Szybciej, niech skończy się dzień. Pragnę twoich ust.
Dotyku.
Smaku.
Widoku.
Zapachu.
Siedzę sam, w pustej klasie. Czekam. Minuty wloką się w nieskończoność. Gdzie jesteś? Stchórzyłeś? Nie, ty taki nie jesteś. Nie poddajesz się. Nie rezygnujesz.
Tetsuya...
Kocham wymawiać twoje imię. Mogę nadać mu zupełnie nowego brzmienia. To sprawia, że mówię je raz po raz.
Ze złością.
Ze szczęściem.
Ze smutkiem.
Z nostalgią.
Nigdy mi się to nie znudzi.
Ze złością.
Ze szczęściem.
Ze smutkiem.
Z nostalgią.
Nigdy mi się to nie znudzi.
Drzwi uchylają się. Przyszedłeś. Nieśmiało wchodzisz do klasy i zamykasz je za sobą. Po twoim wzroku mogę stwierdzić, że się boisz. No proszę, drżysz? Czy to nie za wiele?
- Akashi..kun... - szepczesz i podchodzisz bliżej.
Uśmiecham się.
Czy to jest uśmiech szaleńca?
Nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy tak blisko siebie. Siedzę na ławce, a ty stoisz przede mną. Mogę poczuć twój słodki zapach. Wyciągam dłoń i głaszczę cię po policzku. Mrużysz oczy. Nie patrzysz na mnie.
- Tetsuya...To ja odnalazłem twój talent. To mnie wszystko zawdzięczasz. Nie zapominaj o tym.
- Nie zapomnę. - odpowiadasz wyuczoną przeze mnie formułką. Czekam jeszcze chwilę.
Mierzę cię spojrzeniem. Nie wytrzymasz zbyt długo pod jego naporem.
Wymów to.
Odrzuć swoją dumę.
Swoje sumienie.
No już!
- Jestem tylko twój, Akashi-kun.
Tego właśnie oczekiwałem. Jesteś mój. Należysz do mnie. Oh, mam pomysł. Naznaczę cię, byś nigdy o tym nie zapomniał.
- Zamknij oczy. - nakazuję. Posłusznie wykonujesz moje polecenie. Dobrze cię wytresowałem.
Na ławce obok leżą nożyczki. Uwielbiam ten przedmiot. Dwa, precyzyjne ostrza, mogące zostawić trwały ślad na drżącym, niczego nieświadomym, bezbronnym ciele.
Rozpinam górę od twojego mundurka. Twoja skóra jest jasna, bez skazy. Najwyższa pora ją zbrukać.
Przejeżdżam ostrzem nożyczek po całej długości twojej klatki piersiowej. Zostaje mała ryska, ale to nie boli. A chcę, by bolało.
Zsuwam rękaw koszuli z twojego ramienia. Idealne miejsce. Nikt niepożądany tego nie zobaczy. Ale ty...Tak. I będziesz pamiętać.
Zaciskasz wargi z całej siły, kiedy wbijam ostrze w twoje ramię. Nie dajesz mi tej satysfakcji i nie jękniesz ani razu.
Szkoda...
Po chwili moje dzieło jest gotowe. Niewielka rana w kształcie litery A. Wypływająca z niej posoka krwi spływa na twój obojczyk. Zlizuję ją.
Chcę więcej...
Jesteś taki grzeczny...Należy ci się nagroda, czyż nie? Przyciągam cię do siebie i łączę nasze wargi w pocałunku. Mój język wślizguje się między twoje usta, bada podniebienie, trąca twój własny. Pozostajesz całkowicie bierny, co nie za bardzo mi się podoba.
Jesteś taki grzeczny...Należy ci się nagroda, czyż nie? Przyciągam cię do siebie i łączę nasze wargi w pocałunku. Mój język wślizguje się między twoje usta, bada podniebienie, trąca twój własny. Pozostajesz całkowicie bierny, co nie za bardzo mi się podoba.
- Tetsuya...Powiedz mi, co do mnie czujesz. - szepczę w końcu, odkładając nożyczki z powrotem na ławkę. Otwierasz szeroko oczy. Tak się zastanawiam...Jak to by było ci je wydłubać?
- To żart, Akashi-kun?
- Nie. Chcę szczerej odpowiedzi. Nienawidzisz mnie?
- Nie wiem...
Wiesz. Jestem pewny. Ale mi tego nie powiesz.
- Chciałbyś mnie zabić?
- Huh?
- Nikt się nie dowie, jeśli Tetsuya im nie powie...
- Akashi-kun, o czym ty...
Nie daję ci dokończyć i chwytam cię za ręce. Następnie, przykładam je do swojego gardła.
Zaciśnij, jeśli masz odwagę...
Patrzysz na mnie przerażony. Ledwo dotykasz mojej szyi, czuję przypływ gorąca...Twój dotyk pali. Wiem, że tego chcesz. Wtedy wszystko się skończy.
Ale czy ośmielisz się pozbawić mnie życia..?
Mijają kolejne minuty, a ty się nie poruszasz. Patrzysz na mnie, a ja na ciebie. To chyba pierwszy raz, kiedy nie mogę odgadnąć, co chodzi ci po głowie.
Czuję uścisk. Lekki, niepewny. Zaciskasz dłonie co raz bardziej.
- No dalej... - syczę.
Twoje ręce opadają wzdłuż tułowia. Z oczu wypływają łzy.
- Oi, Tetsuya..Nie płacz. Kiedyś na pewno ci się uda. - mówię i uśmiecham się słodko.
Wbijasz wzrok w podłogę, zdajesz się bezradnie szeptać moje imię.
- Grzeczny chłopczyk. Nasz sekret. Tetsuyi i mój.
Czy to miłość...? Nie. Nie wierzę w nic o tej nazwie. Zatem...Co to?
...
Pozostańmy po prostu przy dobrej zabawie...
Jej! Dzięki ci, o pani nasza, za życzenia urodzinowe! i tak piękny prezent! Od przyjaciela dostałem majonez ;_;
OdpowiedzUsuńAch, ten Akashi... Też chciałbym tak bardzo znać się na ludziach... Żeby pozwolić na próbę morderstwa na sobie, musi być twardy....
Taka dobra zabawa w naznaczanie to jest fajny pomysł. Takie wielkie "JESTEŚ MÓJ " na plecach wyryte...
A ten rysunek to twój? Bo jest świetny.
Przepraszam za tak krótki komentarz, ale poprzednie mnie wyczerpały i notka też nie za długa, więc...
Pozdrawiam,
Daniel
Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, prezentów, pieniędzy i oczywiście dużo yaoi w twoim życiu ;) Niech Ci się spełnią wszystkie marzenia ( nawet te najskrytsze ).
UsuńZdobądź co jest do zdobycia.
Życzy : Miu
Notka była super. Krótka ale lubie takie ;) Naprawde dobrze napisana. Twó ten rysunek ? Wiedz, że jest piękny.
OdpowiedzUsuńJa urodziny mam 11 stycznia. Zdobyłam za to medal za przebiegnięcie jednego kilometra. Trzecie miejsce zajęłam. No nic
Pozdrawiam i weny życze : Miu
O kurcze, to było świetne! Sama nie wiem co teraz napisać, bo targają mną takie sprzeczne uczucia. Z jednej strony żal mi Tetsu, ale z drugiej nie mogę przestać zachwycać się tym psychopatycznym zachowaniem Akashiego :P To chyba już świadczy samo o sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No i oczywiście sto lat solenizantowi!
To... Będzie krótki koment.
OdpowiedzUsuńLubie takie one shoty. Bez specjalnych emocji. Troche puste. Troche tajemnicze. Bardzo je lubie.
Co do fabuły... Tutaj nie ma fabuły >.<
Napisane genialnie... I... Brak słów.
Mrina pozdrawia :*
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, to naznaczanie i wielkie jestes mój...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia