1.06.2015

To będzie trwać (AoKise)


Niski, złotowłosy chłopczyk stał na palcach i próbował sięgnąć swojej ulubionej książki z biblioteczki. W końcu mała rączka pochwyciła grzbiet okładki i pociągnęła mocno. Razem z pożądaną przez młodego Kise książką, na ziemię upadło parę innych tomów. Chłopiec zachwiał się i przewrócił.
                Po dużym mieszkaniu dał się słyszeć głośny płacz. Zaalarmował on piękną, zgrabną kobietę, która akurat sprzątała w salonie. Natychmiast rzuciła ściereczkę i sprey do ścierania kurzy, i pobiegła do gabinetu swojego męża. Tam, na podłodze, przed pół-pełną biblioteczką, leżał jej pięcioletni synek, którego twarz cała była mokra od łez. Otoczony był ze wszystkich stron książkami.
− Ryota, aniołku... − jęknęła kobieta i podeszła do niego. − Co tu się stało? − zapytała i pomogła mu wstać. Malec natychmiast przytulił się do niej, chlipiąc cicho.
− No... No bo... Chciałem, żebyś mi poczytała... – wyjąkał, pociągając nosem.
                Jego matka westchnęła i z wielu porozwalanych wokół książek podniosła tę jedną, jedyną.
− ,,Mały książę”, he? Jeszcze ci się nie znudziła?
                Kise pokręcił przecząco głową. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i razem z synkiem przeniosła na sofę. Miała jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale jej ukochany aniołek zawsze był najważniejszy.
                Otarła malcowi łzy chusteczką i posadziła go sobie na kolana, zaczynając czytać.
*
                Mały Aomine Daiki, który niemal ciągle się uśmiechał, płakał teraz rzewnie, trzymając się za krwawiące kolano. Ściskał je z całych sił, mając nadzieję, że czerwona ciecz przestanie płynąć.
                Rana nie była głęboka, jednak rozchodziła się na całej długości kolana granatowowłosego chłopczyka. Znów grał samotnie w koszykówkę na betonowym boisku. Choć grą trudno było nazwać ciągłe kozłowanie. Od czasu do czasu padał rzut i chociaż kosz był niesamowicie wysoki jak dla 5-cio latka, piłka za każdym razem wpadała przez obręcz.
                W końcu jednak przewrócił się i zdarł kolano. A przecież mama tyle razy powtarzała mu, by uważał...! Cały mokry od łez, dźwignął się na nogi, chwycił piłkę i kulejąc udał się do domu.
                Zaraz po przestąpieniu progu małego mieszkania dostał ścierą po głowie.
− Przecież mówiłam, żebyś uważał! Same z tobą problemy! Zobacz tylko, ile masz sińców i strupów na nogach! − zawołała jego mama - niska, przysadzista, czarnowłosa kobieta. Mimo to, Aomine przestał płakać. Wiedział, że mama kocha go i troszczy się o niego. Nic nie mówiąc, powlókł się za nią do łazienki, by mogła oczyścić jego ranę, a następnie owinąć bandażem.
*
                Z okazji 7 urodzin małego Kise zostało wyprawione przyjęcie. Przyszli na nie wszyscy jego koledzy i koleżanki z jego nowej klasy. Został obdarowany górą prezentów, ale mimo trwającej zabawy siedział z podkulonymi nogami na podłodze. Obserwował bawiących się w salonie przyjaciół i mimo licznych zachęt z ich strony, nie dołączył do konkursu karaoke. Lubił śpiewać. Nawet bardzo. Jednak pewna rzecz nie dawała mu spokoju.
− Kiseee, czemu się nie bawiiisz?
                Ryota drgnął, gdy okazało się, że obok niego usiadł Naoki - jego przyjaciel. Chłopiec miał krótkie, czarne włosy, brązowe oczy i rumieńce na twarzy.
− Nie mam ochoty − odburknął tylko blondyn i odwrócił wzrok.
− Jak chcesz. Ja tam mogę posiedzieć z tobą.
                Nie ruszali się z miejsca przez parę minut, wsłuchując się w lepiej lub gorzej wykonane piosenki rówieśników. W końcu Kise nie wytrzymał.
− Mój tata zostaje do późna w pracy i nawet nie zadzwonił, żeby złożyć mi życzenia.
− Och...To rzeczywiście smutne.
                Naoki pokiwał głową ze zrozumieniem.
− Może zapomniał o twoich urodzinach?
− Może.
                Kise wzruszył ramionami.
− Ostatnio jest bardzo zajęty.
                W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
− Ryota, otworzysz? − zawołała z kuchni mama chłopaka.
− Tak!
                Kise pobiegł do przedpokoju, zapalił światło i otworzył drzwi. Zamarł z wrażenia, gdy stanął w nich...
− Wszystkiego najlepszego, synu. Oto twój prezent.
− Rower! − pisnął blondyn i uścisnął swojego tatę. − Już myślałem, że zapomniałeś...
− Jak mógłbym zapomnieć o urodzinach swojego ukochanego syna?
*
Aomine miał imieniny. Z wielką niecierpliwością wyczekiwał końca lekcji, a gdy wreszcie takowe się skończyły, od razu popędził do domu.
− Mamo, już jestem! − krzyknął od progu. Rzucił plecak na podłogę i udał się do kuchni.
                Coś było nie tak.
                Jego mama nie krzątała się przy kuchence, jak to miała w zwyczaju. Garnki ustawione na niezapalonych palnikach stały puste. Stół nie był nakryty, a dodatkowo nie było na nim żadnego ciasta. Daiki zdziwił się i zmarszczył brwi. Przecież mama obiecała mu ciasto.
                Z lodówki wyciągnął jogurt, który pochłonął w mniej niż minutę. Otarł usta rękawem swojej bluzy. Postanowił przeszukać dom.
                Chłopiec zajrzał w każdy, nawet najmniejszy zakamarek mieszkania. Niestety, nigdzie nie było ani śladu jego rodzicielki. Lekko zaniepokojony, poszedł do siebie. W pokoju przesiedział cztery godziny. W końcu, zmęczony czekaniem, zapadł w sen.
                Obudziło go światło w przedpokoju i głośne krzyki. Usiadł na łóżku, przetarł zaspane oczka i ziewnął. Następnie, zaciekawiony kto narobił tyle hałasu, wychylił głowę za drzwi.
                W jednej chwili szeroko otworzył oczy. Nie rozumiał, co się działo. Jego tata trzymał w ręku ogromną walizkę. Próbował wyjść z domu, ale drogę zajmowała mu jego żona - matka Aomine. Po jej policzkach spływały łzy.
− Kobieto, odsuń się w końcu i daj mi wyjść!
− Nie możesz! Nie możesz odejść! − krzyknęła histerycznie i chwyciła męża za przód koszuli. − Chcesz mnie samą zostawić z dzieckiem?!
                Huk urwał dalszą ,,rozmowę”. Mężczyzna odepchnął kobietę, a ta upadła na podłogę. Sam winowajca otworzył drzwi i wyszedł, trzaskając nimi.
                Matka Daikiego podciągnęła się z ziemi i oparła o ścianę. Łzy rozmyły jej makijaż, pozostawiając na policzkach czarne smugi. Aomine schował się z powrotem do swojego pokoju. Panująca w nim ciemność sprawiała, że czuł się bezpiecznie. Wdrapał się na łóżko i przytulił misia leżącego obok. Gdzie poszedł jego tata? Czemu mama płakała? Dlaczego wszyscy o nim zapomnieli?
                Był dopiero w pierwszej klasie, kiedy musiał zmierzyć się z tak poważną sytuacją, jak odejście członka rodziny.
*
                Piękna dziewczyna o długich, kasztanowych włosach i fiołkowych oczach powitała swojego chłopaka, wykrzywiając śliczną twarz w grymasie złości.
− Ryota-kun. Powiesz mi, dlaczego w sobotę spotkałeś się z Mią-chan?
− Yuno... Mówiłem ci, żebyś nie mówiła mi po imieniu.
− Dlaczego nie? Chodzimy ze sobą już tydzień! − prychnęła dziewczyna, splatając ręce na piersiach.
Kise pokręcił zrezygnowany głową. Zawsze chciał, aby po imieniu mówiły mu tylko te osoby, które są dla niego kimś wyjątkowym. Mimo, iż chodził z Yuno, nie uważał jej za kogoś takiego.
− Po prostu tego nie lubię. A co do Mii...
                Podrapał się nerwowo w tył głowy.
− Too… To ona mnie wyciągnęła i jakoś tak...
− Jasne! Po prostu przyznaj, że już ci się znudziłam!
− Nie znudziłaś! Przysięgam! Przecież wiesz, że cię lubię... Jeśli ci to przeszkadza, mogę się już z nią nie spotykać.
− Ehh... No dobrze.
− Wiem! W ramach przeprosin chodźmy po lekcjach do kina! Tylko już się nie złość...
                Dziewczyna momentalnie się rozpromieniła.
− Masz szczęście, Ryouta-kun! Na ciebie po prostu nie da się długo gniewać!
− Kise... Mów mi Kise...
*
Daiki chciał wtopić się w ścianę. Zniknąć. Ten miesiąc był zdecydowanie najgorszym miesiącem w jego życiu. Może i wygrał wraz z drużyną kolejny turniej koszykówki. Może i do zakończenia podstawówki został mu już tylko miesiąc. Jednak to, co się stało, sprawiło, że się załamał.
                Był gejem. Definitywnie tak. Dużo wcześniej nie wiedział, że to, że niektórzy chłopcy mu się podobają, jest ,,złe”. Dopiero tego dnia się o tym przekonał. Po wygranym meczu razem z kolegami z drużyny poszedł, jak zwykle, pod prysznic. Z tym, że nieco się na nich zapatrzył. Wszystko byłoby jednak okey, gdyby nie stało się to.
                Prysznic po wzmożonym wysiłku - coś cudownego! Strugi wody spływały po młodych, dobrze zbudowanych, chłopięcych ciałach, a wśród nich był i Aomine. Stał jak zwykle, w tak intymnych chwilach, trochę dalej od reszty, jednak intensywnie się im przypatrywał. Jeden z nich, wysoki, szczupły brunet imieniem Shinji w sposób szczególny przyciągał jego spojrzenie. Znał go już od ponad roku - chwili, gdy dołączył do drużyny. Chłopak był bardzo przystojny. Grał jako mocny środkowy i był pewny siebie. Jednak w chwili, gdy poczuł na sobie czyjś wzrok, drgnął nerwowo. Odwrócił się w stronę Aomine. Wystarczyło jedno spojrzenie, by stwierdzić, że chłopak jest kompletnie podniecony.
− Erm... Aomine... Stoi ci - powiedział Shinji, starając się, by jego głos brzmiał naturalnie. Wszystkie rozmowy ucichły.
− Tca... To chyba przez tę temperaturę - skłamał bez mruknięcia okiem.
− Nie powiedziałbym... Kręci cię widok czyjś kutasów? − zapytał Matsuda - wyjątkowo wyrośnięty obrońca.
− Zamknij się. Co jak co, ale jarają mnie cycki − wywarczał przez zaciśnięte zęby Daiki. Szybko spłukał pianę z włosów i wyszedł spod prysznica.
                Koniec końców cała drużyna uwierzyła w to, że jednak woli hojnie obdarzone przez naturę dziewczyny i sprawa przycichła. Mimo wszystko to, jakiego wstydu się najadł i chwila, gdy serce stanęło mu w gardle, pozostaną jeszcze na długo w jego pamięci.
                Nie rozumiał, czemu tylko on tak reagował. Nie rozumiał, czemu było to coś złego. W domu nie mógł o to zapytać mamy - za bardzo się wstydził. Ojca stracił już dawno.
                Został całkiem sam, na progu dojrzałości i nowych, niespotykanych dotąd reakcji jego ciała. Musiał pogodzić koszykówkę ze swoją orientacją. Na szczęście, podstawówka się skończyła i trafił do gimnazjum.
_______________________________________________________________________________________
                Aomine siedział na podłużnej kanapie w swoim małym mieszkaniu i z uwagą przypatrywał się mrygającej lampce w żyrandolu. Zastanawiał się, kiedy w końcu się przepali. Nieco już znużony czekaniem na swojego chłopaka, ziewnął i przeciągnął się. Za oknem zaczęło się już ściemniać, dlatego Kise najprawdopodobniej zostanie u niego na noc. Nie tłumaczyło to jednak w żaden sposób ponad dwu godzinnego spóźnienia modela.
                W końcu w mieszkaniu dał się słyszeć głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Aomine drgnął. Zaczął zastanawiać się, co zrobiłby jego chłopak, gdyby mu teraz nie otworzył… Szybko jednak przerwał te rozmyślania, wstał z kanapy i poszedł otworzyć.
                Do przedpokoju wpadł zziajany i spocony Kise. Blondyn oddychał ciężko i jako przejaw ogromnego wysiłku, skulił się w pół i oparł ręce o kolana.
− Już myślałem, że nie przyjdziesz − mruknął Daiki i zamknął drzwi na zasuwę.
− Prze...Przepraszam, Aominecchi... − wysapał ciężko Ryota. Jego dłonie zaczęły drżeć. Nie odważył się spojrzeć w oczy lekko zirytowanego czekaniem, Daikiego.
− Co cię zatrzymało?
− Okazało się, że przedłużyły mi się zdjęcia... − wyszeptał blondyn.
− Mogłeś napisać.
− Mogłem… Ale myślałem, że zdążę, a potem rozładowała mi się bateria.
− Wiesz co, Kise, może przełóżmy to spotkanie na jutro.
                Kise szybko poderwał głowę w górę, zaskoczony. Wiedział, że Aomine będzie na niego zły z powodu spóźnienia, ale nie podejrzewał, że aż tak.
− Aominecchi, ja naprawdę...
− Kise − przerwał modelowi Daiki.
− Ale Aominecchi…
− Lepiej będzie, jeśli przyjdziesz jutro.
− Aominecchi posłuchaj mnie!
                Ryota wyprostował się całkowicie. Poczuł, jak łzy cisną mu się do oczu, dlatego szybko je potarł.
− Nie chcę tego przekładać − powiedział cicho, acz stanowczo. − Przepraszam za to spóźnienie. Jestem w trakcie realizacji czegoś wielkiego. I tak biorę sobie wiele razy wolne, żeby móc się z tobą spotkać.
                Aomine zamrugał szybko. Nie miał o tym pojęcia.
− A tego po prostu nie dało się przełożyć. Dlatego proszę...
− Nie musisz o nic prosić, Kise. To ja przepraszam...
                Aomine nieśmiało przyciągnął do siebie blondyna i delikatnie pogładził go dłonią po złocistych włosach. Model westchnął cicho z ulgą i odwzajemnił uścisk. Stali tak chwilę w swoich objęciach, wsłuchując się wzajemnie w swoje oddechy i bicie serc, aż Daiki nie odsunął się od Kise. Chwycił go za rękę i pociągnął za sobą, przez cały przedpokój.
− Aominecchi. Mieliśmy porozmawiać.
− Wiem.
                Aomine usadził swojego chłopaka na kanapie, a sam zgasił światło w salonie i otworzył okno. Następnie wrócił do modela i usiadł obok niego. W pokoju panowała całkowita ciemność. Blondyn ledwo mógł dostrzec w niej Daikiego.
                Nagle Aomine przysunął się do Ryoty i zaczął łapczywie go całować. Kise jęknął mu w usta i położył się na kanapie, ciągnąc ukochanego za sobą. Język Aomine błądził w jego ustach, trącając jego własny. Jego ciepłe, duże dłonie wsunęły się pod jego koszulę i zaczęły gładzić tors.
− Aominecchi… − wyszeptał Kise między pocałunkami. - Powiedziałeś, że zrobimy to dopiero, kiedy będziesz pewny, co do mnie czujesz...
− Jestem pewny − mruknął Daiki i zsunął t-shirt ze swojego chłopaka, odsłaniając jego mleczno-białą skórę.
− Więc...więc...
− Kocham cię, Ryota.
                Kise pisnął cicho i schował zaczerwienioną twarz w dłonie.
− Jestem taki szczęśliwy... − wyszeptał. Aomine uśmiechnął się leciutko i zabrał dłonie z jego twarzy. Model spojrzał na Daikiego spod wachlarza długich, czarnych, wilgotnych od łez, rzęs.
− Ja ciebie też.
− Wybacz, że kazałem ci czekać.
− To przecież tylko pół roku...
                W istocie. Kise musiał czekać na te dwa słowa bardzo długo, mimo, że byli w związku już pół roku. Powodem tego była rozmowa, do której doszło między nimi na samym początku ich relacji:
Teraz nie jestem pewien, co do Ciebie czuję. Wiesz, dopiero co przeżyłem zawód miłosny, jeśli mogę tak to w ogóle nazwać...               
Erm... Czyżby Mai-chan okazała się lesbijką...?
Nie, idioto! Chodzi o Tetsu.
Kurokocchi? A co on ma do tego?            
Naprawdę nie wiesz? Ehh... Byłem w nim zakochany. Jednak już jakiś czas temu okazało się, że jest z tym debilem, Kagamim. Dlatego... Nie miej mi tego za złe, ale seks i tak dalej możemy zacząć uprawiać dopiero wtedy, kiedy się w Tobie zakocham i będę tego pewny...
                Kise był wdzięczny Aomine za to, że tamten stawia sprawę jasno. Nie chciał być przez niego wykorzystany nawet, jeśli darzył go uczuciem. Nie, żeby tamta rozmowa była dla niego prosta, ale dzięki niej wiedział, na czym obaj stoją. Od tamtego czasu bez przerwy zabiegał o względy Daikiego, mimo, iż tworzyli ,,związek”. Aż w końcu nadszedł ten dzień. Aomine wyznał mu uczucie. To, że sprawy zmierzał do jednego tylko potwierdzało jego słowa. Dlatego właśnie blondyn był w tamtej chwili tak szczęśliwy.
                Daiki zjechał z pocałunkami na klatkę piersiową blondyna. Zaczął lizać i ssać jego sutki. Kise prężył się pod nim i jęczał głośno.
− Aominecchi… a-ah… zaa-zamknij okno… ah…!
− Nie. Jest gorąco − mruknął Aomine i zaczął ocierać się kroczem o erekcję Ryoty, którą widać było mimo spodni.
                Kise zaczął sapać i wić się pod dotykiem Daikiego. Odszukał jego ust i zaczął je ponownie, zatapiając w nim nieustające jęki. Aomine przymrużył oczy i wsunął rękę w bokserki modela. Chwycił w dłoń jego męskość i zaczął go tam pieścić, wykonując szybkie ruchy w górę i w dół. Blondyn był tak bardzo wrażliwy na dotyk, że niemal od razu doszedł z jego imieniem na ustach.
                Aomine wyciągnął rękę i zaczął zlizywać pozostałość nasienia. Następnie zaczął powoli się rozbierać. W tym samym czasie Kise chłonął go wzrokiem. Podziwiał każdy milimetr jego nagiej, ciemnej skóry. Nieśmiało wyciągnął przed siebie dłoń i zaczął przejeżdżać opuszkami palców po skórze Aomine. W głowie kłębiło mu się mnóstwo myśli. Czekał na tę chwilę pół roku, a mimo to zaczął się nieco niepokoić.
                Daiki ściągnął z siebie bokserki - ostatni element swojego ubrania. Delikatnie przyłożył usta do czoła modela i zaczął zsuwać się z pocałunkami kolejno: na drobny nos, lekko opuchnięte usta, obojczyki, mostek, dobrze wyrzeźbiony brzuch, pępek i podbrzusze. W międzyczasie miał okazję wysłuchać całej symfonii jęków przerywanych donośnymi westchnieniami. W końcu dotarł do linii spodni. Rozpiął szybko guziki i zębami zsunął z Kise spodnie wraz z bokserkami. Następnie ucałował jego lewą pachwinę i wsunął język w jego odbyt. Zaczął go nawilżać, przy okazji samemu zaspokajając się ręką. Kise wypchnął biodra w jego stronę, a ręce zacisnął na obiciu kanapy. Kiedy Daiki uznał, że jest już wystarczająco rozluźniony, przyciągnął go do siebie.
− Aominecchi... Będzie boleć? − spytał nagle Kise, rzucając swojemu chłopakowi niepewne spojrzenie.
− Tylko trochę. Odpręż się.
                Ryota zrobił tak, jak nakazał mu Daiki. Ułożył się wygodniej na kanapie. Aomine podłożył mu pod biodra poduszkę i zaczął powoli w niego wchodzić.
                Kise miał wrażenie, że męskość kochanka rezerwie go od środka. Był rozciągnięty, ale odczuwał ból. Zaczął wiercić się niespokojnie, uniemożliwiając Daikiemu dalszą penetrację.
− Ryota...
                Aomine chwycił twarz modela w dłonie i pchnął mocno. Tamten szybko zarzucił ręce na szyję chłopaka i ponownie złączy ich wargi. Za każdym razem, gdy go całował miał wrażenie, że wszystkie zebrane w nim emocje znikają. Zostaje tylko ta jedna. Miłość do Aomine.
                Daiki zaczął się poruszać. Wykonywał biodrami powolne, głębokie pchnięcia, sprawiając, że ciało pod nim drżało z przyjemności. Stopniowo przyspieszał coraz bardziej, aż na jego czole nie zalśniły krople potu. Kise przez cały czas jęczał i wypychał biodra w jego stronę. Dzięki tak intensywnemu tempu stosunku obaj nie potrzebowali wiele czasu, by dojść. Przylgnęli do siebie, kurczowo się obejmując. Aomine schował twarz w zagłębieniu szyi kochanka i tam wgryzł się w jego ramię. Mięśnie Ryoty zacisnęły się na jego penisie i doszedł, rozlewając we wnętrzu blondyna swoje nasienie. Sam Kise również dotarł na skraj rozkoszy. Odrzucił głowę w tył i przycisnął do siebie Daikiego jeszcze mocniej.
                Aomine opadł zmęczony na swojego chłopaka. Tamten jęknął głucho, jednak nie wyraził cienia sprzeciwu. Wręcz przeciwnie - ciężar Aomine na nim uważał za coś, co jest oznaką tego, że ta noc nie jest kolejnym mokrym snem. Jeśli jednak by tak było, nie chciałby się obudzić. Blondyn chciał zostać tam, gdzie był. Przygnieciony rozgrzanym, ubrudzonym nasieniem ciałem swojego chłopaka. Chłopaka, który w końcu go pokochał.
− Oi, Kise... − odezwał się nagle Aomine. Ryota zaczął wolną ręką zgładzić jego włosy. − Czemu przez te pół roku w ogóle mnie nie pośpieszałeś? Nie pytałeś, czy już jestem w tobie zakochany?
− Nie myśl o tym, Aominecchi − westchnął Kise. - Fakt, było mi ciężko, ale… teraz już jest dobrze.
− Dlaczego ja?
− He?
− Dlaczego to mnie kochasz? Czemu przez tyle czasu się nie poddałeś? Jesteśmy zupełnie inni. Nasze przeszłości, charaktery, tak bardzo się różnią...Więc chcę wiedzieć, Ryota.
                Daiki podniósł głowę z piersi blondyna i spojrzał mu prosto w oczy. Miał wrażenie, że spojrzenie tych dwóch, złotych tęczówek przeszywa go na wylot.
− Jesteś dla mnie jedyny, Aominecchi − wyznał cicho Kise. Spąsowiał na twarzy i delikatnie się uśmiechnął. − Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. To chyba coś znaczy, prawda? Dlatego właśnie czekałem, aż i ty mnie pokochasz. Wiedziałem, że warto.
− Przepraszam cię. Gdybym wiedział...
− Nic nie szkodzi, Aominecchi. Nic nie szkodzi...
                Ryota poczuł, jak po policzku spływa mu łza, a za nią, kolejna. Nie mógł już dłużej ich powstrzymywać. Zaczął łkać w ramię Aomine, który nie do końca wiedział, co zrobić. W końcu jednak ucałował krótko usta blondyna i oparł czoło o jego.
− Nie płacz. Nic już nas nie rozdzieli, okey?
                Kise pokiwał powoli głową. Zamknął oczy. Spod przymkniętych powiek wydostało się jeszcze parę słonych kropel. Uspokoił swój oddech i zaczął starać się zasnąć. Tu, w objęciach Aomine, otulony jego ciepłem i zapachem czuł, że to jego azyl. Miejsce, do którego pasuje. Postanowił zostać w nim na zawsze i liczył na to, że następnego dnia Daiki znów szepnie mu do ucha te dwa, czułe słowa. 

Kocham cię.

5 komentarzy:

  1. Aaa! O ja cię xD Uwielbiam to! I tę muzyczkę ^^
    I to wcale nie dlatego, że pojawił się Kise :P
    Miałaś rację. To opowiadanie było cukierkowe, ale kocham takie, także tylko bardziej zachęciło mnie to do czytania. Tak jak napisałaś wcześniej, było też chwytające za serce i mnie chwyciło niemal od razu.
    Kontrast pomiędzy dzieciństwem Kise a Aomine był bardzo smutny i przygnębiający. Ten drugi sporo przeszedł już jako dziecko i było mi go naprawdę szkoda (aż chciałam go przytulić i pocieszyć!). Z kolei Kise wydawał się mieć dzieciństwo idealne, pozbawione wszelkich trosk. I wcale nie mówię, że to źle. Ale to szczęściarz ^^
    We fragmencie, w którym Kise przyszedł spóźniony do Aomine, a potem tamten powiedział, że jest pewny, że go kocha, wyrwało mi się takie "Oooch...!". To było taaaakie słodkie. Naprawdę! Od razu miałam uśmiech na twarzy :D
    I napiszę Ci jeszcze coś, bo na wywody mi się zebrało o prawie pół do trzeciej w nocy xD Uważam, że bardzo dobrze, że się spotkali i są razem, i że Kise poczekał na Aomine! Tak właśnie myślę :D Teraz mogą być szczęśliwi i żyć sobie tak pięknie razem :P
    A wracając jeszcze do samego opka, powiem Ci, że bardzo podoba mi się jak to wszystko opisujesz (nie wiem, czy już kiedyś Ci to mówiłam, ale tutaj strasznie mi się to rzuciło w oczy. Poza tym już któryś z kolei raz podziwiam Cię za to i wypadałoby w końcu o tym wspomnieć). Tak lekko i płynnie się czyta, a poza tym nie ma się problemów z wyobrażeniem sobie niczego. I nawet jak na początku wchodzę i patrzę, i wydaje mi się, że długie jest to opowiadanie, to jest tak, że kończę nagle, tak niepostrzeżenie, nie wiedząc nawet, kiedy to minęło. Ale chcę więcej ^^

    Ten obrazek na końcu sprawia, że się rozpływam. Śliczny *.*

    A żeby tak nie dosypywać więcej cukru, to na koniec zwrócę Ci uwagę (nie obraź sę tylko, ok?). W "mimo że" i "mimo iż" przecinek powinien być przed całym wyrażeniem. Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za to, bo nie robię tego złośliwie. :)

    (Wybacz, że tak ostatnio nic nie komentowałam, ale kompletnie nie miałam czasu. Nie wiem czemu, ale poczułam potrzebę wytłumaczenia Ci się xD )

    No to kończę już i pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Siema xD
    Iii tak prosto z mostu:
    ,, W końcu mała rączka pochwyciła grzbiet okładki i pociągnęła mocno. Razem z pożądaną przez młodego Kise książką, na ziemię upadło parę innych tomów. Chłopiec zachwiał się i przewrócił." Nie widze powiązania. Tak o. Chłopiec pociągnął książke. Wypadło kilka tomów. Chłopiec sie przewrócił ;-;
    Bosz ;__________;
    Kise xD Kise, Kise-kun, Kisechin, Kise-senpai, Kisecchi, Ryouta, Ryouta-sama.... ._.
    Pytanko: Czy dla ciebie Kise wygląd jak typowy uke???
    Bo osobiście dla mnie nie. Dla mnie Ryouta śmiesznie mówi, udaje radosnego, ale gdy chce potrafi być śmiertelnie groźny. Taki jest Kise Ryouta. A tutaj jest uke z imieniem Kise Ryouta. Po prostu go tu nie czuje. Aomine... Aomine... Aomine...JAPIDOLEOMATKOBOLESNAZAWAŁKURNAZAWAŁ. AOMINE JEST ROMANTYKIEM!
    XD Leje kurcze leje #-#
    I tylko to uratowało ten koment od przesłania do ciebie hejtów ^^
    Ani ja ani ty byś tego nie chciała ×~×
    Więc! Jestem zdowolona, możesz być dumna! Wcale takich wielkich hejtów tu nie ma ;) (Musze dodać troche krytyki, żebyś mi tu za bardzo w piórka nie obrosła °^°)
    Mrina pozdrawia ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Siema xD
    Iii tak prosto z mostu:
    ,, W końcu mała rączka pochwyciła grzbiet okładki i pociągnęła mocno. Razem z pożądaną przez młodego Kise książką, na ziemię upadło parę innych tomów. Chłopiec zachwiał się i przewrócił." Nie widze powiązania. Tak o. Chłopiec pociągnął książke. Wypadło kilka tomów. Chłopiec sie przewrócił ;-;
    Bosz ;__________;
    Kise xD Kise, Kise-kun, Kisechin, Kise-senpai, Kisecchi, Ryouta, Ryouta-sama.... ._.
    Pytanko: Czy dla ciebie Kise wygląd jak typowy uke??? XD
    Nie powiem, że taki Kise mnie lekko drażni, ale okej. Przetrzymam T^T Aomine... Aomine... Aomine...JAPIDOLEOMATKOBOLESNAZAWAŁKURNAZAWAŁ. AOMINE JEST ROMANTYKIEM!
    XD Leje kurcze leje #-#
    I tylko to uratowało ten koment od przesłania do ciebie hejtów ^^
    Ani ja ani ty byś tego nie chciała ×~×
    Więc! Jestem zdowolona, możesz być dumna! Wcale takich wielkich hejtów tu nie ma ;) (Musze dodać troche krytyki, żebyś mi tu za bardzo w piórka nie obrosła °^°)
    Mrina pozdrawia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konstruktywna krytyka zawsze się przydaje *^*
      Ojjj Kise był małą, biedną niezdarką i jak tyle książek na raz spadło to się wziął i wywalił. Kise, czo ty robisz xD
      Odpowiedź na pytanko: TAK XD
      Ueeeh tak serio to nie do końca, pisałam pod wpływem chwili ^^' Kise pokaże jeszcze pazurki w Proof of love (mały spojler xD)

      Usuń
  4. Hej,
    cudownie,  tak całkowicie różni, różne dziedziństwo, a zakochali się w sobie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń