21.03.2015

Only love [part I]

Tytuł : Only love
Podtytuł : ,,Człowiekiem jestem..."
Parring : Kagami x Kuroko
Anime : Kuroko no Basket
Okoliczności ogólne opowiadania : Właśnie zaczęła się wiosna. Jest to czas zmian, zarówno dla Kuroko jak i Kagamiego.
  Tetsuya nigdy się nie zakochał i jest całkowicie zielony, jeśli chodzi o miłosne tematy. Jednak pewnego dnia, przez pewną sytuację, zdał sobie sprawę, co i do kogo czuje. Jest w tym zagubiony, a Kagami tylko wszystko bardziej komplikuje.
  Jedno jest pewne : nie będzie łatwo wyznać żadnemu z nich swoich uczuć!
   Opowiadanie będzie miało narrację pierwszoosobową. Raz opowiada Kuroko, raz Kagami.
Część : I
Muzyka : https://m.youtube.com/watch?v=1D3PyR9B8w4
*
     Naprawdę chciałem zrezygnować. Rzucić wszystko i odejść. Chociaż czułem, że nie tylko ja tak myślę, nikt nie ośmielił się przerwać tego, co się działo.
   Liczyło się tylko zwycięstwo. Nic więcej. Nie miałem pojęcia, co myślała o tym reszta drużyny, ale czegoś mi brakowało. Nie wiedziałem tylko, czego.
  I właśnie po tamtym okresie, gdy poszedłem do nowej szkoły, poznałem nowych ludzi, piękne, jasne światło zapaliło się pośród pustki, w której trwałem i dało mi nadzieję.
   Nazywam się Kuroko Tetsuya i to moja historia. Historia, która nauczyła mnie, co to miłość, gorzki smak porażki, ból, łzy, ale i szczęście. Może, gdy ją poznacie, również nauczycie się czegoś pożytecznego?
   Życie mamy tylko jedno - nie możemy go zmarnować.
     Jestem w pierwszej klasie liceum Teiko. Właśnie skończyły się mistrzostwa zimowe i pierwszy raz od początku roku cała drużyna koszykarska, łącznie ze mną, ma trochę czasu wolnego. Treningi ograniczają się do zaledwie dwóch dni w tygodniu. Mimo to, nikt z nas nie ma łatwo ze względu na egzaminy końcowe. Nauczyciele dwoją się i troją, aby tylko zmusić nas do nauki. Nie można im się dziwić. W końcu to ich praca.
   Na dworze robi się coraz cieplej. Po śniegu pozostały jedynie kałuże, które zalegają na ulicach i chodnikach. Słońce coraz częściej się pokazuje i ogrzewa spragnionych ciepła uczniów, a pogoda naprawdę dopisuje. Zastanawiam się, ile to jeszcze potrwa? Oby jak najdłużej. Nie uśmiecha mi się marznąć i moknąć na deszczu.
   Pierwszy dzień wiosny okazał się wyjątkowy. Przyszedłem do szkoły o tej samej godzinie, co zwykle. Usiadłem na swoim miejscu w klasie, w której było już paru uczniów. Nikt nie zauważył mojego przyjścia. Zawdzięczam to mojej nikłej aurze. Bardzo łatwo jest mnie przeoczyć. Mam już 16 lat, a mimo to, jestem niski i chudy. Na szczęście dzięki tym warunkom fizycznym jest mi łatwo przechytrzyć przeciwnika w meczach.
   Spojrzałem w okno i dostrzegłem swoje odbicie. Drobny, blady, błękitne włosy i oczy. To właśnie ja. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z dziewczynami. Mimo wszystko, dziwię się, co może we mnie widzieć chociażby Momoi - znajoma jeszcze z czasów gimnazjum. Ja sam nie dostrzegam w sobie nic szczególnego.
   Pięć minut przed początkiem lekcji do sali wszedł wysoki, dobrze zbudowany, przystojny chłopak. Kagami Taiga. Mój przyjaciel. Udało mu się wychwycić mnie wzrokiem. Kagami już od pewnego czasu nauczył się mnie dostrzegać. Nie zawsze, oczywiście, aczkolwiek jest to miła odmiana.
   Usiadł w ławce przede mną, na swoim stałym miejscu, i odwrócił w moją stronę.
- Yo! - przywitał się.
- Dzień dobry, Kagami-kun. - odpowiedziałem. Wysiliłem się nawet i uśmiechnąłem. - Co u ciebie?
- Wszystko ok..Cieszę się, że mamy dzisiaj trening.
- Ja też. - dopowiedziałem entuzjastycznie.
- Heh..Musimy jeszcze wiele terenować, jeśli chcemy być najlepsi w całej Japonii. - Istotnie. Było to nasze marzenie. Postanowiliśmy uczynić wszelkie kroki, aby je osiągnąć.
- Hai! - Nie mieliśmy więcej czasu na rozmowę, bo do sali wszedł nauczyciel. Nawet nie zauważyłem, kiedy zadzwonił dzwonek.
    Na długiej przerwie Kagami gdzieś zniknął. Było to dla mnie dziwne, ponieważ zawsze o tej porze jedliśmy razem drugie śniadanie na dachu szkoły. Przez moment wahałem się, czy go nie poszukać, ale ostatecznie postanowiłem się nie narzucać.
   Kończyłem już jeść swoje bento, gdy drzwi prowadzące na dach otworzyły się z hukiem. Stanął w nich zziajany Kagami. Otarł pot z czoła i uśmiechnął się kącikiem ust na mój widok. Zastanawiałem się, co się stało, gdy nagle do mnie podszedł.
- Oi..Kuroko...Muszę spadać...Mam kłopoty. - Dla mnie wcale nie wyglądał, jakby coś było nie tak. Szczerzył się podejrzanie i nonszalancko opierał o ścianę, pod którą akurat byliśmy.
- Co takiego się stało? - Chyba nie przewidział takiego pytania z mojej strony. A powinien.
- Yhm...Jakby too...Po prostu..Szlag! Nie mogę ci powiedzieć! - odpowiedział zmieszany.
- Dobrze...W takim razie co ja mam do tego?
- Otóż ty...spadasz razem ze mną. - powiedział szybko, chwycił mnie za rękę i pociągnął. Pod wpływem jego siły wstałem. Ciągnął mnie nadal i chyba ani myślał przestać. Ta bliskość była...zaskakująca. Jego duża, ciepła dłoń zaciskała się na mojej małej, zimnej. Słońce na niebie świeciło tak mocno, że musiałem zmrużyć oczy. Ledwo co widziałem plecy mojego przyjaciela. "Heh..Prawdziwe światło..."- zaśmiałem się w myślach i mimo, że miałem tego dnia do napisania ważną poprawę, nie opierałem się.
   Zahaczyliśmy na chwilę o klasę, aby zabrać nasze torby. Dopiero tam Kagami puścił moją dłoń. Musiał się chyba bać, że mu ucieknę, bo co jakiś czas zerkał na mnie. Nikt nie zwracał na nas większej uwagi. W końcu..To był dzień wagarowicza, prawda?
   Szatniarka, z którą oboje mieliśmy dobre kontakty, otworzyła nam szatnie, dzięki czemu również i nasze kurtki nie pozostały bez opieki. Obiecała zachować całe zajście dla siebie, za co w głębi duszy byłem jej wdzięczny.
   Po wyjściu z budynku szkoły ruszyliśmy w stronę miasta. Nie pytałem, gdzie idziemy, bo było to dla mnie nieistotne. Może się to dla niektórych okazać dziwne, ale...ważne było tylko to, że mogłem być przy Kagamim. Cieszyłem się, że mogłem z nim obcować, rozmawiać, patrzećna niego. Wtedy tak o tym nie myślałem, ale teraz, z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że nasze relacje przekroczyły wtedy nieco granicę zwykłej przyjaźni...
   Z miasta skierowaliśmy się w stronę parku. W sumie często tam bywaliśmy. Cisza zaczęła mi trochę doskwierać, dlatego starałem się jakoś podtrzymać rozmowę.
- Kagami-kun, pójdziemy na trening?
- Heh..Jeśli się na nim nie pojawimy, Rico nas chyba zabije. - Przytaknąłem mu w myślach. - Ale wiesz...To trochę bez sensu. Zrywać się w połowie lekcji, a patem wracać na trening.
- W takim razie co proponujesz?
- Zrobimy sobie własny trening. - odparł tajemniczo. - A tak swoją drogą...Wyjątkowo rozgadany dzisiaj jesteś.
- Ty również. - odgryzłem się. - Przez całą zimę trudno było od ciebie cokolwiek wyciągnąć. - Zgadza się. Kagami chyba wyjątkowo nie przepadał za zimą. Chodził wtedy podenerwowany i naprawdę trudno mi było z nim porozmawiać. Dodatkowo, jakby tego było mało, zamknęli naszą ulubioną knajpkę na czas remontu. Ta wiadomość stanowiła apogeum złości Kagamiego.
   Wzdrygnąłem się lekko, gdy zarobiłem pstryczka w nos.
- Teraz mamy już wiosnę, głupku.
   Po drodze do parku wstąpiliśmy na chwilę do Maji Burger, które było już otwarte. Kagmi zmówił podwójną ilość hamburgerów, a ja szejka waniliowego. Wszystko to wzięliśmy ze sobą na wynos. Mojemu przyjacielowi trudno było poruszać się z górą burgerów w ramionach, dlatego wziąłem ich część.
- Częstuj się. - powiedział Kagami, wcinając już czwartego. W tym czasie znaleźliśmy się już w parku i usiedliśmy na trawie pod drzewem. Wokół nas było stosunkowo niewielu ludzi. Większość stanowiły matki z dziećmi, które przyszły tam czerpać radość z ciepłych promieni słonecznych i lekkiego wietrzyku. Było tam również paru gimnazjalistów, którzy najpewniej zerwali się z lekcji.
   Parę świeżych, wiosennych kwiatów, które przebiły się przez zieloną trawę kwitło niedaleko, roznosząc cudowny zapach. Od czasu do czasu słychać było śpiew ptaków. Razem z Kagamim wzięliśmy głębokie oddechy i oparliśmy się o wielkie drzewo wiśni. Roiło się na nim od małych, zielonych pączków. Z czasem rozkwitną, ukazując swe jasno-różowe wnętrze.
   Wszystkie hamburgery już zniknęły, podczas gdy my zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym. Atmosfera była taka spokojna...Z miłą chęcią wracam do tamtych chwil.
   W pewnym momencie nasza rozmowa zeszła na temat, który niezbyt mi odpowiadał.
- Kuroko, masz kogoś?
   To pytanie sprawiło, że wzdrygnąłem się i spiąłem. Kagami obserwował mnie kątem oka. Napewno zauważył moje zmieszanie, bo po chwili dodał :
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi odpowiadać...W końcu to prywatna sprawa i takie tam...
- Nie, to żadna tajemnica... - zacząłem cicho. - W sumie...Od pewnego czasu...Zwracam uwagę na pewną osobę. Nie wiem, czy mi się podoba...Nigdy jeszcze nie byłem zakochany.
- Rozumiem. Powiesz, jaka to osoba...? - Przełknąłem ślinę. Nie mogłem mu powiedzieć. Nie wiedziałem, jaka byłaby jego reakcja. Poza tym, to wszystko jeszcze nie było pewne. Pokręciłem głową przecząco.
- Wybacz, Kagami-kun. To jeszcze nic pewnego i wolę nie chwalić dnia przed zachodem słońca.
- Ah, jasne. Nic nie szkodzi. - Po tonie jego głosu poznałem jednak, że był zawiedziony. - Wiesz...Też mam taką osobę.
- Naprawdę? - Obróciłem głowę w jego stronę i wbiłem w niego intensywne spojrzenie. Nie miałem pojęcia dlaczego poczułem delikatne ukłucie w sercu.
- Eh..Sam na ciebie naciskam, a również nie jestem pewny..! - Pokręcił głową. - Po co w ogóle zaczynałem ten temat..!
   Zapadła niezręczna cisza. Każdy z nas zastanawiał się nad słowami tego drugiego. Po dłuższym rozmyślaniu doszedłem do wniosku, że ta dziewczyna, która mu się podobała, musiała mieć duże piersi. Tak...To nieco prymitywne z mojej strony. Chociaż, ta myśl pojawiła się w mojej głowie nie bez powodu. Pewnego dnia, gdy szliśmy razem z Kagamim przez miasto, a przed nami pojawiła się pewna długonoga, cycata brunetka, trącił mnie lekko łokciem w bok i uśmiechnął. W tamtej chwili przypomniało mi się to zdarzenie  i nim zdołałem ugryźć się  w język, zapytałem :
- Kagami-kun...Ona jest brunetką? I ma duże piersi?
- Że-Że jak?!?! - Był naprawdę zaskoczony. Jego brwi poszybowały w górę, a oczy rozszerzyły niemal na wielkość talerzy. - Czemu tak myślisz??
- Kiedyś jedna taka ci się podobała..
- S-Serio..?
- Tak. - Znów zapanowała cisza, a atmosfera zgęstniała.
   Ta osoba...Osoba, która zdawała mi się trochę podobać...To był właśnie Kagami. Odkąd pamiętam, zwracałem uwagę głównie na chłopców. Dziewczyny mnie nie kręciły i czułem się niezręcznie w ich obecności. Wtedy, gdy odkrywałem swoją orientację nie było mi łatwo. Wiele razy miałem co do siebie wątpliwości. Gardziłem sobą i byłem naprawdę przygnębiony. Kiedyś powiedziałem komuś, że jestem gejem, a później bardzo tego żałowałem. Dlatego teraz nie miałem najmniejszego zamiaru niszczyć swoich relacji z kimś tak świetnym, jak Kagami. Był naprawę przystojny...Zerknąłem na niego ukradkiem. Opierał się głową o korę i miał zamknięte oczy. Słońce padało na część jego włosów, jeszcze bardziej podkreślając ich bordową barwę. Jego umięśniony tors skrywała góra od mundurka. Cóż...Nie raz, kiedy braliśmy udział w zawodach umiejętności i wygląd Kagamiego, zachwycały większość siedzących w lożach dziewczyn, które głośno wiwatowały na jego cześć. A co do mnie...Na mnie mało kto zwracał uwagę. Wątpiłem, abym kiedykolwiek podobał się jeszcze jakiejś dziewczynie, poza Momoi.
   Przy Kagamim czułem się inaczej. Myślałem, że to tylko przyjaźń. Prawdziwa, męska przyjaźń. Byłem w błędzie. Nie uświadomiłem sobie tego jeszcze do końca, lecz czułem, że nie jest mi obojętny. Przyjemne ciepło rozchodziło się po moim ciele, gdy o nim myślałem. Czasami zagalopywałem się nieco myślami i na moich policzkach wykwitały wtedy obfite rumieńce.
   W tamtej chwili również tak było. Czułem miłe mrowienie w podbrzuszu i oddychałem nieco ciężej niż normalnie. Piekły mnie uszy i policzki. Odwróciłem się od Kagamiego, aby nie zobaczył mnie w takim stanie.
- Kuroko...- usłyszałem za sobą cichy szept, tuż przy moim uchu. - Zdradzę ci tajemnicę. Osoba, na którą zwracam większą uwagę, niż na pozostałe...jest płaska jak deska. - Na to wyznanie parskąłem śmiechem. Zawtórował mi Kagami. Jednocześnie poczułem się nieco lepiej. Tak, jakby chociaż część ciężaru z moich ramion została zdjęta.
- Haha...Nie wiedziałem, że nie kręcą cię takie rzeczy...
- W takim razie jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- I nawzajem. - Kagami wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Przyjąłem jego pomoc i również się podniosłem. Przez jeden, krótki moment staliśmy dosłownie naprzeciw siebie i wpatrywaliśmy się głęboko w oczy tego drugiego. Odległość, która nas dzieliła stanowiła max.30 centymetrów.
   Zaraz jednak Kagami odchrzaknął i odwrócił do mnie tyłem.
- Chodźmy na chwilę do mnie. Wezmę piłkę do kosza i zagramy one-on-one na boisku. - Przytaknąłem mu szybko i ruszyliśmy przez trawnik, nie ośmielając się nawet na siebie zerknąć.
   Boisko było puste. Panowała tam miła cisza. Wbrew sobie, wróciłem chwilą do zdarzenia na początku tego roku szkolnego. Rozegraliśmy tam wtedy nasze pierwsze one-on-one i Kagami na własne oczy przekonał się jak bardzo "beznadziejny" jestem. Klasę pokazałem dopiero na następnym treningu. Można powiedzieć, że nasza 'współpraca' zaczęła się od tamtego momentu.
   Kagami pokozłował chwilę piłkę i rzucił nią niedbale do kosza. Wpadła i odbiła się jeszcze parę razy od ziemi. Poszedłem po nią i rzuciłem. Udało mi się nawet trafić. Czas spędzony na treningu z Aomine nie poszedł w las.
   Mój przyjaciel zebrał piłkę i zaczęliśmy nasze małe starcie. Wybiłem mu piłkę i wykonałem swój niknący drive. Następnie rzuciłem celnie. Piłka zatoczyła się na obręczy, ale ostatecznie wpadła.
- Heh...Jesteś coraz lepszy! - pochwalił mnie Kagami i tym razem to on stanął w pozycji do ataku. - Jednak to nie wystarczy, aby mnie pokonać! - Nim zdążyłem zareagować wymknął mi się i wykonał swój fenomenalny wsad.
   Ostatecznie przegrałem 4 :10. Kagami widząc moją minę powiedział, abym się nie przejmował, bo poszło mi naprawdę dobrze. Zdecydował się również mnie odprowadzić. Szliśmy obok siebie i w ciszy podziwialiśmy zachodzące słońce.
   Zrobiło się już ciemno, gdy dotarliśmy do małego domku jednorodzinnego. Zanim zniknęłem za drzwiami, umówiliśmy się na jutro. Był to dzień wolny od zajęć w szkole. Przyjąłem ochoczo jego propozycję i już miałem przekroczyć furtkę, gdy nagle Kagami złapał mnie z tyłu za kołnierz i obrócił tak, że stałem przodem do niego.
- Kagami-kun, co ty...
- Kuroko. - przerwał mi i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Tymczasem ja umierałem z ciekawości, co takiego chcę mi przekazać. Moje serce waliło, jak oszalałe i zrobiło mi się niespodziewanie gorąco. Po chwili niepewności Kagami pogładził mnie po włosach.
- Ugh...Chyba tylko mi się wydawało..Myślałem, że coś ci się przyczepiło. - Szybko cofnął rękę i odwrócił na pięcie. - Do jutra! - rzucił na odchodne. Jeszcze chwilę stałem jak wryty, gdy dotarło do mnie to, co stało się przed chwilą. "Na co ja w ogóle liczyłem??" - skarciłem się w myślach. Popatrzyłem w stronę szybko oddalającej się sylwetki. Wypuściłem z siebie powietrze, odwróciłem i ruszyłem w stronę drzwi. Nie miałem pojęcia, że w tym samym momencie Kagami zerknął za siebie i omiótł spojrzeniem moje plecy.
   Następnego dnia o mało co nie zaspałem. Z Kagamim umówiłem się na 11, a mimo to o 10.30 wciąż tkwiłem pod kołdrą. Gdy zorientowałem się, która godzina, natychmiast wyskoczyłem z łóżka i pognałem do łazienki. Spędziłem tam łącznie 10 minut. Poświęciłem je głównie na uczesanie włosów, które zadawały się żyć swoim własnym życiem. Następnie ubrałem się szybko, zbiegłem na dół, do kuchni, chwyciłem tosta i pokrótce wytłumaczyłem swojej mamie co i jak. Nie miała żadnych przeciwwskazań, jeśli chodzi o moje wyjście. Nie wiedziała jeszcze o moich wagarach i była w wyjątkowo dobrym humorze.
   Zgarnąłem swój telefon ze stołu, zarzuciłem kurtkę i wyszedłem z domu. Po wczorajszej naprawdę pięknej pogodzie nie było nawet śladu. Na niebie roiło się od ciężkich, szarych chmur, które zwiastowały deszcz. Wiał chłodny, nieprzyjemny wiatr. Przed bramą czekał już na mnie Kagami.
- Dzień dobry, Kagami-kun. - przywitałem się. Musiał mnie wcześniej nie zauważyć, zapatrzony w jakiś odległy punkt na drodze. Drgnął i przeniósł swój wzrok na mnie.
- Yoo. - odpowiedział.
- Długo czekasz?
- Niezupełnie.
- W takim razie...chodźy, póki jeszcze nie pada. - Przytaknął mi tylko i ruszyliśmy przed siebie.
   Tamtego dnia Kagami był chyba nie w sosie. Pogrążony w myślach, małomówny. Light wersja Kagamiego z czasów zimy.
   Naprawdę nad czymś dumał, dlatego nie zagadywałem go co chwila błahymi tematami. Z braku ambitniejszych pomysłów wystąpiliśmy do Maji Burger. Zamówiliśmy to, co obaj mieliśmy w tradycji zamawiać i zasiedliśmy na naszym stałym miejscu. Sącząc szejka utkwiłem spojrzenie swoich wielkich, niebieskich oczu w nieświadomym tego Kagamim. Naprawdę było z nim coś nie tak. Jednego burgera jadł ponad 5 minut. Zwykle w tym czasie brakowało już połowy sterty.
- Kagami-kun, możesz powiedzieć mi, co się stało? Jesteś dziś strasznie nieobecny.
- He? Aaa...Nic ważnego. - obdurknął. Wzruszyłem ramionami. Skoro to nic...
   Obserwował moją reakcję. Nie wiem czemu, ale nie był nią zachwycony. Warknął cicho i wgryzł się w kolejnego hamburgera.
   Pół godziny. Tyle czasu musiało minąć, aż Kagami uporał się ze swoim zamówieniem. Przez ten czas obaj milczeliśmy. Zacząłem się zastanawiać, czy nie powinienem już sobie pójść.
   Wyszliśmy z restauracji w tym samym czasie, gdy pierwsze krople deszczu opadły na ziemię, niesione przez bezwzględne prawo grawitacji. Kagami zmarszczył czoło.
- Odprowadzę cię. - rzucił jedynie. Nie miałbym nic przeciwko, gdybym nie miał wrażenia, że nie jestem zbyt mile widziany na tym spacerze.
   Wytrzymałem połowę drogi. Gdy znaleźliśmy się na jednej z opustoszałych ulic deszcz rozpadał się na dobre. Ciężkie krople moczyły nasze włosy, ubrania, buty...A my brneliśmy dalej przed siebie.
- Kagami-kun...! - Starałem się mówić wystarczająco głośno, aby mój głos przedarł się przez huk deszczu spływającego po samochodach. - Nieźle się rozpadło. Idź już. Trafię do siebie, więc...- Tego, co stało się w tamtym momencie nie spodziewałem się nawet w najśmielszych fantazjach. Kagami zatrzymał się gwałtownie i niemal rzucił na moją wątłą osobę. Objął mnie mocno i przywarł ustami do moich własnych. Nie mogłem się temu oprzeć..! Obaj byliśmy przemoczeni, zziębnięci..i tacy bliscy sobie...Momentalnie wybaczyłem mu jego obojętne, nieco niemiłe zachowanie tamtego dnia. Nieśmiało przeniosłem ręce na jego plecy zaciskając dłonie na materiale jego mokrej bluzy. Targały mną sprzeczne emocje. W uszach słyszałem dziwne dudnienie, a moje serce pracowało na najwyższych obrotach. Jego miękki, śliski język opłatał mój własny sprawiając mi tym nieopisaną przyjemność. Zamknąłem oczy i oddałem się chwili marząc, aby pozostać w jego bezpiecznych ramionach już na zawsze.
   Chwila ta szybko uciekła w zapomnienie.
   Kagami przerwał pocałunek. Uniosłem powieki, aby przekonać się, co nam przeszkodziło. Kagami wparywał się we mnie zaskoczony. Mokre włosy opadły mu na czoło. Wargi, które jeszcze przed chwilą przykrywały moje, były lekko uchylone.
- Ja...przepraszam. - wydusił z siebie. Patrzył na mnie jeszcze parę sekund, po czym tak szybko, jak rozpoczął nasz pocałunek, odszedł, zostawiając mnie w samym środku ulewy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że uświadomiłem sobie coś. Zakochałem się. Zakochałem w Kagamim, który raz był rozgadany i pogodny, a raz zamyślony i obojętny...W Kagamim, który właśnie mnie pocałował, spanikował i najzwyczajniej w świecie dał nogę.
 

7 komentarzy:

  1. O bożeee~ To takie słodkieee~ *^* Takie uroczeee~ Takie słodkieee~ Awww~!! XD

    Ale serio noo~ Tylko czemu Kagami uciekł? ;-; Mógł zostać *^* I by były szekszy XD Ja jak zwykle tylko o jednym XD

    Masło

    Ugh! Nie wiem co napisać! ;-; Smutedżeg :'<

    Daj szybciutko już teraz natychmiast w tej chwili nexta! *^* Nie wytrzymiem noo~... ;-; Tag ślicnie plosiem *^* Onegai~ *^*
    Odwala mi ;-;

    Ale obrazek idealnie pasuje *w* Tylko deszczyk sobie poszedł ;n; Why? ;-;

    Pozderkii~ ^w^

    OdpowiedzUsuń
  2. To było świetne ! Pisanie coraz lepiej ci wychodzi !
    Ps. Sorry, że mnie tak długo nie było ale miałam operację :(
    Pozdrawiam i weny życze : Miu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwałę, Miu ^^
      Mam nadzieję, że szybko rozwiążesz problemy ze zdrowiem ;-;
      Również pozdrawiam :3

      Usuń
  3. Hejo!
    Tak jak już kiedyś mówiłem, że niezbyt lubię Kagamiego, tak jest i teraz. Dlatego będę robił czytał. Tak. Nie wiem czemu, ale tak. I dlatego też proszę cię abyś spróbowała przynajmniej zmienić tym x-shotem moje nastawienie do niego.
    I nie wiem też czemu, chciałbym gdzieś przeczytać Kuroko i Momoi jako parę. A jak o tym myślę to czuje, że coś jest ze mną nie tak. Dokładnie, jestem porąbany :P I nie wiem czemu ale to mi się podoba.

    I tak jak wspomniała Luna: masło

    Po raz pierwszy od dawna nie skomentował jak pierwszy i po raz pierwszy od dwóch lat byłem na dworze dłużej niż 3 godziny :o

    A więc pozdrawiam,
    Daniel

    P.S. Nie wiem też czemu zawsze pozdrawiam i często stawiam a więc przed tym.
    Papa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początek błąd! Spójrz na 6 linijkę :) no to teraz jak zwykle pojadę wyliczeniami: z tym pocałunkiem to mnie zaskoczyłaś myślałam, że będzie później.Kagami jak zwykle niezdecydowany.. Jak była o nim mowa to miałam wizję Kaga-brata. Ok widzę o 22.08 mam dziwne urojenia. Tetsu płaska deska hyhyhyh :D Shiroooo (nie, to wcale nie jest perswazja xd) napisz nam Momoi x Kuroko :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uee ~ przykro mi, ale nie mogę spełnić waszej prosby z dwóch prostych powodów... Po 1 : moja natura yaoistki się na to nie zgadza, a po 2...: mówiąc delikatnie... nie przepadam za Momoi... ~~
      Ugh. No, ale może jakiś zamiennik? Czarna, jaki parring yaoi z KnB chcialabys jeszcze przeczytać w moim wykonaniu? Zgodze się na wszystko *^*

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, ten rysunek och a sam rozdział, buu czemu Kagami spie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń