18.03.2015

Psychic Love (AkaKuro)

wersja bez korekty

   Kuroko Tetsyua. Chcę cię zapytać, co jest między nami. Po ostatnim treningu wyraźnie mnie unikasz. Przesadziłem, prawda? Heh...to zabawne. Na wspomnienie tego, co się wtedy stało, uśmiecham się lekko. Jesteś mój. Nienawidzę sprzeciwu. Wiesz...jeszcze sprawię, że do mnie wrócisz. Sprawię, że na kolanach będziesz błagać o kolejny raz. Zawsze wygrywam. Bezsprzecznie.
*
   Tamtego dnia wszystko nieznośnie się dłużyło. Lekcje, trening. A w szczególności oczekiwanie na to, aż w końcu zostanę z Tetsuyą sam-na-sam . Mimo wszystko, udało się.
   Pakował właśnie ostatnie rzeczy do torby, a ja udałem, że czegoś zapomniałem i "przy okazji" zajrzałem do opustoszałej szatni. Tetsuya drgnął lekko, gdy zapytałem co tu jeszcze robi.
- Nie zdążyłem się do końca przebrać. Przepraszam, Akashi-kun. - dodał pospiesznie, widząc mój wzrok. Westchnąłem cicho.
- Na następny raz nie zajmuj się rozmową z resztą drużyny, tylko jak najszybciej zajmij sobą.
- Tak jest.
- Grzeczny chłopiec. - skwitowałem cicho. Tetsuya w tym samym momencie skończył się pakować i niepewnie zmierzył mnie spojrzeniem, gdy stanąłem w przejściu. Ręce miałem splecione na piersi i blokowałem mu drogę.
- Coś nie tak, Akashi-kun?
- Owszem. Skoro już mamy chwilę tylko dla siebie...- wyraźnie zakcentowałem to zdanie. - ..to musimy pomówić. Chodzi o skład podstawowy. Zdajesz sobie sprawę, że Ryota jest już na takim poziome, że spokojnie mógłby cię zastąpić? - ostrożnie ważyłem każde słowo. Mówiłem głośno, wyraźnie i władczo. Jeśli chodzi o rolę przywódcy, to pełnię ją na medal.
- Hai..- szepnął Tetsuya i wbił wzrok w ziemię. "Jak słodko." - pomyślałem. "Ledwo co zacząłem, on pokornie przyjmuje wszystko do wiadomości".
- Wiem jednak, że kochasz koszykówkę. Widzę to. Odkryłem twój talent. Nie chciałbyś mnie przecież zawieść, prawda? - spytałem niewinnie i zbliżyłem o krok. Niepewnie spojrzał na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Byłem niewiele wyższy, ale patrzenie na niego z mojej perspektywy dawało mi radość. Czułem się jeszcze ważniejszy, niż byłem.
- Oczywiście, że nie. Dlatego...Co mam zrobić? - "Rybka połknęła haczyk.."
- Cóż...Musisz dużo ćwiczyć. Co powiesz na to? Będę udzielać ci specjalnych treningów. Jestem pewien, że wzmacnią one twoje ciało.
- Och, nie spodziewałem się tego. - zamrugał szybko. - Jeśli niebyłby to dla ciebie problem..
- Jasne. Kiedy chcesz zacząć?
- Może być jutro.
- Doskonale. Jutro nie mamy treningu dla całej drużyny, więc nic nie będzie nam przeszkadzać. Co powiesz na 16?
- Jestem za.
- W takim razie...Do jutra, Tetsuya. - uśmiechnąłem się łagodnie, chcąc być jak najbardziej przekonujący. Wszystko szło jak po maśle. Tetsuya odwajemnił uśmiech. Szybko podziękował i odszedł. Zostałem w szatni sam.
   Następnego dnia przyszedłem na halę gimnastyczną trochę wcześniej, niż o 16. Przygotowałem potrzebne rzeczy i usiadłem na ławce, czekając na Tetsuye.
   Zjawił się punkt 16. Był już przebrany w strój. "Czas zacząć zabawę..." - pomyślałem i wstałem.
- Witaj, Tetsuya.
- Ohayou Akashi-kun. Zaczynamy?
- Tak. Chodź za mną. - Ruszyłem korytarzem prowadzącym do szatni. Kątem oka zobaczyłem, jak Tetsuya waha się, ale ostatecznie idzie moim śladem.
   Obok schowka znajdowała się stara szatnia. Nie używaliśmy jej ze względu na to, że nie działało w niej ogrzewanie. W zimę, tak jak teraz, jest tam naprawdę chłodno.
   Weszliśmy do tego właśnie pomieszczenia, a ja zamknąłem za nami drzwi i schowałem klucz do kieszeni.
- Akashi...kun? - Tetsuya wyglądał na zbitego z tropu. Zgasiłem większość świateł, pozostawiając zapaloną jedynie małą żarówkę nad naszymi głowami.
- Ktoś wie, że teraz tu jesteś?
- Nie rozumiem, co to ma do rzeczy.
- Odpowiedz. - wycedziłem i zgromiłem go spojrzeniem.
- N-Nie..
- Świetnie. - Podszedłem do niego i delikatnie przejechałem mu ręką po policzku. - Taki delikatny...- mruknąłem sam do siebie i oblizałem spierzchnięte wargi. Tetsuya cofnął się w głąb pomieszczenia.
- Co to ma znaczyć...- zapytał. Był naprawdę przestraszony. Gdy mówił, z ust ulatywały mu obłoczki pary. Podejrzewałem, że w szatni było niecałe 10 stopni.
- Jeśli oddasz mi się dobrowolnie nie stanie ci się krzywda. Wiedziałeś, że od seksu również wzmacnia się organizm?
- N-Nani...? - wydukał i otworzył szerzej oczy. Kropla lodowatego potu spłynęła mu po skroni. - Akashi-kun...chyba nie zamierzasz...
- Właśnie zamierzam. - przerwałem mu szybko. - Spokojnie, to właśnie nasz trening. Wiele na tym zyskasz. - starałem się jak najbardziej podkreślić ostatnie zdanie.
- ...a jeśli odmówię..?
- Cóż..Wtedy nie chciałbym być w twojej skórze. - Wzdrygnął się. Wątpiłem, aby mógł dłużej mi się opierać. - Więc? Jaka jest twoja decyzja? Postaram się być delikatny...
- Ja..ugh...hai...- wyszeptał, a po policzku spłynęła mu łza. Podszedłem do niego i delikatnie objąłem.
- Hej...Przecież to nie koniec świata..- chciał się cofnąć, ale wbiłem mu paznokcie w łopatki, tłumiąc w nim chęć ucieczki. Westchnął głęboko, a ja poczułem się jak przed meczem. Byłem pewien, że już wygrałem.
   Rozebrałem go całego i kazałem uklęknąć na podłodze. Następnie wyciągnąłem z szafki obok parę przyrządów, które przygotowałem już wcześniej.
   Pierwszą rzeczą, za jaką się zabrałem było założenie kajdanek na jego nogi. Były one skórzane, połączone srebrnym łańcuszekiem. W chwilę później bardzo podobne znalazły się na jego nadgarstkach.
   Chciałem jak najszybciej zacząć grę wstępną, dlatego nie przedłużałem. Zapiałem na szyi Tetsuyi obrożę z łańcuchem i pociągnąłem lekko. Zachwiał się i spojrzał na mnie, jakbym wyrządzał mu największą krzywdę w życiu. Cóż...w tamtym momencie nie dbałem o to. Nie mogłem znieść tego wzroku, dlatego przewiązałem mu oczy cienkim, gładkim, czarnym materiałem. Następnie pochyliłem się i delikatnie pocałowałem.
   W całym pomieszczeniu słychać było szybkie bicie serca Tetsuyi. Nie przerywając pocałunku, sięgnąłem po podłużny przyrząd. Pejcz. Przejechałem nim po jego plecach.
   Przyciągająłem go do siebie jeszcze bardziej. Włożyłem mu do odbytu dwa palce i od razu zacząłem nimi poruszać, wykonując ruchy podobne do nożyczek. Westchnął mi boleśnie w usta. Dopiero wtedy przerwałem pocałunek. Chciałem usłyszeć jego jęki.
   Nie musiałem czekać na nie zbyt długo. Natrafiłem palcami na jego punk G. Reakcja była natychmiastowa. Jeknął przeciągle i wypiął, gdy cichym warknięciem mu to rozkazałem.
   - A! Ahhhh! - westchnął po raz kolejny, starając się to za wszelką cenę  zagłuszyć. Podnieciłem się już do tego stopnia, że zaczęło uwierać mnie to w spodnie. Rozpiąłem więc rozporek i zsunąłem spodnie wraz z bokserkami do kolan. Tetsuya głośno przełknął ślinę. Chyba wyczuwał, co zamierzam zrobić.
- Lepiej jej nie marnuj. Będzie ci potrzebna. - powiedziałem i nakierowałem jego twarz ku mojej erekcji.
   Zawahał się.
- Czy naprawdę muszę to robić...? - jego głos drżał.
- Sam odpowiedz sobie na to pytanie. - mruknąłem w odpowiedzi. Otworzył usta. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Wsadziłem mu moją całą męskość do buzi. Dławił się nią, pracując usilnie językiem. Robił to tak nieporadnie...Zacisnąłem zęby, aby nie wydać z siebie żadnego zbędnego odgłosu. Chwyciłem go za głowę i zacząłem nią poruszać.
   Byłem bliski spełnienia, gdy zaczął kasłać. Wyciągnąłem penisa z jego ust. Parował. W tym samym momencie Tetsuya zachłysnął się powietrzem. Złożyłem pocałunek na jego skroni i ustawiłem go do siebie tyłem. Nakierowałem swoją męskość naprzeciw jego wejścia. Powstrzymywałem się samym sobą, ale zanim wbiłem się w niego, uprzedziłem cicho :
- Jeśli zaczniesz krzyczeć, założę ci knebel...- skinął głową na znak, że rozumie. Wszedłem w niego. Był nieludzko ciasny i gorący. Z moich ust wyrwało się westchnienie. Tym samym zareagował Tetsuya.
   Zacząłem się poruszać, równocześnie ciągnąc go za łańcuch od obroży. Byłem oczarowany tą bliskością i pragnąłem, aby to się nigdy nie skończyło. Przed oczami wirowały mi mroczki, a w uszach dudniła krew. Przyspieszyłem i zwiększyłem intensywność pchnięć. Za każdym razem wbijałem się w jego wnętrze bardzo głęboko, trafiając na prostatę. Poślizgu dodawała mi krew, która wypływała z jego odbytu. Tetsuya pojękiwał i naprawdę starał się być cicho. W lewej dłoni wciąż trzymałem pejcz. Postanowiłem zrobić z niego użytek. Wziąłem lekki zamach i uderzyłem jego żebra. Tetsuyą wstrząsnął dreszcz i wygiął się w łuk. W tym samym momencie biała ciecz wyciekła z jego penisa.
- A-Akashi-kun..! - zawołał cicho. Jego mięśnie zacisnęły się na moim członku i również doszedłem w jego wnętrzu.
   Kiedy było już po wszystkim, zdjąłem z niego cały sprzęt i schowałem do swojej torby, która leżała gdzieś w kącie. Zostawiłem mu jedynie opaskę na oczach. Siedział skulony na podłodze. Dookoła błyszczały w wątłym świetle plamy spermy. Ja sam użyłem chusteczek, aby pozbyć się jej ze swojego przyrodzenia. Skompletowałem swoje ubranie i na odchodne zmierzwiłem Tetsuyi czupryne.
- Posprzątaj tu, jeśli łaska. Klucz zostawiam w zamku. - powiedziałem obojętnie i ruszyłem w stronę drzwi. Ledwo przekroczyłem próg, dobiegł mnie jego zrozpaczony głos.
- Dlaczego ja...?! Dlaczego ja, Akashi-kun?!?!?! - krzyknął. Nigdy nie pomyślałbym, że w tym wątłym ciele mieści się tyle emocji. Uśmiechnąłem się kącikiem ust. Odszedłem, nie odwracając się za siebie.
   ...i tak nigdy byś tego nie zrozumiał.
  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Yo Kochani! Z powodów lekkich zawirowań nastąpiła mała zamiana notek. Zamiast TakaOno mamy dzisiaj AkaKuro. Myślę, że jakoś przebolejecie tę sytuację ;)
   TakaOno z małym poślizgiem, pojawi się jeszcze w tym tygodniu (podejrzewam, że będzie to sobota).
   W komentarzach piszcie, czy wam się podobało, oraz co myślicie o zbliżającym się (wielkimi krokami!) x-częściowym KagaKuro ^^

7 komentarzy:

  1. Naprawdę love it. Kocham to. I choć miałem nadzieję, że akashi będzie troszkę gorszy na początku a lepszy na końcu to było super.
    Nie ma się co rozpisywać więc zadam tylko jedno pytanie: kiedy next? Do tego oczywiście :P
    I jeśli chcesz coś krwawego z akashim w roli głównej oraz kuroko i Kise to masz. https://m.fanfiction.net/s/8844995/1/Danse-macabre
    Ostrzegam! Strasznie krwawe, nekrofilia itp.
    Ale świetne XD

    Pozdrawiam,
    Daniel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umm...Niestety nie planuję do tego next'a. Oczywiście, nie oznacza to, że już nie wrócę do tego parringu :33

      Owowowowowow i super fanfick *^* :333 ♥

      Usuń
  2. O geez O.O Jak to czytałam to miałam wielki wyszczerz na twarzy (jak zwykle zresztą gdy czytam twoje opka), usta zakryte ręką (tylko nie wiem czemu XD ) i wielkie oczy (bo to psychiczne @.@ ) XD Czyli jedno wielkie MASŁO :3

    To takie dziwne że aż urocze *-* AGRHHH!!! Zaraz wybuchnę piskiem i obudzę cały dom! Nigdy więcej czytania gwałtów o 4 nad ranem @.@ Bo masło :3
    Skąd bierzesz arty? Bo zawsze takie są zajebiste i słodkie że ja też kce *^*

    I wybacz że nie komentowałam, ale:
    po pierwsze- miałam grypę x.x
    po drugie- mam za dużo nauki x.x
    po trzecie- dzisiaj mam poprawę pierwszego semestru z angielskiego i zarwałam noc @.X I ZARAZ EKSPLODUJĘ Z NADMIARU ENERGII!!!! @w@

    masło maślane o smaku masła z masłem

    XD
    Pozderki ;*
    I niech wena i masło będą z tobą *w*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hyhyhy jest mi bardzo miło móc przeczytać od ciebie, że ci się podobało ^^ Arty zwykle biorę z genialnej aplikacji We Heart It.
    Oczywiście, wybaczam ci :>> Wiem, co to znaczy duużo nauki ;^; Ugh...Zatem życzę ci powodzenia :')
    Również pozdrawiam ^3^ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Akashi ma dziwną definicję "treningu". I Ryota... Grr od 10 odcinka 3 sezonu nie lubię go tak jak na początku... Ale wracając do tematu Tetsuya jak zwykle jedna wielka obojętność (no do pewnego momentu). Teraz czas na KagaKuro! Pędzę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ....
    UWAGA! UWAGA!OFICJANIE OGŁASZAM IŻ OSOBNIK ZWANY MRINĄ MER UMARŁ NA ZAWAŁ SERCA SPOWODOSANY NADMIERNYM DZIAŁANIEM YAOI. AMEN.
    To kto idzid na popiajwe?
    ....
    Brak słów... Brak nut *nuci* A! Czekaj, bo ja koma pisze. Ups. No to... Akashi spox. Kuroko... Spox. Jak czytam parringi, których nie lubie to nic nie czuje ;-; ale czytam.
    Jak na AkaKuro to jest okej ^^
    Mrina pozdrawia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały tekst, podobają mi się właśnie takie teksty, choć myślałam, że Akashi będzie gorszy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń