24.05.2015

Repeat (FushiYata)

Tytuł: Repeat
Parring: Fushimi x Yata
Anime: K project
Narracja: trzecioosobowa
Od autorki: Tak...To mój ulubiony parring z całego K. Bardzo lubię wyobrażać sobie, jak wyglądały relacje Fushimiego i Yaty jeszcze przed tym, jak Fushi odszedł z Homry...Ale cóż, o tym może innym razem. Nie przedłużając, zapraszam!
Ah, a za opóźnienie przepraszam, ale nie mogłam dokończyć pisania z przyczyn osobistych .-.
*
   Ile to już bezsennych nocy spędził Misaki na wpatrywaniu się w księżyc, którego blade światło padało mu na twarz..?
   Od pewnego czasu również i Fushimi miewał problemy z zaśnięciem. Paręnaście kilometrów dalej, wpatrywał się w ten sam księżyc, stojąc na balkonie. Kończył dopalać papierosa. Zaciągnął się ostatni raz głęboko, po czym wypuścił dym z płuc. Szary obłoczek poszybował w górę, ku nocnemu niebu.
   Saruhiko wzdrygnął się lekko, gdy chłodny wiatr owiał mu twarz. Przymrużył oczy i oparł się o barierki balkonu. Już od paru dni, a właściwie nocy, nie mógł zasnąć. W łóżku kręcił się niespokojnie. Miał wrażenie, że cały czas coś go uwiera, choć tak naprawdę nic mu nie dolegało. Piżama, pościel, poduszka - wszystko to było idealnie ułożone, a mimo to Fushimi wciąż nie mógł zmrużyć oka.
   Gdyby to jeszcze była sama bezsenność, mógłby ją jakoś przeboleć. Jednak, podczas tych niezliczonych chwil, jakie miał w nocy do namysłu, zaczęły nękać go myśli związane z osobą, której nie miał najmniejszego zamiaru wspominać. Ani teraz, ani nigdy. Chociaż...
   Mimo swojej szczerej niechęci, Fushimi miał przed oczami wciąż jeden i ten sam obraz. Swojego byłego chłopaka.
   Złote, bystre oczy, patrzące na niego z wyrzutem, spod kurtyny długich, czarnych rzęs. Tak bardzo uwielbiał w nie patrzeć.
   Jasne, wyraźnie zarysowane, pełne usta. Tak bardzo uwielbiał je całować.
   Soczyście pomarańczowe włosy, iskrzące się w promieniach słońca. Tak bardzo uwielbiał przeczesywać je palcami.
   Nieskazitelna skóra, lekko zarysowane mięśnie, niski wzrost.
   To wszystko składało się na chłopaka, którego Fushimi szczerze kochał - na Yate Misakiego. Misakiego, który niegdyś należał tylko do niego...
   Gdyby nie widmo prześladującego Saruhiko Yaty, bezsenność nie byłaby dla niego niczym strasznym. Jednak Misaki zdawał się towarzyszyć mu we wszystkim, co tylko wtedy robił. Może to właśnie przez niego nie potrafił zasnąć...?
   Fushimi westchnął głośno i rzucił w dół, na ulicę, niedopałek papierosa. Doprawdy, nienawidził palić. Dlaczego więc to robił? Ta drobna czynność sprawiała mu słodką satysfakcję tylko z jednego, jedynego powodu - Misaki nienawidził zapachu papierosów. Saruhiko gdzieś głęboko w sobie miał nadzieję, że gdy następnym razem się spotkają, Yata wyczuje tę woń. I sprawi mu ona ból. Fushimi tak bardzo skupił się na tym, by dopiec swojemu byłemu kochankowi, że był gotów dla tego celu poświęcić swoje własne racje i przekonania. Był w stanie do wszystkiego - byle tylko Misaki cierpiał. W końcu, on też przez niego wiele wycierpiał...
*
   Gdy tylko słońce pojawiło się na jaśniejącym niebie, Misaki zerwał się z łóżka. Przez całą noc udało mu się przespać zaledwie dwie godziny. To stanowczo za mało dla kogoś, kto prowadził tak aktywny tryb życia jak Yata.
   W łazience odkrył, że jego cienie pod zaczerwienionymi oczami, wyraźnie pogłębiły się.Wszyscy członkowie Homry, a nawet sam Misaki, zaczęli się o niego martwić. Zmęczony, apatyczny, bez życia. Zupełne przeciwieństwo Misakiego z przed paru miesięcy.
*
   Yata miał dość ciągłego wypytywania się wszystkich o jego stan. Po drobnej kłótni z Mikoto, Misaki chwycił swoją deskę i wyszedł z baru. Chciał jak najszybciej oddalić się od tego miejsca, od tych ludzi. Kochał Homre całym sercem, dlatego nie chciał sprawiać jej członkom zmartwień. Postanowił zatem nie pokazywać się w ich głównej siedzibie przez jakiś czas. Aż nie skończą się jego problemy z bezsennością.
   Misaki zajechał aż na obrzeża miasta. Dawno tu nie był. Z sentymentem zatrzymał się i zlustrował spojrzeniem dół zbocza, gdzie płynęła rzeka oraz stała stara wiśnia, która rosła tu, odkąd tylko pamiętał. Zszedł ze swojej deski i powoli zsunął się po trawie w dół zbocza.
   Stanął pod wysokim, rozłożystym drzewem i pogładził ręką korę. Ciekawe, czy to wciąż...
   Zostawił deskę na trawie i zaczął wspinać się na sam szczyt wiśni. Jej najwyższa gałąź sięgała około 5 metrów nad ziemią, ale Misaki nie miał problemu, by się tam dostać. Jego ręce zdawały się same odnajdywać odpowiednie gałęzie, jego nogi znały miejsca, gdzie mój się bezpiecznie podeprzeć.
   W końcu wdrapał się na górę. Został otoczony przez jasno-różowe kwiaty, których zapach był o tej porze roku nie do opisania. Wiał lekki wiatr, który rozwiewał rudzielcowi jego włosy. Nieco zmęczony, oparł się plecami o gałąź za sobą i uważnie zaczął przypatrywać się korze przed sobą. Tak, jak przypuszczał. To wciąż tu było.

   Misaki zaciągnął się zapachem świeżej trawy i kwiatów. Siedząc w objęciach Fushimiego czuł się nadzwyczaj dobrze. Słyszał cichy szum płynącej w dole wody, oddech siedzącego za nim chłopaka owiewał jego kark. Yata przymrużył oczy z przyjemności. Chciał spędzić wieki na tym pięknym, dużym drzewie u boku ukochanego.
- Fushimi..? - szepnął cicho, wykręcając głowę tak, by spojrzeć na czarnowołosego.
- Mmm?
   Fushimi miał zamknięte oczy i opierał się głową o gałąź za nim.
- Kochasz mnie?
- Głupie pytanie, Misaki. Oczywiście, że tak. - westchnął Saruhiko i uchylił powieki.
- Coś się stało, że o to pytasz?
- Nie, nic. Tylko...To wszystko jest po prostu zbyt idealne. Siedzimy tutaj, na drzewie, w spokoju. Jesteśmy tutaj razem...Nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło.
- Nie skończy.
   Fushimi uśmiechnął się lekko i z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki wyciągnął scyzoryk. Pochylił się do przodu, tym samym przylegając do pleców swojego chłopaka. Wyciągnął rękę ze scyzorykiem i na gałęzi przed nimi wyrył serce. W środku zapisał ich inicjały.
S+M
   Misaki szybko zamrugał oczami, gdy tamten skończył swoją pracę.
- To zbyt romantyczne...- stwierdził cicho. Pewna część niego, ta wrażliwa, drżała w nim ze wzruszenia.
- Może.
   Fushimi wzruszył ramionami.
- Zobaczysz. Póki istnieje ten napis, istnieje nasze uczucie. - powiedział z rozmysłem. Delikatnie pociągnął parę rudych kosmyków w tył, dzięki czemu Yata zmuszony był odchylić głowę w tył. Saruhiko złączył ich usta w pocałunku.
   Tak miało być już zawsze.

   Misaki odszukał wzrokiem wyrytego w korze wiśni, serca. Było tam. Nieco naruszone przez ząb czasu, jednak wciąż dało się odczytać inicjały w środku.
   Westchnął. Czemu wspomnienia musiały powrócić teraz i to ze zdwojoną mocą..? Więc nie miało się skończyć na jego niespokojnych, przerywanych snach, w których wciąż widział tylko jedną osobę..?
   Mieli być razem.
   Już zawsze.
   Młodzi, zakochani w sobie do szaleństwa.
   Wszystko zmieniło się, odkąd obaj dołączyli do Homry. Fushimi uważał, że Misaki znaczną część swojej uwagi poświęca Mikoto, a jego ignoruje.
   Na kłótniach i cichych dniach się nie skończyło.
   Pewnego dnia Fushimi po prostu odszedł. Yata poczuł wtedy, że jego świat posypał się na kawałki. Od tamtej pory zmieniło się wszystko.
   Aż do teraz. Rudzielec musiał ponownie zmierzyć się z przeszłością. Z resztą, nie tylko on.
*
   Yata omal nie spadł z drzewa, kiedy nagle usłyszał z dołu czyjś głos. Głos, który znał tak dobrze...
- Misaki~
   Chłopak zerwał się na równe nogi. Spojrzał w dół i znieruchomiał. Pod drzewem stał oparty o nie Fushimi. W dłoniach trzymał jego deskę.
- Draniu! Oddawaj to! - wywarczał Misaki przez zaciśnięte zęby. Saruhiko uśmiechał się złośliwe i wybijał w niego spojrzenie swoich szafirowych oczu.
- Będziesz musiał sam ją sobie wziąć. - odpowiedział, a po chwili...już go nie było.
   Misaki zaskoczył z drzewa i rozejrzał się dookoła, wkurzony. Po Fushimim nie było ani śladu. Czy to znaczyło, że musiał pofatygować się do jego domu..?
*
   Fushimi mieszkał zaledwie paręnaście kilometrów dalej, niż Misaki. Miał on na własność przestronne mieszkanie, przed którym drzwiami stał właśnie Yata. Miał zaciśnięte dłonie w pięści. Tak dawno go tutaj nie było...
   W końcu zdecydował się wejść. Drzwi, tak jak się spodziewał, były otwarte. Jak najciszej potrafił, Misaki wślizgnął się do mieszkania i cicho zamknął je za sobą. Znajdował się na długim korytarzu. Na końcu niego mieściła się łazienka. Po prawej, uchylone drzwi prowadziły do kuchni, lewe do sypialni. Misaki przełknął ślinę i nieśmiało zajrzał do kuchni. Na widok siedzącego przy stole Fushimiego, wpatrzonego w zachodzące za oknem słońce, Yacie serce zabiło szybciej.
- Więc przyszedłeś...? - powiedział cicho Fushimi, nie patrząc na niego. Jego zwyczajne zachowanie uległo całkowitej zmianie. Wyglądał na zamyślonego, a zarazem stroskanego.
- Oczywiście, że tak. - prychnął Yata. - Masz moją deskę.
- Mam. - potwierdził Fushimi. Wydawał się być nieobecny.
- Gdzie ona jest?
- Tam.
   Saruhiko wskazał na leżącą pod oknem deskę Misakiego. Tamten podszedł do niej szybko i podniósł ją nieco dążącymi rękoma.
- Ja...ja już chyba będę iść.
   Dla Misakiego ta chwila była szczególnie trudna. Wiedział, że jeśli teraz wyjdzie, przepaść między nimi stanie się nie do pokonania.Tak bardzo chciał zostać teraz zatrzymany...
   Fushimi zerwał się z krzesła i w oka mgnieniu znalazł się przy zaskoczonym rudzielcu. Przygwoździł go do ściany swoim własnym ciałem i chwycił jego podbrudek w dłoń. Spojrzeniem przeszywał go na wylot. Deska upadła z cichym trzaskiem na podłogę.
- Nie wypuszcze cię tak łatwo, Mi-sa-ki~.
   Yata w głębi ducha zastanawiał się, czemu tak bardzo cieszył się z tej chorej sytuacji. Próbował odepchnąć swego oprawcę, jednak Fushimi ani drgnął.
- Śmierdzisz papierosami...- wyszeptał Misaki. Od razu wyczuł tę woń, która ani trochę mi się nie spodobała.
- Możemy to uznać za efekt uboczny naszej kłótni...
- Nadal się nie pogodziliśmy. Jesteś paskudnym zdrajcą, brzydzę się tobą.
   Misaki zaczął drżeć, bynajmniej, nie z zimna. Ciepłe, przyciśnięte do niego ciało dostatecznie go grzało. Sam nie był pewien, jak powinien reagować, jak się zachowywać. Czy można kochać kogoś, a jednocześnie nienawidzić?
   Nie zważając na protesty rudzielca, Fushimi przyciągnął jego twarz do swojej i zamknął swoje wargi na tych węższych, słodszych. Stęsknił się za tym smakiem. Misaki był dla niego wszystkim.
- Dlaczego mi to robisz...Najpierw odszedłeś z dnia na dzień, a teraz to..? Chcesz się jeszcze bardziej pogrążyć..? - wychrypiał Misaki. W jednej chwili oczy zaczęły go piec, a gula w gardle stała się nie do przełknięcia. Nie miał siły ustać, dlatego też osunął się po ścianie na ziemię. Fushimi ukucnął przed nim. Niemalże czule odgarnął mu włosy z czoła.
- Misaki...
- Nie mów tak do mnie. - burknął szybko Yata. Łzy zaczęły powoli spływać po jego policzkach, pozostawiając za sobą palące smugi.
- Miałem cię dość...Ciebie, bezustannie wpatrującego się w Mikoto. Ale teraz...już jest dobrze. Jestem przy tobie.
   Fushimi chciał pocałować Misakiego ponownie, jednak tamten szybko go odtrącił. Zmierzył go nienawistnym spojrzeniem.
- Jeśli przyjdzie co do czego...znowu mnie zostawiasz.
- Nie. Nie tym razem..Wybacz mi. Wiem, że cię zraniłem...Oh Misaki.
   Saruhiko oparł się czołem o czoło byłego kochanka. Delikatnie pogładził go po policzku.
- Misaki...
- Nienawidzę cię.
   Misaki wyrwał mu się, chwycił swoją deskę i wybiegł z mieszkania. Fushimi usłyszał łoskot zatrzaskujących się drzwi.
   Został sam.
   Sam, ze swoim poczuciem winy. Już wcześniej nie dawało mu ono spokoju, jednak teraz paliło żywym ogniem. Nie miał nawet ochoty wstać. Zamiast tego, opadł na kolana.
   Czuł, że tej nocy również nie zaśnie. Uświadomił też sobie jeszcze jedną, ważną rzecz - potrzeba będzie czasu, by Misaki do niego wrócił. O ile kiedykolwiek się na to zdecyduje.
   Fushimi nawet nie poczuł, jak łzy zaczęły niekontrolowanie kapać na podłogę.
   Czas...tak, on zdecydowanie był im potrzebny.
end.





10 komentarzy:

  1. Chwila...
    Wszystko pięknie i wzruszająco napisane, ale ja chcę kontynuacji! ><
    Nie zgadzam się na taki koniec! Czekam na więcej ><
    Rozwiń to opowiadanie, bo kurde warto!
    Weny i czekam na kolejne rozdziały z tego, a nie :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twój ochrzaniający(?) mnie komentarz! Bardzo się cieszę, że tak ci się to podobało, jednak nie będzie kontynuacji tego opowiadania. Jednakże - wrócę do tego parringu jeszcze w czerwcu.
      Pozdrawiam,
      Shiro

      Usuń
  2. K project - kolejny tytuł, za który miałam się zabrać, ale z X powodów tego nie zrobiłam. No cóż może kiedy znajdzie się chwila? Ale wracając do tematu... kupiłaś mnie już na samym początku! Wprowadzenie boskie! I akcja... ok nie znam relacji postaci (ani tym bardziej ich imion na pamięć) więc powiem dość prost: dobrze, że ten jeden nie dał się temu drugiemu! Grr a niech nie myśli, że polazł wróci i będzie love story! w dodatku solidarnie dołączam się do osób nie lubiących zapachu papierosów. I jak to mówi mój sor od fizyki: początek łączymy z końcem - co w tym kontekście znaczy, że obydwa są super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za K na prawdę warto się zabrać, zwłaszcza, że bodajże sezon letni będzie miał nam m.in. do zaprezentowania właśnie K project sezon 2. Ogromnie się cieszę, że przeczytałaś to opko, chociaż nie znasz ani postaci ani akcji. Jest mi na prawdę bardzo miło ^^
      Ściskam cie mocno i pozdrawiam,
      Shiro

      Usuń
  3. Noo... to było za smutne! Liczyłam na happy end, a tu nie ma :( Może napiszesz jeszcze dalszy ciąg, w którym pogodzą się i będą żyli długo i szczęśliwie? (jak zwykle naiwnie sobie o tym marzę :P).
    Ale w sumie nieźle Ci wyszło, bo się wzruszyłam. A rzadko się wzruszam...
    Poza tym, uwielbiam Cię za to, że piszesz opowiadania z K ^^ W dodatku Yata był tam moim ulubionym bohaterem (chyba dlatego, że z wyglądu przypomina mi Zelmanka :P). W każdym razie, bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Było to takie... melancholijne? O ten początek mi chodzi.
    Pięknie. Oby więcej takich ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest słodkie i w ogóle bardzo mi się podobało. Jednak (sorry) jak mogłaś tak to zakończyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Na śmierć zapomniałam o tym opowiadanku xD
      Hahahaha przepraszam, uznałam, że nutka dramatyzmu się przyda...! :'D

      Usuń
  5. Hej,
    pięknie, akcja wspaniale rozegrana, ale chętnie przeczytałabym kontynuację...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    cudownie, ta akcja została rozegrana pięknie, a może j jakaś kontynuacja...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    cudownie, wszystko pięknie wyszło, a może jakaś kontynuacja?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń