedzieć, że dziewczyna nie pochodzi z Japonii. Ma podrobione dokumenty, przebywała tu nielegalnie, ale jej wiek się zgadza. Miała dwadzieścia lat. Z pochodzenia była najprawdopodobniej amerykanką, jednak muszą to jeszcze sprawdzić.
– Przyczyna śmierci?
– Wstrzyknięto jej dożylnie jakiś środek. Nie znam dokładnej nazwy, ale z pewnością było to coś, do czego dostęp mają tylko nieliczni. Bardzo silna, toksyczna substancja.
Aomine zmarszczył brwi. W głowie zaczął układać sobie pewien schemat, który uzupełniał o każdą nową informację podaną mu przez Kise.
– I w całym domu nie znaleziono nic, co ułatwiło by śledztwo? Żadnych odcisków, strzykawki?
– Nic. Kompletnie nic. Na pierwszy rzut oka jest to zbrodnia doskonała.
Aomine cmoknął z dezaprobatą.
– Zbrodnie doskonałe nie istnieją. Nie wierzę w nie. Każdy człowiek popełnia błędy. A skoro przestępca był dobrze zorganizowany, można przypuszczać, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy.
– Naprawdę tak uważasz, Aomine-san? – Zdziwił się Kise.
– To tylko jedna z wielu opcji. Jednak mam przeczucie, że sprawca zaatakuje ponownie. No, chodźmy obejrzeć ciało.
Oboje ruszyli w stronę wejścia domu. Po drodze Daiki spotkał jeszcze parę osób, z którymi zamienił po dwa słowa. W tym czasie Kise stał spokojnie, przysłuchując się rozmowom i przypatrując nowym twarzom. Zdawał się analizować wszystko, co działo się wokół. I wbrew pozorom, chłopak nie był tak słaby, jak myślał. A przekonał się o tym na piętrze domu, do którego weszli.
Tam, na ogromnym łożu, leżało ciało. Całe wnętrze może i wyglądałoby na przytulne, gdyby nie to, że wokół martwej kobiety kręciło się dwóch lekarzy sądowych i trzech innych policjantów zabezpieczających ,,ślady”. Oprócz nich, jeden funkcjonariusz stał nieco dalej od nich i robił zdjęcia.
Aomine skinął im głową na powitanie i podszedł do łóżka. Kise, niczym cień, podążył za nim. Daiki tylko chwilę przyglądał się denatce. Oczy miała zamknięte i podkrążone, sine usta i trupiobladą cerę. Na nosie ledwo co dostrzegł parę piegów. Długie, kasztanowe włosy nie błyszczały w słońcu tak pięknie, jak u żywej osoby. Jak na te wszystkie ciała, jakie miał przyjemność oglądać, to wyglądało nadzwyczaj spokojnie. Kobieta sprawiała wrażenie pogrążonej we śnie. Tylko wprawione oko mogło doszukać się w jej wyglądzie pewnych nieprawidłowości, wskazujących na stężenie pośmiertne.
Z ciała martwej, przeniósł dyskretnie swoje spojrzenie na Kise, który stał tuż obok. Jak na pierwszą sprawę, nie było źle. Zwłoki nie znajdowały się w wyjątkowo złym stanie, ale co wrażliwsze osoby miały prawo czuć się co najmniej nieswojo. Blondyn współczującym spojrzeniem lustrował ciało. Malujące się na jego twarzy skupienie sprawiło, że Aomine chciał wiedzieć, nad czym tak intensywnie myśli. Czy naprawdę był aż tak uzdolniony, jak mówiono?
– Co jej wstrzyknięto? – zapytał beznamiętnym głosem Ryota. Jeden z lekarzy sądowych odwrócił ku nim twarz. Odchrząknął cicho.
– Prawdopodobnie pankuronium. Potwierdzenie będzie możliwe najwcześniej jutro. Wszystko zależy od ludzi z laboratorium.
– Czy… Myśli pan, że ona cierpiała?
Na to pytanie Aomine otworzył nieco szerzej oczy. Nie tylko on sprawiał wrażenie zaskoczonego.
– Cóż, ja… Myślę, że spała, kiedy sprawca wstrzykiwał jej truciznę. Ból spowodowany wbiciem igły i rozprzestrzenianiem się pankuronium we krwi mógł sprawić, że odzyskała świadomość. Dlatego owszem, mogła w ostatnich chwilach przeżywać katusze.
– Rozumiem – odparł cicho Kise i ruszył w stronę wyjścia z pokoju.
– Ciekawe pytania zadaje ten młodzik – zwrócił się lekarz do Aomine. Zdążył już na nowo zająć się badaniem ciała. – To jego pierwsza sprawa?
– Nie inaczej. Jeszcze się przyzwyczai. Będzie musiał. – Ostatnie dwa słowa wypowiedział szeptem. Może jednak chłopak nie był całkowicie odporny na szok związany z oględzinami.
Po wyjściu z pokoju, ciemnoskóry rozejrzał się w poszukiwaniu partnera. Nie dostrzegł go, dlatego postanowił zejść na dół. Korytarz, który musiał w tym celu pokonać był utrzymany w odcieniach  ciemnej czerwieni i nie zdobiły go, jak w większości widzianych przez niego lokum, żadne zdjęcia czy obrazy. Cały dom sprawiał wrażenie naprawdę zimnego i pustego. Czy było to konsekwencją nielegalnego przebywania w kraju, tego nie wiedział.
Odnalazł Kise siedzącego na drewnianych schodach. Miał otwarty notatnik, w którym zawzięcie coś pisał. Daiki zauważył tylko cienkie, pochyłe pismo. Nie zdążył wczytać się w treść, kiedy Ryota zatrzasnął notatnik.
– Możemy już wracać, Aomine-san? – spytał, nawet się na niego nie oglądając.
– Chciałbym jeszcze zamienić parę słów z osobą, która wezwała policję.
– Zgłoszenie nadano anonimowo przez telefon.
– Oh, naprawdę?
Tego się nie spodziewał.
– Tak. Rozmówca nie chciał się ujawniać, ani odpowiadać na żadne pytania.
– Cóż. Czasem i tak bywa – westchnął Daiki, siadając obok blondyna, który wzdrygnął się lekko.
– Nie widzisz w tym nic podejrzanego, Aomine-san?
Na chwilę zapadła między nimi niezręczna cisza. W oddali rozlegał się stukot uderzania obcasów o podłogę i niewyraźne rozmowy.
– Niektórzy ludzie tak mają – zaczął ostrożnie – Informują nas o czymś anonimowo, bo chcą uniknąć pytań ze strony policji i zajmowania im czasu. Dobrze, że chociaż dzwonią.
– No nie wiem… − Kise zmarszczył brwi. Wyglądał, jakby intensywnie nad czymś rozmyślał. – Dla mnie jest to lekko podejrzane.
– Nie ekscytuj się tak. To dopiero twoja pierwsza sprawa. 
Nie brał uwag Ryoty na poważnie, bo i po co? Wiele osób, zwłaszcza w policji, próbowało zabłysnąć już pierwszego dnia.
– Wcale się nie ekscytuję, Aomine-san! – Kise poderwał się do góry. – Po prostu wyrażam swoje wątpliwości. To chyba wszystko na dziś? Jadę do siebie.
– Ej! Chwila! – zawołał za nim, ale po blondynie nie było już ani śladu.
Westchnął ciężko. Wtłoczył w płuca duszne powietrze i wypuścił je ze świstem. Ten nowy miał w sobie coś, co już od samego początku zaczęło go intrygować. Oprócz mylącego wyglądu, chłopak zadziwiał raczej niespotykanym podejściem do sprawy. Przynajmniej tak pomyślał Aomine. Większość nowicjuszy po zobaczeniu na żywo swoich pierwszych zwłok mdlała lub wymiotowała. On sam nie różnił się od nich. Rozczłonkowane ciało trzydziestoparoletniego mężczyzny w podziemiach byłej siedziby mafii do dziś pozostawiło pewien ślad w jego psychice. Wtedy nie udało się złapać sprawcy, ponieważ tamta Yakuza rozpadła się na dwa miesiące przed znalezieniem zwłok. Sprawa pozostała nierozwiązana do dzisiaj, ale Aomine obiecał sobie, że jeszcze kiedyś do niej wróci. Odkopie stare akta, przeanalizuje po kolei wszystkie dokumenty i wróci na trop.
Chciał w to wierzyć. Wierzyć w prawdę i sprawiedliwość, które w ostatecznym rozrachunku pokonują zło. Wiedział lepiej niż ktokolwiek inny, jak bardzo naiwny był to tok rozumowania. Może Kise reprezentował podobny? Może to właśnie to tak go w nim zaintrygowało?
Detektyw wstał ze schodów i powolnym krokiem skierował się na parter. Przeszedł przez wszystkie pokoje, analizując ich układ. Nigdy nie wiadomo, co mu się przyda.
Po krótkich oględzinach zdecydował się wracać do domu. Nic więcej tego dnia nie zdziała. Musiał czekać na wyniki z laboratorium i potwierdzenie tożsamości ofiary. Wyszedł przed dom denatki i po raz ostatni rzucił nań okiem. Był naprawdę piękny. Niegdyś o takim właśnie marzył. Niewielki domek z dużym ogrodem, w spokojnej okolicy. Miejsce, gdzie czułby się bezpiecznie.
Niestety jego przyszłość potoczyła się inaczej, niż marzył. Złożyło się na to parę wydarzeń, które w konsekwencji nastąpienia jednego po drugim, doprowadziły do tego, że zdecydował się rozpocząć pracę w policji jako detektyw. Jak dotąd piął się po szczeblach kariery, a przyszłość stała przed nim otworem. Nie zamierzał jej marnować na stanie w miejscu i rozpamiętywanie starych dziejów.
Słońce piekło nieznośnie jego skórę, kiedy zbliżał się do samochodu. Po powrocie do swojego mieszkania zamierzał od razu wziąć prysznic, by zmyć z siebie pot. Lato było naprawdę kłopotliwą porą roku…
Otworzył samochód pilotem, a kiedy miał już do niego wsiąść, zatrzymał go czyjś dźwięczny głos.
– Aomine-san!
Rozejrzał się wokół. Czupryna przydługich blond włosów przywiodła mu na myśl tylko jedną osobę. Jednak co Kise Ryota miałby tu jeszcze robić?
– Daj spokój, po godzinach możesz zwracać się do mnie mniej ofi…
– Zastawiłeś mi auto! – krzyknął chłopak, nie słuchając, co ma do powiedzenia jego przełożony. Aomine zamilkł w pół zdania. Zazwyczaj wzbudzał w innych respekt – nie złość.
– A właśnie miałem pytać, co tu jeszcze robisz – westchnął ciężko i oparł się plecami o drzwi swojego Mitsubishi.
– Niestety, musiałem czekać – blondyn wyraźnie zaakcentował ostatnie dwa słowa – ponieważ ktoś, widocznie, nie przejmuje się innymi.
– Cóż… Sorki?
– Sorki? Czekam tu już ponad pół godziny! Oczekuję jakiejś rekompensaty, Aomine-san! – Napuszył się Kise. 
Stanął tuż przed Daikim, wpatrując mu się głęboko w oczy. Te spojrzenie zdawało się przenikać go na wskroś.
– Jasne… 
Aomine lekko się speszył. Kiedy ktoś ostatnio wywołał w nim takie emocje? Nie pamiętał. W każdym razie było to naprawdę bardzo, bardzo dawno temu. 
– W sumie możemy iść na kawę, jeśli nie masz teraz nic lepszego do roboty…
Reakcja młodzika na jego propozycję zaskoczyła go. Chłopak nic nie mówiąc, pokiwał głową, czerwieniąc się przy tym. Czyżby…
– Okej. Ale ty stawiasz.
– No proszę, jaki zuchwały. Niech będzie. Następnym razem nie będę tak łaskawy, więc przygotuj się mentalnie.
– Tak, tak…
Oboje postanowili najpierw zajechać do swoich domów, żeby się przebrać i odstawić samochody. Jako miejsce ponownego spotkania wyznaczyli sobie kawiarnię w pobliżu komendy.
Po powrocie do mieszkania, które mieściło się w samym centrum Tokio, na jednej z mniej uczęszczanych ulic, Aomine miał godzinę, aby zdążyć na spotkanie z Kise.
Otworzył drzwi swojej kawalerki małym, srebrnym kluczem. Następnie zamknął je za sobą, zdejmując w przedpokoju buty. Mieszkanie było utrzymane w jasnych barwach, które w świetle słońca prezentowały się bardzo ładnie. Jednak to, co cieszyło go w tej chwili najbardziej, to przyjemny chłód, który utrzymywał się w całym lokum. Dzięki Bogu, nie otwierał rano okien, przez co temperatura w jego kawalerce była znośna.
Skierował swoje kroki do łazienki, aby wziąć obiecany sobie prysznic. Po drodze rzucił swoją teczkę i kurtkę na szafkę, która stała w przedpokoju.
Zrzucił z siebie przepocone ubrania i włożył je do pralki. Odkręcił wodę w prysznicu i nagi ustawił się tak, aby strumień chłodnej wody padał w pierwszej kolejności na jego twarz. Westchnął, czując ulgę. Wraz z brudem i potem, spływał z niego cały stres. Zawsze starał się oddzielać życie prywatne od zawodowego, ale w dni takie jak ten, kiedy patrzył wprost na zwłoki drugiego człowieka, ciężko było mu nie rozmyślać na ten temat w wolnych chwilach. Dziwił się niektórym kolegom po fachu, którzy twierdzili, że po zobaczeniu kilkudziesięciu trupów przestawali przejmować się kolejnymi tak, jak na początku. Przywykali.
On tak nie mógł.
Był typem wrażliwca, ale zawsze skutecznie to ukrywał i pragnął wyzbyć się swojej ckliwej natury za wszelką cenę. Między innymi właśnie dlatego wstąpił do policji.
A Kise? Z tego, co zdążył zauważyć, chłopak był jego całkowitym przeciwieństwem. Cieszył się, że pójdą razem na kawę. Może przy okazji dowie się o nim czegoś więcej?
Zakręcił wodę i wytarł się miękkim, białym ręcznikiem. Postanowił nie suszyć włosów. Same z łatwością wyschną mu na dworze.
Z obszernej, drewnianej szafy w kącie sypialni wyciągnął swój ulubiony, biały T-shirt z czarnym nadrukiem, dżinsowe spodnie do kolan i trampki. Tak ubrany, użył jednych z jego licznej kolekcji perfum, najpotrzebniejsze rzeczy włożył do kieszeni i wyszedł z domu z zamiarem spędzenia miłego wieczoru.

13 komentarzy:

  1. Ej, no jak możesz kończyć w takim momencie.... A ja tu czekałam na tą ich kawę :<<

    No a rozdział cudowny ^^ Utrzymałaś poziom z prologu i mega mnie to cieszy, bo niektórym zdarza się napisać sam prolog lepiej niż dalsze opowiadania
    I chyba przyzwyczaję się do AoKise xd W sumie to nie taki zły paring...
    Hm... Na razie akcja się jeszcze nie rozkręciła, więc cóż więcej mogę napisać? Czekam na kolekną część ^^ Swoją drogą, fajnie by było, gdyby ten zabójca był seryjnym mordercą *^* Lubię tok myślenia Aomine XD Oby się sprawdził. W końcu zbrodnie seryjnych morderców wkraczają na kompletnie inne poziomy, a ich motywy są zawsze tak zarąbiście psychicznee :') Jak np w Pentagramie Jo Nesbo C: Och jak ja się jaram tym, że to kryminał XD No i ciekawe kim jest ta zamordowana laska :< Szczerze powiedziawszy to, że jest z Ameryki nasunęło mi na myśl Kagamiego (jako mordercę XD), ale... No w sumie co ma piernik do wiatraka?
    Następnym razem może będzie dłuższy komentarz, bo dopiero wstałam (taki ze mnie ranny ptaszek ^^;) i przez mój zaćmiony umysł ta wypowiedź jest chyba trochę chaotyczna, a ja nie chcę wypisywać bzdur... XD
    No nic, z niecierpliwością czekam na następny rozdział (wiem, powtarzam się), życzę weny i duuużo motywacji do pisania <3 ~emsonz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, mnie też to mega cieszy! Myślałam, że jednak to prolog pozostanie górą, ale skoro rozdział 1 trzyma poziom to będę walczyć, by podobnie było z 2 :)
      No! Oczywiście, że nie jest zły! :) Jeśli mam być szczera, to myślałam, że lubi go więcej osób na moim blogu, ale będę Was przekonywać! ;)
      Tak tak - ten rozdział miał być tylko takim wprowadzeniem. Wierzę, że spełnił swoją funkcję :3 W drugim będzie podobnie, dowiemy się nieco więcej o bohaterach, a w kolejnych charperkach akcja ruszy do przodu.. ^^
      Ja rannym ptaszkiem niestety nie jestem, więc osobiście cię podziwiam xD I komentarz wcale nie taki krótki, jego długość i słowa w nim zawarte były wystarczająco dobre, by poprawić mi humorek i odpowiednio zmotywować :DD
      Dziękuję za wene, na pewno się przyda ^^
      Pozdrawiam cię i ściskam! :33

      Usuń
  2. Krótkiee~! No dobra... Długie, ale krótkiee~! Ja kce ich kawcię *-* Das mi? *^*
    U Aomine jest gorąco, u mnie jest gorąco, a jak czytałam jak u niego jest bardzo gorąco to i mi się za gorąco zrobiło... Fuck logic XD
    Dlaczemu rozdzialik kolejny będzie dopiero 22? Tzn. wiem dlaczemu, ale dlaczemu? To tyylee~ czasu! ;-; Nie wytrzymiem psychicznie i emocjonalnie i... i... i pragnienie na kawe mnie zje ;-;
    I ja kce ponczka! Daj im ponczka do kawusi <3 Bendem meeega happy ^^ (nie bierz tego serio, chociaż jak wolisz xD )
    I tak szczerze to myślałam, że to morderstwo będzie miało wiencej flaków *-* Ale ten pankocośtam też może być ^^
    I chyba siem do AoKise przekonam XD
    I zaraz widać że mi odwaliło~!
    I zaraz widać że ze szkoły wróciłam~!
    I muszę przestać pisać głupotki~!
    I kce ponczka!! *^*
    I pozdrawiam ^ω^
    I weny życzem C:
    I już nie narzekam~!
    I papatki ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nic sama z własnego komcia nie zrozumiałam~!
      Może ogarniesz ^°^

      Usuń
    2. WOW! Twój komentarz jest tak żywy, że niemal czuje twoje podekscytowanie! :D I suteg spowodowany brakiem kolejnej części... gomene ^^''
      Ah, nie miałam zamiaru nikomu robić smaka na kawe, ale najwidoczniej mi nie wyszło xD i wiesz co..? Sama mam teraz ochotę na małe expresso... i pączka do tego *^* :DD
      Flaków jak na razie nie planuję, ale wszystko może się zmienić :) Wgl to opowiadanie jest tak strasznie spontaniczne, że postaram się zadowolić cię odpowiednią ilością krwi, kawy i pączków xD Mam taką nadzieję xDD
      Również pozdrawiam i mocno ściskam! ^^

      i spokojnie, wszystko ogarnęłam... przynajmniej tak mi się wydaje..! xD ^^

      Usuń
    3. Jak będzie kawcia i ponczki to już bendem happy ^•^

      Usuń
  3. Jak na porządną Sowe przystało komciuje sobie po nocach! Jutro raczej nie wstane ;-; Ale co mi tam. Rozdział ważniejszy. *^*
    Powiem Ci, że narobiłaś mi smaka na kawę i jakieś dobre ciacha ^^ Dobra, konstruktywnego komentarza spodziewaj się później, bo prawie usypiam przed telefonem a wstać muszę już o 5 (Barbażynstwo, poprostu okrucieństwo! Zostały mi raptem 4 godziny snu!!! To not fair!! Sowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to uczucie... kiedy człowiek wreszcie ma ochotę położyć się spać, zostają mu 2 godziny, które nie wiadomo kiedy mijają i trzeba wstać..!
      Kurcze, teraz mam jeszcze większą ochotę a kawę xD i ciastka do tego - genialny pomysł :D
      Czekam na bardziej konstruktywny (?) komentarz z niecierpliwością i doceniam twoje poświęcenie zarywania nocki dla rozdziału..!
      Pozdrawiam i ściskam! :DD ^3^

      Usuń
  4. Świetny rozdział xD nie wyrobie, jak ja mam niby wytrzymać tyle czasu do następnego rozdziału?!
    Aww kawa ^w^ od dzisiaj kocham ją jeszcze bardziej:3
    Pozdrowionka i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzoooo ^^ :D Wiem, wiem jak to jest czekać, ale w międzyczasie wrzucę na bloga shota z Zankyou no Teror więc... też możesz zerknąć :D
      Również pozdrawiam i ściskam :*

      Usuń
  5. Hyhyhyhy :D Nakręciłam się na to opowiadanie ^^
    Trochę mnie tu nie było, co nie znaczy, że zapomniałam. Za to muszę przyznać, że zaczęłaś pisać tutaj jakieś nowe, genialne opowiadanko. Uwielbiam takie kryminalne klimaty, więc gdy tylko wyczułam, że to będzie coś w tym stylu, strasznie się podjarałam :P
    W ogóle, po przeczytaniu Prologu myślałam, że może jednak to Kise będzie tym przestępcą. Ale on wiele bardziej podoba mi się pomysł, by był partnerem Aomine. Kise policjantem ^^
    Kiedy Aomine po raz pierwszy go zobaczył, to tylko brakowało mi tam takiego blasku bijącego od blondasa, jak w jakichś kreskówkach. Takie 'kyaaa!' XD
    (z jakiegoś powodu przez chwilę wyobraziłam sobie go jako Willa z Hannibala na miejscu zbrodni xD wiem, mam dziwne skojarzenia :P)
    Bardzo, bardzo podoba mi się to nowe opowiadanie i byłam podekscytowana jak jakiś dzieciak, który dostał cukierka, gdy czytałam ten rozdział xD
    Ciekawe kto będzie tym mordercą ^^ Czekam na jakieś wskazówki! :D No i na następny rozdzialik też czekam! ^^
    Pozdrawiam i życzę weeeeny! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^^ Strasznie fajnie jest przeczytać, że kolejnej osóbce podobają się moje wypociny :DD Sama również jestem fanką kryminałków, więc stąd też pomysł na opowiadanie. Mam nadzieję, że jakoś to będzie brnąć do przodu, a z każdym nowym rozdziałem będę uwalniać coraz więcej szczegółów ^^
      Właśnie tak też chciałam przedstawić tu Kisie :DD Jak w takich romansach, wszystko inne nagle blaknie, a liczy się tylko on XDD
      Ja sama również rajcuje się tym opowiadaniem :DD
      Również pozdrawiam i ślę uściski! ^^ :3333

      Usuń
  6. Hejka,
    wspaniale, Kise bardzo zainteresował Aoime swoją osobą, ciekawe jak ich relacje będą się rozwijać... mam wrażenie, że to morderca zadzwonił na policję...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń