9.07.2015

Telefoniczne problemy (AoKise)


Od: daiki.aomine
Do: Tetsu
Temat: Problemy z Kise
Treść: 
   Hej Tetsu.
   Piszę do ciebie, ponieważ mam wrażenie, że jakieś fatum się na mnie uwzięło. Wszystko się pieprzy. Dosłownie wszystko.
   Pamiętasz tego maila, którego wysłałem ci w sobotę? Ja i Kise mieliśmy nasz pierwszy raz - teoretycznie od tamtego czasu nasz związek powinien mieć się ku lepszemu. Dupa. Jak zwykle los ze mnie zakpił i musi być totalnie na odwrót. 
   Pewnie myślisz, o co mi chodzi. Już tłumaczę! Zaczęło się od tego, że Kise zaczął trochę narzekać, że potraktowałem go wtedy niedelikatnie. To oczywiście bzdury. Po prostu jest przewrażliwiony. Dzień wcześniej Akashi dał mu szczególny wycisk na treningu, a teraz mnie o to obwinia. Kolejną kwestią jest to, że ponoć nie poświęcam mu „należycie dużo uwagi”. Nie mam pojęcia, o co w tym chodzi. Ryota przesadza i myślę, że się ze mną zgodzisz.
   Stroi fochy jak jakaś rozkapryszona księżniczka od wtorku. Kompletnie nie wiem, co mam robić. Szczerze mówiąc, męczy mnie już słuchanie jego ciągłych narzekań. Cóż... może tak jak kobieta, raz na jakiś czas, przez pewien okres czasu jest zbytnio na wszystko uczulony…?
   Przepraszam, że cię tym zamęczam, ale nie wiem już, jak mam z nim postępować. Myślę, że już prościej by było, gdybyśmy nie byli razem... Nie, co ja piszę. Przecież go kocham... Dobra, zaczynam pierdolić, więc kończę. Byłbym wdzięczny za jakieś... rady. Tak, jak robisz to zwykle.
 ~ Od: Tetsu
    Do: daiki.aomine
    Temat: Problemy z Kise – odpowiedź
    Treść: 
    Aomine-kun, uważam, że nie powinieneś pisać tak o swoim chłopaku. Rozumiem, że możesz być wzburzony   całą sytuacją, ale to cię nie usprawiedliwia. Gdyby Kise-kun przeczytał tego maila, mógłby nawet z tobą zerwać. Na pewno byłoby mu przykro. Więc proszę - pohamuj się trochę, jeśli chcesz, bym ci doradzał.
    Przede wszystkim nie powinieneś ignorować uwag Kise-kuna. W końcu to on był na dole. Nie masz pewności, czy rzeczywiście byłeś tak delikatny, jak ci się wydawało. W dodatku byłbym wdzięczny, gdybyś nie mieszał mnie do swojego życia seksualnego...
    Jesteś pewien, Aomine-kun, że poświęcasz Kise-kunowi swój czas i uwagę, tak, jak on tego potrzebuje? Bo jak cię znam, wychodzisz pewnie na boisko, żeby znowu poćwiczyć. Ewentualnie grasz w jakieś gry (na które z resztą cały czas mnie do siebie zapraszasz t-t).
    Sugerowałbym, żebyś jeszcze raz zastanowił się nad swoim zachowaniem i uwagami, jakie kieruje do ciebie Kise-kun. Gdy już to zrobisz, porozmawiaj z nim szczerze. I pamiętaj. NIE RÓB GŁUPSTW, AOMINE-KUN.
~~ Od: daiki.aomine
     Do: Tetsu
     Temat: Problemy z Kise – odpowiedź
     Treść: 
     Yhh... Jasne, Tetsu. Postaram się. Dzięki.

Od: daiki.aomine
Do: Tetsu
Temat: Nieudana próba pogodzenia
Treść: 
   Tetsu... Może jednak wpadłbyś do mnie w coś pograć? Kise jest ciągle obrażony. Chciałem coś z nim porobić, ale nie odbiera. Dlatego mam czas dla ciebie ;)
   A tak serio. Próbowałem z nim pogadać. Nawet nie pytaj, jak mi poszło. Nie umiałem nawet wymyśleć 3 argumentów, dlaczego z nim jestem. Poprosił mnie o to, a ja jak debil 10 minut myślałem nad odpowiedzią. W rezultacie wybiegł z mojego mieszkania i teraz nie ma sposobu, żeby się z nim skontaktować.
   Jestem w chuj zmęczony. Nie mam nawet ochoty grać w kosza. Cały czas myślę, czy to wszystko mi się opłaca. Wiesz, taki szybki rachunek zysków i strat. 
   Tym razem jestem na minusie.
   To chyba niezbyt dobrze? Bo jeśli mamy się tak ciągle kłócić, to ja dziękuję.

Od: daiki.aomine
Do: Tetsu
Temat: Pogoda, a mój nastrój
Treść: 
   Yo.
   Cały dzień leje deszcz. Mam wrażenie, że pogoda odzwierciedla mój nastrój. To już kolejny dzień, który spędzam dosłownie na niczym. Nie było mnie na lekcjach, co pewnie z resztą zauważyłeś. Nie miałem na to siły. Na trening też nie przyjdę, więc postaraj się mnie usprawiedliwić przed Akashim... :')
   Jeśli chcesz wiedzieć, co z Kise, to nie mam ci nic do powiedzenia. W dalszym ciągu nie odbiera. Mimo to - będę próbował dalej.
~ Od: Tetsu
   Do: daiki.aomine
   Temat: Pogoda, a mój nastrój – odpowiedź
   Treść: 
   Nawet nie myśl, Aomine-kun, że będę usprawiedliwiał cię przed Akashim-kunem. Jeśli chodzi o notatki z lekcji, mogę ci je jutro pożyczyć. Swoją drogą, ciekawe czy i Kise-kuna nie będzie na treningu. Może powinieneś do niego pójść..?

Od : daiki.aomine
Do: Tetsu
Temat: Kise mnie wystawił
Treść: 
   Yo, Tetsu.
   Zgadnij, gdzie do cholery teraz jestem. Day's cafe. Nie wierzę. Kise mnie wystawił. Wczoraj udało mi się do niego dodzwonić. Umówiliśmy się tutaj na dzisiaj, na 16. Wiesz, która jest? 17.30. Mam dość. Jestem po prostu wściekły. Dopijam kolejną szklankę wody, bo ten idiota nie odbiera! 
   Zaraz zapłacę za tę wodę i stąd spadam. Już dawno nie byłem tak wkurzony. Słowo daję, zrobiłem już wszystko. Jeśli on nie chce gadać i ma mnie w dupie to okey. Cóż, i tak planowaliśmy iść do innych liceum.
  
                Dłonie zaczynają mi się trząść, a wraz z nimi, trzymany przeze mnie telefon. Telefon, który mimo wszystko, nie należy do mnie. Jest to komórka mojego chłopaka, jeśli wciąż mogę go tak nazywać.
                Ale od początku.
                Umówiłem się z nim w tej kawiarni wczoraj. Wreszcie zdecydowałem się od niego odebrać. Wcześniej tego nie robiłem, ponieważ byłem - i jestem - na niego zły. Dlaczego? Ah, jest wiele powodów, ale on oczywiście nie potrafi wziąć za to odpowiedzialności...
                Odbiegłem od tematu. Umówiliśmy się w Day's cafe na 16, a tymczasem dochodzi 18. Spóźniłem się, ponieważ jestem modelem. Miałem dzisiaj sesję zdjęciową, która przedłużyła się przez wadliwy sprzęt. Na dodatek, zgubiłem telefon, gdy jak szalony pędziłem na spotkanie z Aomine.
                Gdy wszedłem do kawiarni, jego już nie było. Rozejrzałem się uważnie po całym lokalu, gdy moje spojrzenie przykuł pewien bezpański telefon. Leżał na stoliku przy oknie. Osoba, która go zapomniała, musiała pewnie niecierpliwym wzrokiem omiatać spieszących się ludzi za oknem.
                Podszedłem bliżej, a wtedy okazało się, że jest to telefon Aomine. Chwyciłem go natychmiast, oglądając ze wszystkich stron. „Aominecchi pewnie denerwuje się, gdzie też mógł zostawić swój telefon...” - pomyślałem. Odblokowałem go też zaraz, chcąc zadzwonić do Kuroko, by ten przekazał przyjacielowi, iż jego komórka jest bezpieczna. 
                Wszedłem w kontakty, ale przez pomyłkę wcisnąłem wiadomości z Kurokocchim, zamiast do niego zadzwonić.
Mój wzrok wędruje od jednej litery do drugiej, chcę połączyć je w logiczną całość. Wiem, że nie powinienem tego czytać. Wiem, że jest to z mojej strony bardzo niegrzeczne. Nawet, jeśli jestem jego chłopakiem. Mimo to... Dobrze, że tak wyszło. Przynajmniej teraz wiem, co tak naprawdę myśli o mnie Aomine.
                Wychodzę z kawiarni ze spuszczoną głową i telefonem Aomine w dłoni. Po przeczytaniu maili, jakie wysyłał ostatnio do Kurokocchiego jestem wstrząśnięty. Nie wiem, czy powinienem się śmiać, czy płakać. Mój własny chłopak ma mnie autentycznie dość. A na dodatek pisze o wszystkim Kurokocchiemu. Naprawdę nie wiem, jak powinienem zareagować. Może ostatnio rzeczywiście przesadzałem? Chociaż nie wydaje mi się.
                Podczas naszego pierwszego razu doszedłem tylko raz, podczas, gdy mój chłopak cztery. W dodatku miałem wrażenie, że stara się zaspokoić tylko siebie. Nie był delikatny. Nie tak, jak się tego spodziewałem. Gdy powiedziałem mu o swoich odczuciach, wyśmiał mnie. Powiedział, że zachowuję się jak baba. Jeny...w kim ja się zakochałem?
                To jednak nie wszystko. Najbardziej zdenerwowało mnie to, że wolał pograć w durne gry, czy kosza, zamiast spędzić czas ze mną. Właśnie dlatego miałem „focha”. 
                Idę przez miasto, a w dłoni wciąż mam telefon tego debila. Przed oczami mam to, co ten głupek wypisywał do Kurokocchiego. Wszystko się pieprzy, Po prostu jest przewrażliwiony, Ryota przesadza, stroi fochy jak jakaś rozkapryszona księżniczka, i tak planowaliśmy iść do innych liceum - co to w ogóle ma znaczyć? Czy on... mnie już nie kocha?
                Ja też mam już dość jego ignorancji. Dość dziwnych fetyszy, bezduszności, mówienia o wszystkim Kurokocchiemu. Może faktycznie będzie lepiej, jeśli...
                Nie zdążam dokończyć myśli. Nieświadom, wchodzę na jezdnię. Kątem oka dostrzegam błysk czerwonego światła, do moich uszu dochodzi przeraźliwy pisk opon. Wstrzymuje powietrze. Nie jestem w stanie się ruszyć. Mogę tylko bezradnie czekać na najgorsze.
                Aominecchi...
                Nagle czyjeś silne ramię oplata mnie od tyłu i gwałtownie ciągnie w swoją stronę, ratując mi tym samym życie przed rozpędzonym autem. Siła, z jaką pociągnął mnie mój wybawiciel sprawia, że lecę w tył - wprost na niego. Oboje upadamy na ziemię. Wokół nas kręci się pełno przerażonych ludzi. To jednak jest nieważne. Przekręcam ostrożnie głowę, by móc spojrzeć w oczy wybawcy.
                Przepiękne, ciemno-granatowe tęczówki informują mnie o tym, że to właśnie Aominecchi jest moim wybawcą. Patrzy na mnie z przerażeniem. Trochę tak, jakby zamiast mnie widział już tylko ducha. Skrajne emocje, które jeszcze przez chwilę mną targały, odchodzą natychmiast. Jedno, jedyne spojrzenie przepełnione strachem i troską o mnie sprawia, że znów cały jestem jego.
                – Kise, odbiło ci?! 
                Aominecchi dopiero teraz odzyskał mowę. Czuję, że drżę, a mimo to wstaję z niego na chwiejących się pode mną nogach. Aomine również podciąga się w górę. Stoi naprzeciw mnie, nie spuszczając ze mnie czujnego spojrzenia.
                – Ja... Zagapiłem się – mruczę pod nosem, wlepiając wzrok w swoje adidasy. Nie śmiem spojrzeć mu w oczy.
                – Myśl nad tym, co robisz! - gani mnie, choć wiem, że to z obawy o mnie. Chcę jeszcze coś powiedzieć, ale naszą wymianę zdań przerywa pewna kobieta, która najprawdopodobniej była świadkiem całego zdarzenia.
                – Przepraszam, mam zadzwonić po pogotowie? Nic się wam nie stało?
                Czuję suchość w gardle. Pozwalam, żeby odpowiedzi udzielił jej mój chłopak.
                –Nie, dziękujemy. Wszystko jest już w porządku.
                Po chwili jego ciepła dłoń zdecydowanie zaciska się na moim nadgarstku. Ciągnie mnie przed siebie, a ludzie, którzy zrobili zbiegowisko, rozstępują się przed nami. W końcu udaje nam się ich wszystkich minąć, gdy skręcamy w jakąś boczną uliczkę. Aominecchi wciąż mnie nie puszcza, a ja posłusznie idę za nim. Do oczu cisną mi się łzy. Ulgi? Szczęścia? Strachu? Nie jestem pewien. Pociągam nosem, przez co mój wybawiciel przystaje i zwraca się do mnie:
                – Rany... Czego ryczysz? Przecież nic się nie stało.
                Ton jego głosu wskazuje na to, że stara się pozostać obojętny. Patrzę mu w oczy. Tam wciąż mogę doszukać się strachu o moje życie, jakiego przed chwilą doświadczył. To sprawia, że rozklejam się coraz bardziej.
                – Oi, Kise… Nie becz. Pójdziemy do mnie, okey?
                Kiwam głową na znak, że akceptuję jego propozycję. W dalszym ciągu nie mam odwagi się odezwać. Modle się w duchu, by Aominecchi nie puścił mojej dłoni. Ku mojej radości, spełnia tę niemą prośbę. Przychodzimy do niego; wciąż trzymając się mocno za ręce.
                Już nie pierwszy raz mam zaszczyt tu gościć, ale tym razem jest jakoś inaczej - cieplej. Nie wiem do końca, jak powinienem określić to, co odczuwam, po przekroczeniu progu jego mieszkania.
                – Moi rodzice wyjechali na weekend, więc nie musisz się krępować – słyszę cichy głos Aomine. Ściągamy buty w przedpokoju, a następnie udajemy się do salonu połączonego z niewielką kuchnią. Siadam na podłużnej sofie o czarnym obiciu. Mam stąd doskonały widok na Aominecchiego krzątającego się po kuchni. O nic nie pytając, przyrządza nam obu po kubku herbaty. Gotująca się woda w czajniku daje o sobie znać cichym bulgotaniem. Z dość mieszanymi uczuciami lustruję wzrokiem plecy mojego chłopaka. Ma bardzo ładnie łopatki, odznaczające się na czarnym podkoszulku.
                Czekam z niecierpliwością, aż usiądzie obok mnie i porozmawiamy. Obaj wiemy, że ta chwila musi nastąpić.
                W końcu Aominecchi zalewa herbatę wrzątkiem. Bierze dwa identyczne kubki w dłonie. Chwilę później już jest przy mnie, odkładając na szklany stolik przed nami napoje. Trochę się krępuje. Wygląda na to, że ostatnio obaj mamy się dość. Co z tego wyniknie? Nie odzywam się. Milczeniem pozwalam zacząć mu naszą rozmowę.
                – Kise, czemu nie patrzyłeś na światła, kiedy przechodziłeś przez ulicę? Rodzice nigdy nie mówili, że kiedy jest czerwone, trzeba czekać?
                –Zamyśliłem się. 
                Wzdycham lekko. Pozwalam wypytywać się o szczegóły.
                – Co było dla ciebie aż tak ważne, żeby lekceważyć swoje bezpieczeństwo?
                – A od kiedy ono jest dla ciebie takie ważne? Co, Aominecchi? Jakoś nie przejmowałeś się tym, co czuje, kiedy zaspokajałeś tylko swoje potrzeby! 
                Posyłam mu najbardziej nienawistne spojrzenie, na jakie mnie stać. On jednak nie pozostaje dłużny.
                – Ah, znowu zaczynasz? To wcale nie było tak! Starałem się, żeby było ci dobrze! To nie moja wina!
                – No jasne. Przecież ty nigdy nie jesteś niczemu winien, prawda?! – podnoszę głos. Wzburzony, szukam sprawcy mojego dzisiejszego zamyślenia. Jest. Telefon Aomine. Po upadku na ziemię szybko wsunąłem go do kieszeni.
                – Skąd to masz? – pyta mój chłopak i ogląda telefon, jakby sprawdzał, czy aby na pewno należ on do niego.
                – Spóźniłem się na nasze spotkanie przez pracę. Sprzęt, na którym pracowaliśmy był wadliwy, przez co cała sesja trwała dłużej. Ale... i tak przyszedłem.
                – Nie mogłeś zadzwonić? Albo coś...? – burczy mój chłopak pod nosem, czerwieniąc się lekko. – Myślałem, że mnie wystawiłeś.
                – Zgubiłem swój telefon – wzdycham. W sumie najbardziej szkoda mi naszych wspólnych zdjęć, jakie miałem na nim zapisane. – I dobrze wiem, co myślałeś. Pisałeś do Kurokocchiego, prawda?
                Aomine patrzy na mnie lekko zdziwiony. Chyba nie spodziewał się, że przeczytam jego maile.
                – Skąd wiesz? – pyta ostrożnie, chcąc się upewnić.
                – Widziałem. To, i nie tylko. Ale zanim się wkurzysz, posłuchaj mnie – dodaję szybko, widząc jego zniesmaczony wyraz twarzy. – Wszedłem w wiadomości niechcący. Byłem pewien, że martwisz się o telefon, dlatego chciałem zadzwonić do Kurokocchiego, że go znalazłem. Jednak przez przypadek wszedłem w maile. Wiem, że nie powinienem ich czytać. W przeciwieństwie do ciebie potrafię się przyznać do winy. I... to dlatego omal nie wpadłem pod samochód. Czy ty naprawdę chcesz ze mną zerwać…? – Złość na niego błyskawicznie przemienia się w żal, smutek i wyrzuty. – Masz mnie dość? Rozumiem, ostatnio może rzeczywiście nie byłem do końca fer... Ale ty również, Aominecchi. I wiesz co? To dziwne, ale nie widzę twojego ducha walki. Tego, którego pokazujesz podczas meczów. Kiedy się starasz i za wszelką cenę walczysz, by wygrać. Czemu nie możesz też zwalczyć o mnie?
                Zapada cisza. Słowa, które przed chwilą wypowiedziałem, trafiły Aominecchiego prosto w serce. Widzę to po nim. Przygaszone spojrzenie, stroskany wyraz twarzy. Właśnie tak wygląda człowiek, któremu coś zabrano. Wyrwano podstępem, ponieważ dobrze tego nie pilnował. Ale jeszcze nie jest za późno. Wciąż możesz o mnie zawalczyć, Aominecchi.
                – Ryota...Wiem, że nie jestem idealny. Jednak… chcę być. Chcę grać przed tobą kogoś, kogo możesz podziwiać. Do kogo zawsze możesz się zwrócić. Ostatnio, nie było dobrze. Musisz mnie też zrozumieć. Obraziłeś się, nie odbierałeś ode mnie telefonów. I jeszcze to spóźnienie. Ehh... Przepraszam cię za wszystko. Wcale nie chcę z tobą zerwać. Chcę się postarać. He? Kise? Co ty masz dzisiaj z tym płakaniem??
                Już nie potrafię powstrzymywać łez. Jedna po drugiej spływają po moich policzkach, a następnie wsiąkają w mój t-shirt.
                – Aominecchi... Jestem po prostu szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy... Kocham cię.
                – Ja ciebie też, głuptasie...
                Obserwuję, jak Aominecchi delikatnie pochyla się w moją stronę. Chwyta moją twarz w dłonie i przykrywa moje wargi swoimi. Pozwalam, by jego język wkradł się w głąb moich ust i zaczął delikatnie pieścić mój własny. Nieśmiało odpowiadam na tę pieszczotę. Nasze języki splatają się i drażnią nawzajem. Bicie mojego serca przyspiesza, słyszę wyraźnie jak dudni w mojej klatce piersiowej. 
                Aomine odrywa się od moich lekko spuchniętych warg i zjeżdża z pocałunkami na szyję. Pod jego dotykiem przechodzą mnie dreszcze. Zasysa się lekko, tworząc na mojej jasnej skórze malinki. Jego dłonie wędrują wzdłuż mojego torsu. Czuję narastające podniecenie. Głośny, przyspieszony oddech mojego chłopaka utwierdza mnie w przekonaniu, że on również znajduję się już na skraju wytrzymałości.
                Naszą namiętną grę wstępną przerywa głośny dzwonek telefonu. Aomine stara się go zignorować, ale mi nie przychodzi to tak łatwo.
                – Aominecchi, odbierz – nakazuję mu cicho, odpychając jego rozgrzane ciało od siebie. Słyszę, jak warczy gniewie pod nosem. Mimo to, odbiera.
                – Tak? Tetsu? Co się stało?….. mhmm….. no jasne….. Spokojnie, nic się nie stało! Już jest dobrze….. No. U mnie….. Okey….. Na razie.
                Aomine odkłada telefon na szklany stolik i uśmiecha się pod nosem.
                – Co chciał Kurokocchi? – pytam zaciekawiony.
                – Zamierzał mnie właśnie ochrzanić za tego ostatniego maila.
                – Chyba trochę się z tym spóźnił.
                – Trochę. Ale mówił, że i jego telefon się gdzieś zapodział. Eh... Same problemy z tym cholerstwem.
                – Nie da się nie zgodzić... – mruczę, kiedy tylko przypominam sobie maile, które Aominecchi wysyłał do Kurokocchiego. – Ale wiesz, Aominecchi, telefony czasem się przydają.
                – Po to, żeby robić zdjęcia przypadkowo spotykanym, cycatym laskom...?
                – Nie, zboczeńcu. Po to, żebyś mógł do mnie dzwonić i mówić, jak bardzo mnie kochasz. 
                Wyszczerzam zęby w uśmiechu, kiedy na twarzy Aomine pojawia się lekka irytacja.
                – Najpierw kup sobie nowy, potem pogadamy o dzwonieniu.
                Uśmiech spełza mi z twarzy. Rzeczywiście. Z telefonami są jednak same problemy. 


13 komentarzy:

  1. Jakie to było cudowne! Aż się łezka w oku zakręciła. Uwielbiam gdy Aomine tak się martwi o Kise. A Kuroko jak zwykle najlepszy. Nawet jego maile są zajebiaszcze. Widzę też, że mam niecierpliwie wyczekiwać 20.07. Ao no Exorcist rządzi!! I czekam na kontynuację Only love. Cieszę się, że wróciłaś, życzę udanych wakacji. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że opko ci się podobało! Ma ono dla mnie dość szczególne znaczenie, gdyż to właśnie dzięki niemu ostatecznie zażegnałam swój brak weny :) Przy okazji dodam, iż również uwielbiam Aomine w roli troskliwego, acz jednocześnie zboczonego i niedostępnego chłopaka :)
      Co do Only Love, kolejna część ukaże się już jutro - ewentualnie w sobotę. Mam nadzieję, że pomimo przerwy w tym opowiadaniu uda mi się je jakoś składnie i logicznie kontynuować xD ^^
      Dziękuję ci za komentarz ^^
      Ściskam mocno, pozdrawiam i również życzę udanych wakacji :)
      Shiro

      Usuń
  2. No, no! Widzę, że powróciłaś i to w wielkim stylu :) Dobrze, że jednak nie porzuciłaś bloga. Byłaby straszna szkoda :)
    Oneshot był wspaniały! Na początku myślałam, że będzie się składał tylko z tych maili, ale super, że wprowadziłaś też normalną akcję. Bardzo mi się podobało to połączenie, jak i sama fabuła. Świetny pomysł z tym wszystkim! Z tym telefonem, mailami, uratowaniem Kise przez Aomine... :) Podobało mi się wszystko, od początku do końca. Szkoda tylko, że to one shot i nie będzie więcej, ale może jeszcze kiedyś napiszesz o nich coś jeszcze :) Zauważyłam, że oba oneshoty o AoKise były genialne, więc myślę, że pisanie o tej parze wychodzi Ci naprawdę dobrze :)
    Czekam też na Mikoto x Reisi z K. :D
    Pozdrawiam i życzę weeeeny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi niezmiernie miło, że tak mnie chwalisz :D ^^ Oczywiście, nie mam zamiaru kończyć z AoKise :3 Jest to przecudny parring, więc pewnie niedługo znów coś z nim napisze.
      Sciskam cię mocno i również pozdrawiam! ^^

      Usuń
  3. Kocham twoje opowiadania i jak tak dalej pójdzie to zostanę przy nich jeszcze BARDZO dłuuuugo!!! ^^ Mam nadzieję że kolejne historie będą tak samo słodkie, ale i nie odbiegające od głównego wątku... Co do opka to oczywiście pozostawia pozytywne zaskoczenie (jak zawsze z resztą) ^^
    PS. Mam pytanko odnośnie opowiadania z blecha paring HichiIchi czy mogłabyś (jeśli będziesz miała wenę oczywiście) dopisać dalszą część bo część 2 z tego paringu pozostawia dość duży niedosyt ;*
    Pozdrowionka: Oliwka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeeej miłośc jest taka piękna, ślepa i głupiaaa <3 Swoją drogą to brzmi jakby każdy, pragnąc miłości, był powierzchowny :o No ale to op i tak jest cudooowneee <3 A Aomine to kretyn xd Jak mógł w ogóle myśleć o zostawieniu małej samotnej Kisi, leel. I ten happy end taki uroczy... Kocham tą ich ostatnią wymianę zdań *-* Taka jakby sprzeczka na-niby, ale uwielbiam taki rodzaj humoru... Aż chyba zrobię sobie zakładkę, żeby do tego wracać ^^
    No i zaczynam mój wieczór opowiadań ^///^ Tak na pierwszy ogień poszło AoKise, w których za twoją sprawą się zakochałam i teraz zajmę się resztą op (i nie tylko ;*) Och, ale będziesz miała spam komentarzami >w< No ale jak jestem już twoją psychofanką, to zostanę też jawną stalkerką xD Tylko niedługo mam niemiecki więc będę musiała zrobić sobie przerwę... Pffff

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, miłość jest ślep, ale Kise i Aoś mają szczęście, że obaj to niezłe ciasteczka... erm, tego nie było xDDD
      Cieszę się, że się podobało ^^ Niedawno sama poprawiałam to opko (chyba nie ma ju błędów, nie? xD) i muszę przyznać, że mam do niego pewnego rodzaju sentyment, ponieważ było to chyba mojeee drugie AoKise i wtedy miałam na to straszliwą fazę xD
      Ha! wiedziałam, że cię przekonam! Oni są zbyt super, żeby ich nie lubić! hyhyhy <3
      Ey, fajnie jest mieć stalkera xD
      Miłego niemieckiego życzę :333

      Usuń
  5. Oki jedziemy!
    Po pierwsze: fabuła. Cud, miód i orzeszki albo żelki (które lubisz bardziej??? ^×^)
    Po drugie: sposób pisania. Zdania są krótkie, dobrze ukształtowane; nie mam sie do czego przyczepić. Co do błędów... Wyłapałam jeden.
    ,, Już nie pierwszy raz mam zaszczyt tu gościć, ale tym razem jest jakoś inaczej - ciepłej. "
    Powiedz mi czy sie myle, ale tu ma być 'cieplej'? I po drugie nie powinno być 'miałem zaszczyt'?
    Taka tam uwaga. A teraz czas na zachwyt! (Rymy *.*)
    Kochnie ty moje! (Moge cie nazywać Shiro???) Cudotwórco z paluchami boga! Geniuszu z talentem większym od Olimpu! Mój mistrzu! @.@
    Nie no, dobra, kończą mi się epitety... Cóż..... Jestem zachwycona i... Sorka niemowa. XD
    Kłaniam sie!!! (>////<)

    Wracając do poważnej postawy (xD) sam pomysł z telefonami jest wspniały. Martwiłam sie, że ten shot mi nie przypadnie do gustu, bo ogółem nie lubie takich wymian sms'ów ;__;
    Ale mnie pozytywnie zaskoczyłaś ^^ Kise jest trochu za mało Kisowaty (phahaha) czyli, że zrobiłaś go tu TOTALNIE na uke. Ale nie mam ci tego za złe *^*
    Aomine jest akurat całkowicie Aominowaty, więc masz ode mnie duuuuży plus T^T Daiki to moja ulubiona postać jest <3
    Jakbyś go zepsuła to do kosza i sru przez balkon!!! XD
    ...
    Jak teraz na to patrze to ten koment jest bez ładu i składu, ale co tam #-#
    Obserwuje i pisze .-.
    Czasu i weny życze ♥
    Aż układam rymowanki...
    Zachwile też pójde robić wianki...
    ;-; co tu sie wyrabia!? Mój mózg ma ferie ;____;
    Mrina pozdrawia ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początek - uwielbiam żelki ♥
    Błąd wzięłam sb do serca i już poprawiłam, ale w jednym się uprę. Opko jest prowadzone w czasie teraźniejszym, zatem ,,mam zaszczyt" pasuje ^3^
    Oj x_x Ile komplementów *///* Dziękuję Ci bardzo ^^ Strasznie się cieszę, że ci się podoba :)
    Mi natomiast bardzo podoba się takie smsowanie ^3^ Mniej pisania, a można uchwycić daną sytuację/relację z zupełnie innej perspektywy. Dobrze napisane jest całkiem oryginalne, a reszta to kwestia gustu ^^ Cieszę się, że Tobie podpasowało ^3^ Jeśli oglądałaś może serial Sherlock (wybacz, faza xDD) to mam świetne opko do polecenia, z tego fandomu, właśnie, z masą świetnych smsów ♥ Genialne ;^;
    Przepraszam, uwielbiam takiego Kise XDDDD To był zabieg celowy xDDD a Aomine... no właśnie. To Aomine xD ^^
    Również pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie znalazłam osóbke, która również uwielbia żelki? No jak nie można nie lubić tych gumowych misiów, co? XD (I te odgryzanie im głów~.... Psychoza xd)
      Właśnie jak teraz patrze na ten drugi to sie zorientowałam, że jest napisane w czasie teraźniejszym *klęka i błaga o wybaczenie*
      Komplementy są! Trzeba czasem dowartościować człowieka nie? ^^
      Jak tak sie zastanowie to... Z smsowanie jest tak, że... Chyba po prostu nie lubie nie WIEDZIEĆ co myśli główny bohater i co robi. Ot tak. Jakieś takie przyzwyczajenie może? Ale przyznaje, że takie pisanie w pamiętniku/sms'owanie/poczta podnosi atmosfere i ma takie w sobie... No... >.<
      Oglądałam! Ale tylko kilka odcinków, bo ja zabiegana jestem i nawet w ferie mam czas pisać takie komenty tylko w nocy ;-;
      Kise to Kise. Moje Ryountko kochane ♥ Jak go uwielbiasz to moge wybaczyć XDDD
      Aomine to Aomine. Aomine to styl życia (albo styl oddychania, jak to określiła moja przyjaciółka T^T) Na Aomine nie ma słów xD
      Czekam na odpowiedź.... Która może nadziejdzie :)
      Mrina :*

      Usuń
    2. Tak, odgryzanie głów misiom jest genialne xD
      Hahaha, nie musisz błagać ani nic ^^' Jeśli na przyszłość również wypatrzysz jakieś błędy, to napisz koniecznie. Samemu nie wszystko się wypatrzy ;)
      http://archiveofourown.org/works/2193396/chapters/4803714
      ^to link tego opowiadanka, o którym wspominałam wcześniej. Jedna uwaga, jest nie skończone. Ale wspaniałe. Jesli miałabyś czas/ochotę, to serdecznie polecam. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką formą opowiadania, ale jest ona, jak dla mnie, cudowna ♥
      Tak. Reszta jak najbardziej się zgadza ^^
      Pozdrawiaam ^3^

      Usuń
  7. Hej,
    cudowny tekst, aż łezka w oku się zakręciła...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo :3 Dziękuję ślicznie, nie tylko za ten, ale i za wszystkie twoje komentarze na blogu ♥
      Pozdrawiam :)

      Usuń