Parring: Kuroh x Yashiro
Anime: K project
Narracja: trzecioosobowa
Od autorki: Yo kochani! Nie mam dziś za dużo do napisania, zatem wspomnę tylko o tym, że K obejrzałam już jakiś czas temu i parringi z niego mocno zawróciły mi w głowie. Możecie się spodziewać, że za jakiś czas dodam coś również z tego anime.
Zatem, zapraszam do czytania i wyrażania swoich opinii w komentarzach, a już jutro uraczę Was kolejną długaśną częścią Only love :)
*
Yatogami Kuroh już jakiś czas zastanawiał się, czy dobrze robi. Czy powinien był zostawić przy życiu chłopca o białych włosach, Isane Yashiro. Tych rozmyślań nie ułatwił mu fakt, że coraz częściej przyłapywał się na tym, że ma ochotę dotknąć swojego towarzysza. Tak, był nieco irytujący - w dodatku wciąż podejrzany, ale Kuroh nie potrafił zaprzeć się tej dziwnej, niewidzialnej sile, która już od dawna ciągnęła go do Shiro.
Aż pewnego wieczora nadarzyła się wręcz idealna okazja, by omówić ze swoim towarzyszem pewne tematy.
We trójkę, wraz z Neko przebywali w akademiku Shiro. Kuroh zmywał naczynia po kolacji i nawet nie zauważył, kiedy Isana pojawił się za jego plecami.
- Uhm...Kuro?
Chłopak drgnął i zakręcił wodę. Następnie wytarł mokre ręce o swój fartuszek. Zaraz potem zdjął go i położył na kuchennym blacie. Odwrócił się przodem do białowłosego.
- Coś się stało? - zapytał, zagarniając za ucho parę kosmyków niesfornych, długich, czarnych włosów. Shiro cicho przełknął ślinę. Dłońmi nerwowo skubał skrawek swojej koszuli. W kuchni panował półmrok - przez otwarte drzwi wpadło światło z sąsiedniego pokoju.
- Tak...Chciałem z tobą porozmawiać.
- Słucham więc.
Isana pokręcił głową.
- Mmm to nie takie proste. Poza tym w domu jest Neko...
- W takim razie wyrzuć ją...- westchnął Kuroh, przykładając dłoń do czoła. Widząc spojrzenie Yashiro, szybko się zrehabilitował. - To znaczy...powiedz, żeby poszła na spacer, czy coś...
Isana kiwnął głową i wszedł do skąpanego w świetle pokoju. Na kanapie leżała zwinięta w kłębek Neko. Nie spała, jednak bardzo jej się nudziło. Gdy tylko chłopiec się do niej zbliżył, uniosła się do siadu.
- Shirooo porób coś z Nekoo~
- Teraz nie mogę, ale pomyślałem, że może ty chciałabyś się gdzieś przejść.
- Mmm...Spacer? Z Shiro?
- Nie, ja muszę porozmawiać z Kuro. Ale ty idź. Będę na ciebie tutaj czekać.
Łagodny głos Yashiro sprawił, że kocia dziewczyna nie potrafiła mu się sprzeciwić. Westchnęła cichutko, ale skinęła głową i wybiegła na balkon, skąd zeskoczyła na dół.
Do pokoju, w którym był Shiro, dołączył Kuroh. Usiadł na łóżku obok Isany i rzucił mu pytające spojrzenie.
- Jesteśmy sami. Powiedz, co cię męczy.
- Heh...To nie tak, że męczy. Po prostu trochę się boję zaistniałej sytuacji...
Yashiro siedział sztywno wyprostowany i trzymał się za kolana.
- ...myśl, że jeśli zrobię coś nie tak, że mnie zabijesz...Ja nie mogę tak żyć, Kuro.
Chłopak podniósł spojrzenie swoich wielkich, mokrych oczu na Yatogamiego i czekał, aż ten coś powie. Obawiał się go i krępował. Czy jednak była to tylko kwestia strachu o własne życie..?
- Dlaczego tak jest...ja...nie jestem mordercą...
- Wiem, Shiro. - przerwał mu nagle Kuroh. Czuł, że gdyby tego nie zrobił, chłopak mógłby się rozpłakać. A nie chciał widzieć go smutnego...
- Właśnie, że nie, Kuro. Nie wiesz, jak się czuję...A do tego jeszcze brak wystarczających dowodów...Ja naprawdę...
- Shiro, naprawdę wątpię, żebyś to był ty.
Yatogami westchnął ciężko.
- Istnieje taka opcja, choć od pewnego czasu coraz trudniej jest mi w nią wierzyć. Myślę, że jesteś dobrym człowiekiem, Shiro.
- A-Ale...Przecież ja już nawet nie jestem pewny, kim jestem... - jęknął białowłosy. Po jego policzku spłynęła łza. Kuroh natychmiast ją starł.
- Zgaś światło. Coś ci pokaże.
Shiro kiwnął głową, wstał i zgasił światło. Zapalona została tylko jedna, maleńka lampka na jego stoliczku nocnym.
Yatogami przyciągnął do siebie chłopaka i usadził go sobie na kolanach, tak, że prawie stykali się nosami. Shiro mógł poczuć na policzku oddech czarnowłosego i jego delikatny, świeży, miętowy zapach. Zaczerwienił się lekko. Jeszcze nigdy nie był tak blisko swojego towarzysza.
Kuroh odgarnął Isanie parę kosmyków włosów z czoła, po czym chwycił jego dłonie w swoje.
- Ufam ci. Czy i ty jesteś w stanie mi zaufać? - zapytał. Jego głos jeszcze chwilę odbijał się echem w głowie Shiro. Po krótkiej chwili ciszy, wypełnionej wyczekiwaniem, odpowiedział :
- Kuro...Ja już dawno ci zaufałem. W końcu, ocaliłeś mi życie. Wiem, że możesz mnie zabić...ale czy to wtedu nie byłoby bez sensu..?
- Heh...zacząłeś rozumieć. Myślę, że nie będzie potrzeby, bym ponownie wyjmował swój miecz. Jednak, pozostaje jeszcze jedna sprawa. Czemu miałbyś nie wiedzieć, kim jesteś..?
Kuroh zmarszczył lekko brwi.
- Kukuri wtedy mnie nie poznała. Mój dom nie istnieje. Zamiast niego zaprowadziłem nas na stadion..! Nie mogę tego zrozumieć...A co, jeśli Isana Yashiro...to nie ja..?
Yatogami westchnął. Miał co do tego pewne obawy. Czy rzeczywiście Isana jest Isaną..? Czy jest sobą..? A jeśli nie - w takim razie kim jest..?
Pomysł na to, jak uspokoić drżącego na jego kolanach Shiro, wpadł do jego głowy nagle. Delikatnie zsunął chłopaka na miękki materac. Ogarnął wzrokiem jego lekko zaróżowione policzki, wilgotne usta i zamglone spojrzenie błyszczących oczu, które rzucał w jego stronę spod wachlarza długich rzęs.
Powstrzymywał się całym sobą, by po prostu się na niego nie rzucić. Zamiast tego pochylił się nad tym wątłym, niepewnym siebie ciałem i złączył ich wargi w pocałunku. Shiro jęknął i uchylił usta, umożliwiając Yatogamie pogłębienie przyjemności, poprzez wtargnięcie jego języka do buzi Yashiro.
Kuroh wplótł jedną rękę w śnieżnobiałe włosy Isany. Nogę wsunął między jego uda, by móc kolanem drażnić jego krocze. Zaczął nim poruszać. Wtedy Shiro westchnął mu w usta i przycisnął do siebie jeszcze bardziej, ochoczo wypychając biodra w jego stronę.
- Mmm...Widzisz teraz. Tylko ty jeden, Isana Yashiro, jesteś w moich objęciach. Tylko ty masz w sobie to coś, czym zdołałeś mnie w sobie rozkochać. Rozsądek schodzi na drugi plan, bo to właśnie ty tu jesteś. Widzisz, co ze mną robisz...- wyszeptał Yatogami wprost do ucha Shiro. Praktycznie leżał teraz na nim, wsłuchując się w bicie jego serca. Nie mógł się mylić. Kochał tylko jego.
- Kuro...dziękuje. - również wyszeptał Isana. Przytulił do siebie ciało ukochanego jeszcze mocniej. Kuroh obudził w nim nadzieję. Był mu za to wdzięczny. - Ja też cię kocham...
Ah, słowa Yashiro sprawiły, że Yatogami miał wielką ochotę posunąć się jeszcze dalej. Usiadł mu na biodrach i ściągnął z siebie koszulę. Oczom Shiro ukazał się blady tors z delikatnie zarysowanymi mięśniami. Podniósł ręce i nieśmiało przesunął palcami po jego gładkiej skórze.
- Piękny...- wyszeptał, całkowicie zauroczony. Kuroh odwrócił szybko wzrok na bok, zawstydzony. Jeszcze nikt mu tego nie powiedział...Nikt, z wyjątkiem Yashiro. To był kolejny dowód na to, że ten chłopak miał w sobie coś niezwykłego i potrafił ubrać swoje zafascynowanie w słowa.
Yatogami zaczął dążącymi rękoma rozpinać koszulę ukochanego. Tamten wpatrywał się w niego i z milczeniem przyzwalał na wszystkie jego działania. Naprawdę, miał ochotę już to z nim zrobić. Skrycie marzył o tym już od pewnego czasu. Oczami wyobraźni widział siebie, trzymającego w ramionach Shiro, który jęczał i w ekstazie wołał jego imię...
W końcu skończył szamotać się z koszulą i powoli zsunął ją z ramion Isany. Widok był niesamowity.
Wtem, gdy już zamierzał pocałować go po raz kolejny, przez okno balkonowe wpadła do pokoju...Neko.
- Shiroooo! Juhuuu! Dzisiaj wszyscy śpimy z Shirooo!! - zawołała radośnie i skoczyła na dwójkę oniemałych chłopców. Siłą rozdzieliła ich i ułożyła się między nimi na łóżku. Wierciła się jeszcze chwilę, po czym objęła każdego z nich ramieniem i zasnęła.
Kuroh był kompletnie zaskoczony. Nie miał nawet siły, by się zdenerwować i nakrzyczeć na dziewczynę. Yashiro posłał mu smutny uśmiech. Nie mogli się nawet dotknąć. Yatogami jeszcze chwilę wparował się z niedowierzeniem na smacznie śpiącą postać między nimi, po czym ciężko wypuścił powietrze z płuc.
- Cholerna kobieta... - mruknął, ledwie dosłyszalnie.
- Nie denerwuj się. - szepnął Isana. Swoją dłonią odnalazł dłoń czarnowłosego i ścisnął ją lekko. - Jeszcze kiedyś na pewno dokończymy.
- Mmm...
*
Adolf K.Weismann. Yatogami zdziwił się, gdy prawda wyszła na jaw. Naprawdę, był w szoku. Jednak...czy to wciąż nie był jego Shiro..? Cóż, przynajmniej wciąż kazał zwracać się do siebie Isana Yashiro. A Kuroh wciąż go kochał. Swojego Shiro - srebrnego króla.
Yashiro uczynił go członkiem swojego klanu. Jego oraz Neko, ale nie mógł narzekać. Uklęknął wtedy przed nim i z rozbawieniem obserwował jego zakłopotanie. Tak...to wciąż był on. Kuroh już cieszył się na myśl, że będzie mógł mu służyć. Swojemu kochanemu królowi. Może nawet zacznie go nagrywać, jak mistrza Ichigena..?
Mimo wszystko, pierwszy rozkaz, jaki otrzymał, nie spodobał mu się. Kuroh trzymał w ramionach nieprzytomną Kukuri i wpatrywał w Isane.
- A-Ale...
- Idź. - rozkazał mu tamten. - Od tej pory nie będzie pożytku z nikogo, kto nie jest królem.
Przełknął ślinę. Czyżby...Czyżby to miało być ich pożegnanie...?
- Jestem nieśmiertelnym królem. - dodał jeszcze.
Słońce kończyło swą wędrówkę po niebie, chowają się za horyzontem. Yatogami wstał z kolan, trzymając na rękach dziewczynę. Postąpił jeszcze o krok do przodu i pocałował krótko swojego króla. Ich spojrzenia spotkały się ze sobą i Kuroh pragnął, aby zostali już tak na zawsze. Promienie znikającego powoli słońca oświetlały białe włosy i twarz Yashiro, który uśmiechał się lekko. Najwyraźniej, nie uważał, że już się nie spotkają.
Yatogami pobiegł w przeciwną stronę niż Isana. Tak, by jak najszybciej opuścić wyspę. Dziwnie się czuł i chciał jak najszybciej znów mieć Shiro tylko dla siebie. Dlaczego...dlaczego moje serce boli..?
*
Ogromny wybuch wstrząsnął całą wyspą. Nieposkromiona energia wzbiła się w powietrze i zaznaczyła niebo dookoła. Kuroh zdążył już opuścić wyspę. Znajdował się na opustoszałym moście. Pęd powietrza rozwiał mu włosy, gdy przystanął i zapatrzył w miejsce wybuchu. Kukuri w jego ramionach zaczęła powoli się wybudzać. Drgnęła i otworzyła oczy, rozglądając się dookoła.
- Co...Kuroh, gdzie ja jestem? - zapytała, patrząc na niego niepewnie
- Poznajesz mnie?
Skinęła głową.
- Dzięki bogom, czy nikomu nic się nie stało? Kuroh, kocia dziewczyna i...- urwała w połowie i zamilkła na chwilę. - He? Kuroh, kocia dziewczyna i...i...
Przyłożyła dłoń do czoła i zamknęła oczy.
- To zabawne, dlaczego nie pamiętam?
Po jej policzkach spłynęły łzy. Szybko je wytarła, lecz wciąż napływały kolejne.
- To nic takiego.
Kuroh również przymknął oczy. Kukuri spojrzała uważnie na niego. Wyglądał jej na kogoś, kto bardzo cierpi, jednak sam, w swoim wnętrzu.
- Nie musisz nic mówić, po prostu odpoczywaj.
Jego aksamitny głos przynosił ulgę, ale drżał. Ponownie ruszył w dalszą drogę. Kukuri spojrzała za nich, na wciąż bijące po oczach źródło energii. Za wszelką cenę starała sobie przypomnieć, ale nie mogła.
Jednak...ten ktoś...musiał być bardzo ważny dla Yatogamiego, który ukradkiem przetarł oczy. Był silny. Bardzo silny. Mimo to, nawet ktoś taki miewa chwile słabości...
*
Na wyspie było już bezpiecznie. Słońce zdążyło już zajść i powoli robiło się ciemno. Wiał lekki wiatr. Kuroh wraz z towarzyszącą mu Neko, udał się w miejsce, gdzie jego król stoczył swoją ostatnią walkę. Po walczących nie było tam ani śladu. Jedyną rzeczą, świadczącą o niedawnym wybuchu, stanowił wielki krater w ziemi.
- Shiro! - krzyknęła nagle Neko. Jej głos rozległ się echem po opustoszałej polanie. Pobiegła w stronę jednego kopca, który utworzył się w czasie wybuchu. Kuroh z lekkim wahaniem podążył za nią.
Okazało się, że w mocno ubitej ziemi sterczy parasolka należąca do Yashiro.
- Nie mogę tego wyciągnąć..! - jęczała Neko, ze wszystich sił starając się wyciągnąć przedmiot. W końcu puściła uchwyt parasola i upadła w tył z głuchym łoskotem. Wtedy Yatogami chwycił przedmiot i wyciągnął. Neko natychmiast rzuciła się na parasol.
- Daj mi to!!
Wyrwała mu go z dłoni.
- Zaniosę to Shiro..!
- Neko...- zaczął Kuroh, siląc się na spokój, jednak z każdą chwilą coraz trudniej było mu go zachować. - ..nie możesz mu tego oddać.
- Nie!! Oddam mu to!! Oddam!
Była bliska płaczu. Zresztą, nie tylko ona. Czarnowłosy poczuł, jak coś w nim pęka.
- Posłuchaj mnie! Shiro jest...
- Ale Shiro to król..!
Kręciła głową na prawo i lewo, a jej długie głosy powiewały za jej ruchami. Yatogami przypomniał sobie, co Yashiro mówił o nieśmiertelności. Jestem nieśmiertelnym królem...
Przywołał we wspomnieniach jego ciepły uśmiech i wesołe oczy. Śnieżnobiałe włosy i słodki zapach. Zapragnął jeszcze raz zatopić się w jego spojrzeniu, dotknąć, pocałować..!
"Nie. To nie koniec." - pomyślał i uśmiechnął się. Weismann czy też nie, Shiro nigdy by go nie okłamał. Był w końcu dobrym człowiekiem. Dobrym królem.
Kuroh pochylił się nad Neko, której ramiona drżały od szlochu.
- Masz rację. - powiedział łagodnie. - Shiro jest naszym królem.
Chwycił jej dłoń i pomógł wstać. Oboje popatrzyli w niebo, na którym pojawiły się migoczące punkciki - pierwsze gwiazdy. Czy jesteś jedną z nich, Shiro...?
Yatogami Kuroh odnalazł swoje miejsce na ziemi. A było nim to, przy boku swojego jedynego, ukochanego Isany Yashiro - srebrnego króla.
end.
Twój blog zostanie dodany do Katalogu Euforia, jutro (9.05) o godzinie 14:00. Pozdrawiam, Repesco.
OdpowiedzUsuńMusiała to przeczytać. "K" to jedno z moich ulubionych anime, więc nie mogłam przegapić :)
OdpowiedzUsuńKońcówka wywarła na mnie podobne wrażenie jak końcówka anime. Z tego co pamiętam. Taki lekki smutek i niepewność, bo właściwie nie do końca można powiedzieć, co stało się z Yashiro. Choć licze na to, że przeżył i jeszcze się spotkają :)
Bardzo podobała mi się scenka w akademiku. No i wtargnięcie Neko w najlepszym momencie :) Bezcenne :D
Tak jak pisałam, świetnie ci wyszło. I z chęcią przeczytam też inne opowiadania z K, jeśli jeszcze zdecydujesz się jakieś napisać :D
Pozdrawiam! :D
K to również jedno z moich ulubionych anime ^^ W trakcie jego oglądania od razu krążyły mi po głowie myśli, że chcę coś napisać z tymi bohaterami, dlatego w końcu wzięłam się za ten pomysł ^^ Mam w planach jeszcze co najmniej dwa parringi do zrealizowania :)
Usuńtwój komentarz dodał mi sił do tego, za co dziękuję bardzo.
Również pozdrawiam i ściskam,
Shiro
Hej,
OdpowiedzUsuńscenka w akademiku boska, Neko w najlepszym momencie im przerwała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ta scenka w akademiku wyszła bosko, Neko w najlepszym momencie im przerwała... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, scenka w akademiku wyszła bosko ;) ech Neko w najlepszym momencie im przerwała... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga