Podtytuł : Nagroda
Parring : Kagami x Kuroko
Anime : Kuroko no Basket
Narracja : pierwszoosobowa
Część : IX
Od autorki : Yo kochani! Rozdział dopiero co napisany, tak więc wybaczcie ewentualne błędy. Poddam go korekcie dopiero jutro, bo jestem teraz zmęczona :/ No nic, zapraszam do czytania ^^
Muzyka : https://www.youtube.com/watch?v=t27cykHMFQo
*
W weekend praktycznie nie wychodziłem z domu. Wyjątkiem były dwa spacery, na które wybrałem się z No#2, by rozprostować trochę kości.
Cały nasz wyjazd nad jezioro wyjątkowo nadwyrężył wszystkie moje mięśnie. Pomimo tego, był udany i cieszyłem się, że mogłem w nim uczestniczyć.
W piątek wieczorem, kiedy wróciliśmy do Tokyo, Kagami odprowadził mnie pod sam dom. Nie chciałem, by to robił, bo było późno i coś mogło mu się potem stać, jednak on nie dawał za wygraną. Od tamtego czasu się nie widzieliśmy, ale napisał mi maila, że u niego wszystko ok.
Moja mama bardzo ucieszyła się z mojego powrotu. Zawsze tak było. Nigdy nie lubiła spędzać sama czasu w mieszkaniu, a teraz, gdy mój tata pracował za granicą, była szczególnie samotna.
W sobotę rano przy śniadaniu zdałem jej relację z całego wyjazdu. Pewne rzeczy, oczywiście, pominąłem. Resztę wolnego czasu poświęciłem na czytanie książek.
Moje myśli zaprzątała pewna sprawa, która nie dawała mi spokoju...Mianowicie, Kagami spytał, czy dostanie nagrodę, jeśli dobrze poszły mu egzaminy. Nie miałem jednak pomysłu, co mogło by się stać ową nagrodą. Seks..? Nie...Od czasu wyjazdu nie musiała być to już tylko forma wynagrodzenia.
W moim życiu zaszła wielka zmiana. Razem z moim chłopakiem wykonaliśmy wielki krok naprzód w naszym związku. Chciałem móc się tym komuś pochwalić, jednak do głowy przychodziły mi tylko pewne 2 osoby, którym nie zamierzałem zawracać teraz głowy.
Poniedziałek nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Wciąż nieco bolały mnie mięśnie, jednak musiałem iść do szkoły.
Dzisiaj mieli ogłosić wyniki testów.
*
W szkole znalazłem się na 15 minut przed dzwonkiem. Na głównym korytarzu, pod ogromna tablicą, na której wywieszony został ranking najlepszych wyników uzyskanych na egzaminach, stało mnóstwo uczniów. Dostrzegłem wśród nich paru kolegów z klasy, jak również Kiyoshiego i Hyuuge, którzy stali bardziej na uboczu. Podszedłem do nich i przywitałem się. Dopiero wtedy zwrócili na mnie uwagę.
- Hej, Kuroko! Widziałeś już, jak ci poszły egzaminy? - zapytał Kiyoshi przyjaźnie. Uśmiechał się lekko. Jego policzek był wciąż delikatnie czerwony.
- Nie, jeszcze nie.
- W takim razie powinieneś. - wtrącił Hyuuga. - Zobaczysz coś, co nieźle zaskoczyło nas wszystkich.
Skinąłem głową i zacząłem przedzierać się przez tłum. Ponieważ nikt nie zwracał na mnie uwagi, było mi stosunkowo łatwo to zrobić.
Stanąłem przed tablicą, na której wisiał ranking egzaminu z zakresu historii i wspiąłem się na palce. Mój wzrok instynktownie zawędrował na samą górę, a tam...
- Niemożliwe... - szepnąłem sam do siebie. Jak najszybciej wycofałem się i pobiegłem pod klasę. Po drodze wpadłem na parę osób, jednak te nie wiedziały nawet, co lub kto spowodował, że leżeli na podłodze.
Wpadłem do klasy równo z dzwonkiem. Tak, jak myślałem, Kagami już siedział w swojej ławce.
- Kagami-kun!
Stanąłem przed nim i oparłem ręce o blat.
- Widziałeś wyniki z historii?
- Yyy..nie, dopiero przyszedłem. - odpowiedział i zmarszczył nieco brwi. - Co się stało? Twoje włosy wyglądają, jakby w życiu nie widziały szczotki.
Zaczerwieniłem się lekko i nerwowym ruchem przygładziłem parę kosmyków.
- Po drodze wpadłem na kogoś...
- Aż tak ci się spieszyło..?
- Kagami-kun. - zacząłem poważnie. - Moje gratulacje. Zająłeś pierwsze miejsce w rankingu z historii.
Kagami oniemiał. Otworzył lekko usta i wpatrywał się we mnie.
- S-Serio...?
- Jak najbardziej.
- Wow...Nie wiem, jakim cudem...
Wstał nagle, a krzesło za nim upadło z trzaskiem na podłogę.
- Kuroko...
W tym samym momencie do klasy wszedł nauczyciel.
- Kagami - kun, podnieś krzesło... - powiedziałem cicho i zasiadłem w swojej ławce. Kagami jeszcze przez chwilę stał w miejscu, po czym szybko podniósł krzesło i na nim usiadł. Wyglądał na takiego, co nie wie co ze sobą zrobić. Nie dziwiłem mu się. Nawet ja nigdy nie uzyskałem 100% na żadnym egzaminie.
*
Na dłuższej, śniadaniowej przerwie wyciągnąłem Kagamiego na dach szkoły. Na poprzedniej lekcji nauczyciel rozdał nam wyniki wszystkich testów. W czasie, gdy Kagami zajadał się swoim niemałym śniadaniem, składającym się głównie z kilku ogromnych kanapek, ja porównywałem nasze karty odpowiedzi.
Tak, jak myślałem. Wszystko poszło mi lepiej, niż mojemu chłopakowi. Wszystko, z wyjątkiem historii, z której uzyskał 100%. Było to dla mnie niewiarygodne...Nie, żebym w niego wątpił! Po prostu nie uważałem, aby nasze wspólne uczenie się mogło przynieść aż takie osiągnięcia.
Moje wyniki wahały się między 70-85 %. Natomiast Kagamiego 50-60 %. Naprawdę, nie wiedziałem czemu aż tak dobrze sobie poradził...
- Powiesz wreszcie, po co mnie tu zaciągnąłeś? - mruknął Kagami.
Pierwszy szok i niesamowite przejęcie, spowodowane najwyższym wynikiem z historii, już minęło. Emocje opadły, a Kagami nie był zbyt zadowolony, że nie dałem mu spokojnie zjeść w klasie. Patrzył na mnie spode łba, żując ostatnią bułkę.
- Chciałem ci jeszcze raz pogratulować. - oznajmiłem poważnym, oficjalnym tonem i skłoniłem się lekko. - Bardzo się cieszę, że tak dobrze ci poszło...
Kagami przełknął to, co miał w ustach i lekko spąsowiał na twarzy. Powolnym ruchem podrapał się w tył głowy.
- Wiesz...Tak naprawdę to jeszcze sporo sam ćwiczyłem. Grając w kosza, oczywiście! Miałeś rację - najlepiej mi idzie utrwalanie materiału, gdy robię coś pożytecznego w międzyczasie. Chciałem ci udowodnić, że ten czas spędzony wtedy na naukę ze mną nie poszedł na marne...
- Żaden czas spędzony z tobą nie idzie na marne. - powiedziałem szybko. Nagle zrobiło mi się jakoś lekko na sercu.
- To dobrze.
Na twarzy Kagamiego malowała się ulga.
- Więc...może wpadniesz do mnie w sobotę..? - zapytał nieśmiało.
Uśmiechnąłem się.
- Mmm.Jasne. W końcu, musisz dostać jeszcze nagrodę, Kagami-kun.
Nie zważając na jego pytające spojrzenie, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę schodów. Jedynie dźwięk dzwonka przerwał nasyconą niecierpliwością ciszę.
W końcu udało mi się wymyślić, co mogło stanowić ową nagrodę.
*
Kolejne dni tygodnia upłynęły mi bardzo szybko. Codziennie mieliśmy po lekcjach treningi, ponieważ już niedługo czekały nas międzyszkolne zawody okręgowe.
Ogromnym plusem, jeśli mogę to tak nazwać, okazały się wspólne prysznice po treningach. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, jednak ja, owszem. Na tę jedną, konkretną osobę.
Ciało Kagamiego było niezwykle piękne. Miałem już okazję przyjrzeć mu się z bliska, ale teraz mogłem robić to bezkarnie. Bez obawy przed tym, że powie coś zawstydzającego lub gorszącego.
Jego mięśnie rysowały się na lekko opalonej klatce piersiowej i nogach. Ah, jak pragnąłem go wtedy dotknąć..! Zresztą, nie tylko tam.
Wiem, mogę wyjść na niezłego zboczeńca, jednak moje myśli, gdy wzrok mimowolnie wędrował w nieco niżej położone partie ciała, po prostu krzyczały.
Wcześniej byłem zbyt skrępowany albo zmęczony. Jednak w tamtej chwili, stojąc obok niczego nieświadomego Kagamiego, zdałem sobie sprawę, jak wielki jest jego członek. Na oko dałbym mu z 17-18 cm w stanie "spoczynku".
Przyglądając mu się, zastanawiałem się, jak to mogło się we mnie wcisnąć. Mimo ciekawości, postanowiłem zachować swoje pytanie na inną chwilę.
Liczył się tylko Kagami. Woda leniwie spływająca po jego ujmującym ciele, przymknięte oczy, dłonie błąkające się po jego głowie, w celu spłukania piany z włosów. Tak...widok zupełnie nagiego Kagamiego pod prysznicem był godny zapamiętania. Obiecałem sobie również, przy najbliższej okazji przyjrzeć mu się dokładniej i zachować w pamięci obraz jego nagiej skóry. utworzyć w głowie mapę wklęśnięć i wypukleń mięśni oraz ścięgien, by móc potem w każdej chwili na nowo przeżyć bliskie spotkanie z moim chłopakiem.
*
W sobotę rano powiadomiłem moją mamę, że udam się do Kagamiego. Zgodziła się, ale prosiła bym przyszedł an kolację.
Przed wyznaczoną godziną wyszedłem jeszcze na krótki spacer z No#2, po czym wziąłem krótki prysznic, przebrałem się i zszedłem na dół, do przedpokoju.
- Oi, Tetsuya...
Moja mama stała przy drzwiach, opierając się o framugę. Wyglądała na rozbawioną.
- szykujesz się, jakbyś szedł na randkę. - stwierdziła.
Momentalnie spaliłem buraka, jak najszybciej umiałem, wciągnąłem buty na nogi i wyszedłem z domu. Moja mama jeszcze chwile wpatrywała się w moje plecy i kręciła głową. Ten instynkt macierzyński...
Kagami nie mieszkał zbyt daleko ode mnie. Minąłem jedno skrzyżowanie, sklep i parę innych uliczek. Cały czas męczyło mnie dziwne uczucie. Zupełnie, jakby ktoś za mną szedł, jednak gdy się odwracałem, nie było nikogo. Zrzuciłem więc winę na własne zmęczenie i nie ociągając się więcej, wszedłem do bloku Kagamiego.
Zapukałem, a po chwili otworzył mi mój chłopak.
- Hey. - rzucił krótko i cmoknął mnie w usta. - Pomożesz przy obiedzie.
To nie była prośba, tylko stwierdzenie. Chwycił mój nadgarstek i wciągnął do swojego mieszkania. Ledwo zdążyłem zdjąć buty, Kagami pociągnął mnie przez korytarz do swojego ogromnego salonu połączonego z kuchnią.
- Więc...Co mam robić? - zapytałem, rozglądając się dookoła i wciągając w płuca smakowity zapach unoszący się dookoła.
- Obierzesz warzywa. - odpowiedział i pokazał mi co i w jakiś ilościach mam przygotować. Jak najlepiej potrafiłem, umyłem warzywa i zacząłem obierać pierwszą marchewkę. Szło mi to trochę opornie, jednak chciałem wykonać moją pracę jak najlepiej.
- Haa? Jeszcze nie skończyłeś? - zapytał Kagami po jakimś czasie. Szczerze mówiąc, dopiero zacząłem... - Jeśli będziesz tak w tym rzeźbić zmarnujemy cały dzień. - westchnął. - Pokaż.
Chwycił moje dłonie w swoje i zaczął nakierowywać je tak, że dość sprawnie pozbyliśmy się skórki z kolejnego warzywa. Przez jego bliskość, o której tak intensywnie myślałem przez ten tydzień zaczęła mnie lekko krępować. Poczułem, jak na policzkach wykwita mi rumieniec. Jeny, niech on się już odsunie...
Kagami jednak ani myślał spełniać mojej niemej prośby. W ciszy i skupieniu dalej mi pomagał. czułem jego ciepły oddech i zapach. Zapach, jaki posiadał tylko on jeden, który byłem w stanie rozpoznać z pośród dziesięciu innych. Odetchnąłem głęboko, zaciągając się nim. Udało mi się trochę uspokoić.
Mój chłopak dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co właściwie się ze mną dzieje. Odsunął się i stanął tuż przede mną.
- Oi..Co ci..? - zapytał, niezbyt rozumiejąc moje rumieńce, przyspieszony oddech i zamglone spojrzenie. - Przecież nic jeszcze nie zrobiłem... - mruknął.
- Wystarczy sama twoja obecność... - wyszeptałem, nie patrząc mu w oczy. Powiedzenie tego przy pełnym kontakcie wzrokowym zbyt wiele by mnie kosztowało.
- Szlag...Jesteś bardzo głodny?
Pokręciłem głową.
- To świetnie się składa.
Kagami zakręcił gaz, wrzucił warzywa i nożyk do zlewu, po czym...wziął mnie na ręce.
- Kagami-kun, odstaw mnie na...
- Zaraz. - przerwał mi stanowczym tonem.
Zaniósł mnie aż do samej sypialni i rzucił na łóżko. Panował w niej półmrok. Jedynym źródłem światła wdzierało się z salonu, przez niedomknięte drzwi. Moje oczy szybko przyzwyczaiły się do ciemności. Widziałem, jak Kagami zdejmuje swój t-shirt i rzuca go za siebie na podłogę. Przełknąłem ślinę. Ten widok był taki podniecający..!
Kagami doskonale zdawał sobie sprawę, że wlepiam w niego spojrzenie. Podszedł do mnie i usiadł na moich biodrach. Jego duże, ciepłe ręce wsunęły się pod moją koszulę i zaczęły prześlizgiwać się po moim torsie. Stłumiłem jęk, gdy zaczął szczypać moje sutki. Na szczęście ta drobna tortura nie trwała zbyt długo. Kagami wyciągnął ręce spod materiału koszuli i zaczął ją rozpinać. Kiedy góra mojego stroju wylądowała już na podłodze. Pochylił się nade mną i zaczął całować, ocierając się biodrami o moje przyrodzenie. Westchnąłem cicho, przyciskając jego głowę do swojej rozgrzanej szyi. Zassał się na niej parę razy, tworząc małe, blado czerwone punkciki.
Chwilę później zsunął się niżej. Zaznaczał mój brzuch mokrymi ścieżkami językiem. Jego włosy łaskotały mnie w klatkę piersiową. Drgnąłem, gdy jego mokry, śliski i ruchliwy organ zawitał do moje pępka. Tego było już za wiele. Usiadłem gwałtownie, odpychając Kagamiego. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, zająłem mu usta pocałunkiem. Przekręciliśmy się tak, ze to teraz ja byłem na górze.
- Twoja nagroda, Kagami-kun... - wyszeptałem cicho i delikatnie zsunąłem z niego spodnie, wraz z bokserkami. Serce zabiło mi szybciej, gdy przed oczami pojawił mi się jego nabrzmiały członek.
- Kuroko, czy ty na pewno chcesz...
Przerwałem mu, chwytając jego stojącą męskość w dłoń. Wysunąłem język i polizałem jej czubek. Kagami jęknął głucho i opadł na poduszki, już bez jakiegokolwiek sprzeciwu.
Splunąłem i rozprowadziłem ślinę po całej długości jego penisa. Dopiero wtedy wziąłem go w usta. Był ciepły i lekko pulsował. Zacząłem poruszać głową w przód i w tył, chcąc sprawić mojemu chłopakowi jak najwięcej przyjemności.
- K-Kuroko...- wysapał Kagami i ułożył swoją dłoń na mojej głowie, dociskając lekko. Bezustannie pracowałem językiem. Pieściłem wolną ręką jego jądra, a drugą przetrzymywałem członka u jego nasady. Cały czas zastanawiałem się, czy aby na pewno wszystko dobrze robię. Cóż, nie pierwszy raz to robiłem, ale od tamtego czasu wyszedłem już z wprawy.
Kagami uspokoił mnie swoimi jękami, których nie mógł już hamować. Ukradkiem spojrzałem na niego. Miał przymknięte oczy, ręką kurczowo ściskał pościel i przygryzał wargę. Wyglądał naprawdę słodko...
W pewnym momencie Kagami zaczął wypychać biodra tak, że końcówkę jego członka miałem w gardle. Niespodziewanie poczułem dziwny, lekko słonawy smak w ustach. Domyśliłem się, co to było, jednak nie zaprzestałem poruszać głową.
- A...Ach....Ku...Kuroko..D-Dochodzę... - wychrypiał Kagami. - Odsuń się...
Nie posłuchałem go. Zamiast tego jedynie mocniej zassałem się na żołędzi. Kagami spuścił się we mnie z warknięciem, a ja połknąłem jego nasienie. Wytarłem usta wierzchem dłoni i uśmiechnąłem się do niego słabo. Natychmiast przyciągnął mnie do siebie tak, że na nim leżałem. Pocałował mnie, wysuwając język między moje wargi, trącając nim mój własny. Westchnąłem błogo, gdy wsunął kolano między moje uda.
- Dziwny smak..- mruknął cicho, marszcząc śmiesznie swoje brwi. - Nie musiałeś tego robić.
- Wiem - wzruszyłem ramionami. - ale chciałem.
Kagami uśmiechnął się dziko. Znów wylądowałem pod nim, a on dosłownie zerwał ze mnie spodnie i bieliznę. Poślinił palec i delikatnie wsunął go we mnie. Nie bolało, ale podobnie jak za pierwszym razem poczułem uczucie dyskomfortu. Po chwili dodał kolejny i zaczął mnie rozciągać.
- Muszę kupić jakiś lubrykant. - szepnął po chwili, nieco czerwony na twarzy.
- Po co ci on, Kagami-kun?
Wiedziałem, co to lubrykant i do czego służy, jednak chciałem jeszcze trochę się z nim podroczyć. Mimo panującej ciemności zauważyłem jego skrępowanie.
- No..yrm...wiesz...jednak ślina nie daje takiego poślizgu...
Uśmiechnąłem się i skinąłem głową. Kagami dołożył kolejny, trzeci już palec. Czułem je w sobie coraz głębiej, gdy nagle jeden z nich zahaczył o bardzo wrażliwy punkt wewnątrz mnie. Drgnąłem i krzyknąłem z rozkoszy. Kagami ponownie dotknął palcem ten punkt. Rozsunąłem szerzej nogi i wysiliłem się, by coś powiedzieć. A raczej wyjęczeć.
- Kagami...kun...A..aa!~ Mmmm...włóż go już...
Natychmiast spełnił moją prośbę. Wyjął palce zastępując je czymś znacznie większym. Mimo, iż przed chwilą doszedł, teraz znowu był we wzwodzie.
Mój chłopak usiadł na piętach, chwycił moje biodra i naciągnął je na swoje uda, wchodząc we mnie powoli. Instynktownie zacisnąłem się na nim, co sprawiło, że jęknął głucho. Chwycił mojego członka i zaczął przesuwać po nim dłonią. To sprawiło, że się rozluźniłem, a on mógł kontynuować.
Wsunął się we mnie do końca i dał mi chwilę, bym się przyzwyczaił. Przedtem dobrze mnie rozciągnął, dzięki czemu ból był naprawdę znikomy. Poruszyłem zniecierpliwiony biodrami, a on zaczął się we mnie na nowo wsuwać i wysuwać. Jego ręką wciąż pieściła moją męskość, a druga podtrzymywała moje biodra. Czułem go w sobie każdym niemalże mięśniem. Jego ciepło i dreszcze, gdy trącał moją prostatę. Nie panowałem nad swoim głosem, który słychać było teraz w całym pokoju. Próbowałem zagryzać wargę, ale niewiele mi to dawało. Przyjemność była zbyt duża.
- Ka-Kagami..kun..! Sz-szybciej...ah..! - wyjęczałem i zacząłem poruszać biodrami, dopasowując ich ruch do jego coraz szybszych i głębszych pchnięć.
Na jego czole pojawiły się kropelki potu. Sam zresztą czułem się, jakby moje ciało stanęło w ogniu. Jego nieustanny dotyk palił i nie pozwalał mi myśleć o czymkolwiek innym, niż sprawca całego tego uczucia. Kagami Taiga.
- Kagami-kun...- westchnąłem po raz kolejny. Czułem, że zbliża się mój kres?
- Mmm?
Zadziwiające, jak mój chłopak potrafił jednocześnie ze mną rozmawiać i do tego robić te rzeczy...
- Kocham cię. - wypaliłem. - Pocałuj mnie.
Na jego ustach znów zawitał ten dziki, nieokiełznany, szaleńczy uśmiech. Pochylił się nade mną i choć pozycja była trochę niewygodna, zaczął nasze usta w pocałunku. Jego język natychmiast odnalazł mój i pomimo lekkiej brutalności całego stosunku, pocałunek był niezwykle łagodny.
To mi wystarczyło, aby zaznać spełnienia. Doszedłem, budząc spermą rękę mojego kochanka i swój brzuch. Moje mięśnie nagle zacisnęły się na członku Kagamiego, przez co on również zaczął szczytować. Pchnął mocno jeszcze parę razy, po czym wlał we mnie swoje nasienie i wyjęczał głośno moje imię :
- Tetsuya...!
Wysunął się ze mnie i opadł zmęczony na łóżko. Oddychał ciężko i nierównomiernie. W końcu, gdy chwilę odsapnął, przekręcił się w moją stronę. Przytuliłem się do jego nagiej, rozgrzanej piersi i splotłem nasze nogi.
- Też cię kocham...- wyszeptał, w odpowiedzi na moje wcześniejsze wyznanie. - W ogóle to sorry...Zapomniałem o prezerwatywie...
- Och, nie przejmuj się, Kagami-kun. Najwyżej zostaniesz tatą.
Kagami zachłysnął się powietrzem i spojrzał na mnie dziwnie.
- Mężczyzna nie może zajść w ciążę... - powiedział, jakby z lekkim wahaniem.
- Co ty nie powiesz, Kagami-kun...
- Ugh! Ja mówię serio, a ty sobie robisz żarty...No i ten...jeszcze jedno. Ta cała "nagroda"...mógłbyś robić tak częściej...- wyszeptał. Jego serce biło jak szalone.
- Dobrze, że ci się podobało.
Wypuściłem powietrze z płuc i odszukałem jego warg. Zaczęliśmy się całować. Albo mi się wydawało, albo jego smak zmienił się na słodszy...
*
W łóżku wylegiwaliśmy się jeszcze kolejną godzinę, pieszcząc się delikatnie. Z zadowoleniem odkryłem, że słaby punkt mojego chłopaka znajduje się na jego szyi. Naznaczyłem go tam paroma malinkami.
- Nie poznaje cię dzisiaj. Wydajesz się być bardziej napalony niż zwykle...
Może i była to prawda. Jednak to wszystko winą było naszych wspólnych prysznicy..! No, tak to sobie tłumaczyłem. Zacząłem zastanawiać się, czy w czasie ich trwania również i Kiyoshiemu trudno było nad sobą panować..? Była to dla mnie kolejna zagadka, a dopiero co rozwiązałem jedną, dotyczącą wielkości mojego chłopaka. Wystarczyło poświęcić parę minut, by odpowiednio mnie przygotować i penis Kagamiego mógł bez większych przeszkód wejść we mnie cały.
Było już późne popołudnie, gdy wreszcie zdecydowaliśmy się wstać. Kagami poszedł pod prysznic, a ja korzystając z jego nieobecności, założyłem swoje bokserki i jego t-shirt z jakimś nadrukiem. Był przesiąknięty zapachem mojego chłopaka i lekką nutą perfum. Ta woń bardzo mi odpowiadała.
By zrobić Kagamiemu niespodziankę, obrałem i pokroiłem wszystkie warzywa na obiad. Gdy kończyłem siekać ostatnią pietruszkę, Kagami wszedł do kuchni. Z jego włosów spływała woda, a wokół bioder miał przewiązany ręcznik.
- Dzięki za pomoc. - powiedział i wrzucił wszystkie składniki do garnka, pod którym znów był zapalony gaz. Nie wiedziałem, co szykował, ale pachniało nieziemsko. Stał do mnie tyłem i dodawał odpowiednie przyprawy.
W tamtym momencie przypomniała mi się "zabawa", którą uwielbiałem, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Tego czasu byłem dość chorowity, więc rodzice zawieźli mnie do dziadków. Ponieważ nie było tam za wiele do roboty, zacząłem psocić z nudów. Moje ulubione zajęcie polegało na zakradnięciu się do kuchni (co nie było takie trudne...), w której krzątała się moja babcia, rozwiązaniu jej wiązanego na plecach fartuszka i błyskawicznej ucieczce.
Przełknąłem ślinę i niewiele myśląc, zerwałam z bioder mojego chłopaka ręcznik. Trwało to ułamek sekundy, gdy mogłem podziwiać jego nagie, jędrne pośladki. Nigdy wcześniej jakoś specjalnie ich nie eksponował, a było na co popatrzeć.
Z ręcznikiem w dłoni rzuciłem się biegiem w bliżej nieokreślonym kierunku, byle tylko uciec jak najdalej. Kagami potrzebował chwili, by rozeznać się w sytuacji, ale gdy już to zrobił, udał się w pogoń za mną, trzymając się za krocze.
Ponieważ był znacznie szybszy, dopadł mnie jeszcze w salonie. Chwycił mnie jedną ręką w pół, a drugą wyrwał mi ręcznik. Jego mina była ciężka do opisania. Malowało się na niej zdziwienie, ale i lekka złość.
- Zanim coś powiesz, Kagami-kun, wiedz, że twoje pośladki są po prostu piękne.
- Co ty, kurde, nie powiesz?? Oczywiście, że są. Powiedz mi lepiej, dlaczego żeś to zrobił?? - wykrzyknął, śmiesznie marszcząc brwi.
- Erm...dla zabawy..?
Kagami przyłożył mi dłoń do czoła.
- Dziwne, nie masz temperatury...Kim jesteś i co zrobiłeś z Kuroko..?
W tym momencie wyrwałem się z jego uścisku.
- O co ci chodzi, Kagami-kun?
- ZRYWASZ ZE MNIE RĘCZNIK, UCIEKASZ, A POTEM SIĘ PYTASZ O CO MI CHODZI????
- Nie znasz się na żartach, Kagami-kun. - powiedziałem, starając się udawać obrażonego.
- Ty nie żartujesz. - stwierdził dobitnie, na nowo zawiązując ręcznik dookoła bioder. - Tsk. Mniejsza z tym. Lepiej zadzwoń do rodziców i powiedz, że wrócisz dopiero jutro. Teraz to ja sobie pożartuje...
Nie mam pojęcia, czy to miała być groźba, ale jedno wiedziałem na pewno. Długo potem nie będę mógł normalnie chodzić, zwłaszcza, że już teraz zacząłem odczuwać tępy ból w dole kręgosłupa...
***
W niedzielę rano obudziłem się u boku Kagamiego. Jeszcze spał. Oddychał miarowo przez nos, a na jego twarz padały promienie słoneczne. Odetchnąłem głęboko i przytuliłem się do niego. Był ciepły i pachniał żelem pod prysznic. Mruknął cicho i objął mnie ramieniem, jeszcze bardziej przyciągając mnie do siebie. "Chciałbym móc budzić się przy nim codziennie..." - pomyślałem i zaczerwieniłem się lekko. Przecież...czy to nierównoznaczne było z tym, że w przyszłości chciałbym z nim zamieszkać..? Do tego czasu musielibyśmy być razem. Na razie było dobrze, podejrzanie dobrze, a przecież w każdym związku z czasem pojawiają się jakieś mniejsze czy większe problemy. Czy będziemy w stanie dojść do porozumienia..?
W mojej głowie kłębiło się od pytań. Na żadne z nich nie znałem odpowiedzi. Kochałem go - tylko tego byłem pewien. A co z resztą..? Co przyniesie przyszłość..?
Nagle po mieszkaniu rozległ się głuchy odgłos dzwonka do drzwi. Drgnąłem lekko i szturchnąłem Kagamiego, którego w tamtym momencie odgłos wystrzeliwanej rakiety by nie obudził. Uchylił powieki i pytająco na mnie spojrzał.
- Ktoś dzwoni do drzwi. - oznajmiłem.
- Haaaa? Która godzina?
- 10:15.
Mój chłopak pokręcił głową i bez słowa podniósł się z łóżka. Tym razem nie miałem tej przyjemności widzieć go nagiego w pełnej krasie, ponieważ miał na sobie bokserki w piłki do koszykówki. Lekko się chwiejąc, założył na siebie pierwsze lepsze spodnie i t-shirt. Zaraz potem wyszedł z pokoju.
Przeciągnąłem się leniwie i również postanowiłem wstać. Wciągnąłem na siebie bokserki, spodnie i swoją lekko pogniecioną koszulę. Wygładziłem kołdrę na łóżku, której podszewka, szczerze mówiąc, nadawała się tylko do prania i podszedłem do okna, by odsłonić zasłony. Zrobiłem to i jeszcze zerknąłem okiem na okolicę.
Zamarłem, gdy ujrzałem Haizakiego. Stał na chodniku naprzeciw okna, na samym dole. To, co mnie najbardziej przeraziło to to, że wpatrywał się centralnie we mnie. Odległość nas dzieląca była dość spora, ale byłem pewien. Poczułem na karku dreszcz. Haizaki przysunął do twarzy rękę i przesunął opuszkiem palca po języku - tak, jak to miał w zwyczaju. Uśmiechał się kpiąco i odszedł. Zniknął tuż za zakrętem, a ja wciąż ani drgnąłem. Nie miałem zielonego pojęcia, co miałem o tym myśleć...
*rozdział już posiada korektę*
Hej!
OdpowiedzUsuńOjojojoj... Haizaki, czemu ty! A ja cię tak kochałem jak miałeś szare włosy... Możesz być tym dobrym, i fajnym, i nie musisz być miły ale możesz stać się przyjacielem kuroko?
Kuroko! Jak możesz być tak zboczony! Bardziej nawet od kagamiego!
A ty Shiro, skąd bierzesz inspiracje do scen seksów?
Bo nigdy nie czytałem jeszcze w żadnym opowiadaniu tego"Splunąłem i rozprowadziłem ślinę po całej długości jego penisa " albo tego jeszcze nawet nie widziałem ani o tym nie słyszałem "Mój chłopak usiadł na piętach, chwycił swoje biodra i naciągnął je na swoje uda, wchodząc we mnie powoli". Ale nie mowie, że mi się nie podobało! Było świetne i pięknie opisane sceny seksów, scena pod prysznicem i ze zdjętym ręcznikiem :P
Ogólnie bardzo podoba mi się to opowiadanie o aby nigdy się nie skończyło!
A więc nie przedłużam i pozdrawiam,
Daniel
A może coś źle zrozumiałem z tym Haizakim?
UsuńA! I fajny szablon, choć ja wolę ciemne, żeby mi po Oczach nie świeciły. Ale sam szablon fajny.
Oh, rzeczywiście trzeba mi przyznać, iż Haizaki miał świetne włosy. Dopóki...dopóki nie zrobił z nimi tego, co możemy 'podziwiać' w 3 sezonie...;-; Huh, może to w zemście za tą fryzurę uczyniłam go w tym opowiadaniu czarnym charakterem..? :3
UsuńCo do seksów, to razem z Kuroko mamy spisek i jesteśmy zboczeńcami..xDD A tak naprawdę, to cóż...czytam bardzo dużo blogów (i nie tylko) przez co wzbogacam słownictwo i mieszam różne watki ze sobą. Oczywiście, największą role pełni tutaj moja wyobraźnia, która jest dość dobrze rozwinięta...^^
Fajnie, ze podoba ci się szablon, choć mam w planach jeszcze trochę zmodyfikować wygląd bloga...Będę tak zmieniać co jakiś czas, ponieważ ciągle jeden i ten sam wygląd bloga szybko mi się nudzi ^^'
Ściskam i również pozdrawiam,
Shiro
O kurcze, co ten Haizaki. Śledzi ich czy jak? Coś czuję, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Czyżby zaczynały się te komplikacje, o których mówił Kuroko? :P ( ale wierzę, że pokonają je wszystkie i będzie happy end!).
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Gdybym była Kagamin też myślałabym, że go podmienili. Takie żarty jakoś mi do niego nie pasują, ale było przynajmniej zabawnie.
Na początku zastanawiałam się co za nagrodę wymyśli Kuroko (Kagami 100% z historii!!! Również byłam zaskoczona:D). A tu proszę. Poza tym, tak jak osoba powyżej, muszę przyznać, że sceny seksu ci świetnie wychodzą.
Trochę mnie nie było (przez urodzinki wsiąknęłam :P ) a tu tyle do czytania. I bardzo fajnie, bo lubię to opowiadanie :) Za każdym razem tak dobrze mi się je czyta ^^
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Tak, komplikacje dopiero teraz się zaczną, a Haizaki będzie miał z tym wiele wspólnego...
UsuńBardzo cieszę się, że ci się podobało i dzięki za komplement! Cóż, trening czyni mistrza i nawet sama zauważyłam, że jest lepiej, niż kiedy dopiero zaczynałam ^^
Oh, miałaś urodzinki? Jeśli tak, to wszystkiego najlepszego ^^ Ściskam i pozdrawiam,
Shiro
Cześć!
OdpowiedzUsuńJestem tu nowa i dotrwałam do tego momentu. ;* Co do historii jest bardzo ciekawa i wciągająca z resztą jak reszta twoich genialnych opowiadań. ;3 Mam nadzieję że w najbliższym czasie dodasz dalszą część ONLY LOVE bo się w niej zakochałam ... ^^
Na koniec napiszę : NIECH WENA BĘDZIE Z TOBĄ!!! A mistrzem to ty JUŻ jesteś!!!
A i zapomniałam dodać gratuluję już 14 000 wyświetleń!!! Mam nadzieję, że za niedługo zamieni się to w 15 000... W każdym razie jak już wcześniej napisałam życzę więcej weny, pomysłów i niech yaoi będzie z tobą!!!
UsuńWitam gorąco nową czytelniczkę ^^
UsuńDopiero dziś przeczytałam twój komentarz i muszę ci wyznać, iż po przeczytaniu go poczułam dopływ weny. Już od jakiegoś czasu przeżywam twórczy kryzys, ale ty go dzisiaj zażegnałaś. Tak bardzo podniosłaś mnie na duchu, że w tej oto chwili zabieram się za pisanie. Dziękuję ci, moja droga. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną i nie raz się jeszcze odezwiesz - wspomagając mnie tym samym w pracy. :)
Ściskam mocno i pozdrawiam,
Shiro :*
Nawet nie masz pojęcia jaki mam zaciesz na twarzy ^^ cieszę się że pomogłam i w takim razie wyczekuję dalszych części twoich śmiesznych żartobliwych "lekko'' zboczonych tajemniczych i przede wszystkim genialnych opowiadań ;*
UsuńPozdrowionka: Oliwka ;*
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, Kagami to nie tylko zdał egzamin ale jeszcze zaliczył historię na stp procentach... chyba ta wizja nagrody miała ogromny wpływ, na obiad musiał poczekać, a Kuroko taki zboczony...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia