Niski, złotowłosy chłopczyk stał na
palcach i próbował sięgnąć swojej ulubionej książki z biblioteczki. W końcu
mała rączka pochwyciła grzbiet okładki i pociągnęła mocno. Razem z pożądaną
przez młodego Kise książką, na ziemię upadło parę innych tomów. Chłopiec
zachwiał się i przewrócił.
Po
dużym mieszkaniu dał się słyszeć głośny płacz. Zaalarmował on piękną, zgrabną
kobietę, która akurat sprzątała w salonie. Natychmiast rzuciła ściereczkę i
sprey do ścierania kurzy, i pobiegła do gabinetu swojego męża. Tam, na
podłodze, przed pół-pełną biblioteczką, leżał jej pięcioletni synek, którego
twarz cała była mokra od łez. Otoczony był ze wszystkich stron książkami.
− Ryota, aniołku... − jęknęła kobieta i
podeszła do niego. − Co tu się stało? − zapytała i pomogła mu wstać. Malec
natychmiast przytulił się do niej, chlipiąc cicho.
− No... No bo... Chciałem, żebyś mi
poczytała... – wyjąkał, pociągając nosem.
Jego
matka westchnęła i z wielu porozwalanych wokół książek podniosła tę jedną,
jedyną.
− ,,Mały książę”, he? Jeszcze ci się nie
znudziła?
Kise
pokręcił przecząco głową. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i razem z synkiem
przeniosła na sofę. Miała jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale jej ukochany aniołek zawsze był
najważniejszy.
Otarła
malcowi łzy chusteczką i posadziła go sobie na kolana, zaczynając czytać.
*
Mały
Aomine Daiki, który niemal ciągle się uśmiechał, płakał teraz rzewnie,
trzymając się za krwawiące kolano. Ściskał je z całych sił, mając nadzieję, że
czerwona ciecz przestanie płynąć.
Rana
nie była głęboka, jednak rozchodziła się na całej długości kolana
granatowowłosego chłopczyka. Znów grał samotnie w koszykówkę na betonowym
boisku. Choć grą trudno było nazwać ciągłe kozłowanie. Od czasu do czasu padał
rzut i chociaż kosz był niesamowicie wysoki jak dla 5-cio latka, piłka za
każdym razem wpadała przez obręcz.
W
końcu jednak przewrócił się i zdarł kolano. A przecież mama tyle razy
powtarzała mu, by uważał...! Cały mokry od łez, dźwignął się na nogi, chwycił
piłkę i kulejąc udał się do domu.
Zaraz
po przestąpieniu progu małego mieszkania dostał ścierą po głowie.
− Przecież mówiłam, żebyś uważał! Same z
tobą problemy! Zobacz tylko, ile masz sińców i strupów na nogach! − zawołała
jego mama - niska, przysadzista, czarnowłosa kobieta. Mimo to, Aomine przestał
płakać. Wiedział, że mama kocha go i troszczy się o niego. Nic nie mówiąc,
powlókł się za nią do łazienki, by mogła oczyścić jego ranę, a następnie owinąć
bandażem.
*
Z
okazji 7 urodzin małego Kise zostało wyprawione przyjęcie. Przyszli na nie
wszyscy jego koledzy i koleżanki z jego nowej klasy. Został obdarowany górą
prezentów, ale mimo trwającej zabawy siedział z podkulonymi nogami na podłodze.
Obserwował bawiących się w salonie przyjaciół i mimo licznych zachęt z ich
strony, nie dołączył do konkursu karaoke. Lubił śpiewać. Nawet bardzo. Jednak
pewna rzecz nie dawała mu spokoju.
− Kiseee, czemu się nie bawiiisz?
Ryota
drgnął, gdy okazało się, że obok niego usiadł Naoki - jego przyjaciel. Chłopiec
miał krótkie, czarne włosy, brązowe oczy i rumieńce na twarzy.
− Nie mam ochoty − odburknął tylko blondyn
i odwrócił wzrok.
− Jak chcesz. Ja tam mogę posiedzieć z
tobą.
Nie
ruszali się z miejsca przez parę minut, wsłuchując się w lepiej lub gorzej
wykonane piosenki rówieśników. W końcu Kise nie wytrzymał.
− Mój tata zostaje do późna w pracy i
nawet nie zadzwonił, żeby złożyć mi życzenia.
− Och...To rzeczywiście smutne.
Naoki
pokiwał głową ze zrozumieniem.
− Może zapomniał o twoich urodzinach?
− Może.
Kise
wzruszył ramionami.
− Ostatnio jest bardzo zajęty.
W
tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
− Ryota, otworzysz? − zawołała z kuchni
mama chłopaka.
− Tak!
Kise
pobiegł do przedpokoju, zapalił światło i otworzył drzwi. Zamarł z wrażenia,
gdy stanął w nich...
− Wszystkiego najlepszego, synu. Oto twój
prezent.
− Rower! − pisnął blondyn i uścisnął
swojego tatę. − Już myślałem, że zapomniałeś...
− Jak mógłbym zapomnieć o urodzinach
swojego ukochanego syna?
*
Aomine miał imieniny. Z wielką
niecierpliwością wyczekiwał końca lekcji, a gdy wreszcie takowe się skończyły,
od razu popędził do domu.
− Mamo, już jestem! − krzyknął od progu.
Rzucił plecak na podłogę i udał się do kuchni.
Coś
było nie tak.
Jego
mama nie krzątała się przy kuchence, jak to miała w zwyczaju. Garnki ustawione
na niezapalonych palnikach stały puste. Stół nie był nakryty, a dodatkowo nie
było na nim żadnego ciasta. Daiki zdziwił się i zmarszczył brwi. Przecież mama
obiecała mu ciasto.
Z
lodówki wyciągnął jogurt, który pochłonął w mniej niż minutę. Otarł usta
rękawem swojej bluzy. Postanowił przeszukać dom.
Chłopiec
zajrzał w każdy, nawet najmniejszy zakamarek mieszkania. Niestety, nigdzie nie
było ani śladu jego rodzicielki. Lekko zaniepokojony, poszedł do siebie. W
pokoju przesiedział cztery godziny. W końcu, zmęczony czekaniem, zapadł w sen.
Obudziło
go światło w przedpokoju i głośne krzyki. Usiadł na łóżku, przetarł zaspane
oczka i ziewnął. Następnie, zaciekawiony kto narobił tyle hałasu, wychylił
głowę za drzwi.
W
jednej chwili szeroko otworzył oczy. Nie rozumiał, co się działo. Jego tata
trzymał w ręku ogromną walizkę. Próbował wyjść z domu, ale drogę zajmowała mu
jego żona - matka Aomine. Po jej policzkach spływały łzy.
− Kobieto, odsuń się w końcu i daj mi
wyjść!
− Nie możesz! Nie możesz odejść! −
krzyknęła histerycznie i chwyciła męża za przód koszuli. − Chcesz mnie samą
zostawić z dzieckiem?!
Huk
urwał dalszą ,,rozmowę”. Mężczyzna odepchnął kobietę, a ta upadła na podłogę.
Sam winowajca otworzył drzwi i wyszedł, trzaskając nimi.
Matka
Daikiego podciągnęła się z ziemi i oparła o ścianę. Łzy rozmyły jej makijaż,
pozostawiając na policzkach czarne smugi. Aomine schował się z powrotem do
swojego pokoju. Panująca w nim ciemność sprawiała, że czuł się bezpiecznie.
Wdrapał się na łóżko i przytulił misia leżącego obok. Gdzie poszedł jego tata?
Czemu mama płakała? Dlaczego wszyscy o nim zapomnieli?
Był
dopiero w pierwszej klasie, kiedy musiał zmierzyć się z tak poważną sytuacją,
jak odejście członka rodziny.
*
Piękna
dziewczyna o długich, kasztanowych włosach i fiołkowych oczach powitała swojego
chłopaka, wykrzywiając śliczną twarz w grymasie złości.
− Ryota-kun. Powiesz mi, dlaczego w sobotę
spotkałeś się z Mią-chan?
− Yuno... Mówiłem ci, żebyś nie mówiła mi
po imieniu.
− Dlaczego nie? Chodzimy ze sobą już
tydzień! − prychnęła dziewczyna, splatając ręce na piersiach.
Kise pokręcił zrezygnowany głową. Zawsze
chciał, aby po imieniu mówiły mu tylko te osoby, które są dla niego kimś
wyjątkowym. Mimo, iż chodził z Yuno, nie uważał jej za kogoś takiego.
− Po prostu tego nie lubię. A co do Mii...
Podrapał
się nerwowo w tył głowy.
− Too… To ona mnie wyciągnęła i jakoś
tak...
− Jasne! Po prostu przyznaj, że już ci się
znudziłam!
− Nie znudziłaś! Przysięgam! Przecież
wiesz, że cię lubię... Jeśli ci to przeszkadza, mogę się już z nią nie
spotykać.
− Ehh... No dobrze.
− Wiem! W ramach przeprosin chodźmy po
lekcjach do kina! Tylko już się nie złość...
Dziewczyna
momentalnie się rozpromieniła.
− Masz szczęście, Ryouta-kun! Na ciebie po
prostu nie da się długo gniewać!
− Kise... Mów mi Kise...
*
Daiki chciał wtopić się w ścianę. Zniknąć.
Ten miesiąc był zdecydowanie najgorszym miesiącem w jego życiu. Może i wygrał
wraz z drużyną kolejny turniej koszykówki. Może i do zakończenia podstawówki
został mu już tylko miesiąc. Jednak to, co się stało, sprawiło, że się załamał.
Był
gejem. Definitywnie tak. Dużo wcześniej nie wiedział, że to, że niektórzy chłopcy
mu się podobają, jest ,,złe”. Dopiero tego dnia się o tym przekonał. Po
wygranym meczu razem z kolegami z drużyny poszedł, jak zwykle, pod prysznic. Z
tym, że nieco się na nich zapatrzył. Wszystko byłoby jednak okey, gdyby nie
stało się to.
Prysznic
po wzmożonym wysiłku - coś cudownego! Strugi wody spływały po młodych, dobrze
zbudowanych, chłopięcych ciałach, a wśród nich był i Aomine. Stał jak zwykle, w
tak intymnych chwilach, trochę dalej od reszty, jednak intensywnie się im
przypatrywał. Jeden z nich, wysoki, szczupły brunet imieniem Shinji w sposób
szczególny przyciągał jego spojrzenie. Znał go już od ponad roku - chwili, gdy
dołączył do drużyny. Chłopak był bardzo przystojny. Grał jako mocny środkowy i
był pewny siebie. Jednak w chwili, gdy poczuł na sobie czyjś wzrok, drgnął
nerwowo. Odwrócił się w stronę Aomine. Wystarczyło jedno spojrzenie, by stwierdzić,
że chłopak jest kompletnie podniecony.
− Erm... Aomine... Stoi ci - powiedział
Shinji, starając się, by jego głos brzmiał naturalnie. Wszystkie rozmowy
ucichły.
− Tca... To chyba przez tę temperaturę -
skłamał bez mruknięcia okiem.
− Nie powiedziałbym... Kręci cię widok
czyjś kutasów? − zapytał Matsuda - wyjątkowo wyrośnięty obrońca.
− Zamknij się. Co jak co, ale jarają mnie
cycki − wywarczał przez zaciśnięte zęby Daiki. Szybko spłukał pianę z włosów i
wyszedł spod prysznica.
Koniec
końców cała drużyna uwierzyła w to, że jednak woli hojnie obdarzone przez
naturę dziewczyny i sprawa przycichła. Mimo wszystko to, jakiego wstydu się
najadł i chwila, gdy serce stanęło mu w gardle, pozostaną jeszcze na długo w
jego pamięci.
Nie
rozumiał, czemu tylko on tak reagował. Nie rozumiał, czemu było to coś złego. W
domu nie mógł o to zapytać mamy - za bardzo się wstydził. Ojca stracił już
dawno.
Został
całkiem sam, na progu dojrzałości i nowych, niespotykanych dotąd reakcji jego
ciała. Musiał pogodzić koszykówkę ze swoją orientacją. Na szczęście,
podstawówka się skończyła i trafił do gimnazjum.
_______________________________________________________________________________________
Aomine
siedział na podłużnej kanapie w swoim małym mieszkaniu i z uwagą przypatrywał
się mrygającej lampce w żyrandolu. Zastanawiał się, kiedy w końcu się przepali.
Nieco już znużony czekaniem na swojego chłopaka, ziewnął i przeciągnął się. Za
oknem zaczęło się już ściemniać, dlatego Kise najprawdopodobniej zostanie u
niego na noc. Nie tłumaczyło to jednak w żaden sposób ponad dwu godzinnego
spóźnienia modela.
W
końcu w mieszkaniu dał się słyszeć głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Aomine
drgnął. Zaczął zastanawiać się, co zrobiłby jego chłopak, gdyby mu teraz nie
otworzył… Szybko jednak przerwał te rozmyślania, wstał z kanapy i poszedł
otworzyć.
Do
przedpokoju wpadł zziajany i spocony Kise. Blondyn oddychał ciężko i jako
przejaw ogromnego wysiłku, skulił się w pół i oparł ręce o kolana.
− Już myślałem, że nie przyjdziesz −
mruknął Daiki i zamknął drzwi na zasuwę.
− Prze...Przepraszam, Aominecchi... −
wysapał ciężko Ryota. Jego dłonie zaczęły drżeć. Nie odważył się spojrzeć w
oczy lekko zirytowanego czekaniem, Daikiego.
− Co cię zatrzymało?
− Okazało się, że przedłużyły mi się
zdjęcia... − wyszeptał blondyn.
− Mogłeś napisać.
− Mogłem… Ale myślałem, że zdążę, a potem
rozładowała mi się bateria.
− Wiesz co, Kise, może przełóżmy to
spotkanie na jutro.
Kise
szybko poderwał głowę w górę, zaskoczony. Wiedział, że Aomine będzie na niego
zły z powodu spóźnienia, ale nie podejrzewał, że aż tak.
− Aominecchi, ja naprawdę...
− Kise − przerwał modelowi Daiki.
− Ale Aominecchi…
− Lepiej będzie, jeśli przyjdziesz jutro.
− Aominecchi posłuchaj mnie!
Ryota
wyprostował się całkowicie. Poczuł, jak łzy cisną mu się do oczu, dlatego
szybko je potarł.
− Nie chcę tego przekładać − powiedział
cicho, acz stanowczo. − Przepraszam za to spóźnienie. Jestem w trakcie
realizacji czegoś wielkiego. I tak biorę sobie wiele razy wolne, żeby móc się z
tobą spotkać.
Aomine
zamrugał szybko. Nie miał o tym pojęcia.
− A tego po prostu nie dało się przełożyć.
Dlatego proszę...
− Nie musisz o nic prosić, Kise. To ja
przepraszam...
Aomine
nieśmiało przyciągnął do siebie blondyna i delikatnie pogładził go dłonią po
złocistych włosach. Model westchnął cicho z ulgą i odwzajemnił uścisk. Stali
tak chwilę w swoich objęciach, wsłuchując się wzajemnie w swoje oddechy i bicie
serc, aż Daiki nie odsunął się od Kise. Chwycił go za rękę i pociągnął za sobą,
przez cały przedpokój.
− Aominecchi. Mieliśmy porozmawiać.
− Wiem.
Aomine
usadził swojego chłopaka na kanapie, a sam zgasił światło w salonie i otworzył
okno. Następnie wrócił do modela i usiadł obok niego. W pokoju panowała
całkowita ciemność. Blondyn ledwo mógł dostrzec w niej Daikiego.
Nagle
Aomine przysunął się do Ryoty i zaczął łapczywie go całować. Kise jęknął mu w
usta i położył się na kanapie, ciągnąc ukochanego za sobą. Język Aomine błądził
w jego ustach, trącając jego własny. Jego ciepłe, duże dłonie wsunęły się pod
jego koszulę i zaczęły gładzić tors.
− Aominecchi… − wyszeptał Kise między
pocałunkami. - Powiedziałeś, że zrobimy to dopiero, kiedy będziesz pewny, co do
mnie czujesz...
− Jestem pewny − mruknął Daiki i zsunął
t-shirt ze swojego chłopaka, odsłaniając jego mleczno-białą skórę.
− Więc...więc...
− Kocham cię, Ryota.
Kise
pisnął cicho i schował zaczerwienioną twarz w dłonie.
− Jestem taki szczęśliwy... − wyszeptał.
Aomine uśmiechnął się leciutko i zabrał dłonie z jego twarzy. Model spojrzał na
Daikiego spod wachlarza długich, czarnych, wilgotnych od łez, rzęs.
− Ja ciebie też.
− Wybacz, że kazałem ci czekać.
− To przecież tylko pół roku...
W
istocie. Kise musiał czekać na te dwa słowa bardzo długo, mimo, że byli w
związku już pół roku. Powodem tego była rozmowa, do której doszło między nimi
na samym początku ich relacji:
− Teraz nie jestem pewien, co do Ciebie
czuję. Wiesz, dopiero co przeżyłem zawód miłosny, jeśli mogę tak to w ogóle
nazwać...
− Erm... Czyżby Mai-chan okazała się
lesbijką...?
− Nie, idioto! Chodzi o Tetsu.
− Kurokocchi? A co on ma do tego?
− Naprawdę nie wiesz? Ehh... Byłem w
nim zakochany. Jednak już jakiś czas temu okazało się, że jest z tym debilem,
Kagamim. Dlatego... Nie miej mi tego za złe, ale seks i tak dalej możemy zacząć
uprawiać dopiero wtedy, kiedy się w Tobie zakocham i będę tego pewny...
Kise
był wdzięczny Aomine za to, że tamten stawia sprawę jasno. Nie chciał być przez
niego wykorzystany nawet, jeśli darzył go uczuciem. Nie, żeby tamta rozmowa
była dla niego prosta, ale dzięki niej wiedział, na czym obaj stoją. Od tamtego
czasu bez przerwy zabiegał o względy Daikiego, mimo, iż tworzyli ,,związek”. Aż
w końcu nadszedł ten dzień. Aomine wyznał mu uczucie. To, że sprawy zmierzał do
jednego tylko potwierdzało jego słowa. Dlatego właśnie blondyn był w tamtej
chwili tak szczęśliwy.
Daiki
zjechał z pocałunkami na klatkę piersiową blondyna. Zaczął lizać i ssać jego
sutki. Kise prężył się pod nim i jęczał głośno.
− Aominecchi… a-ah… zaa-zamknij okno… ah…!
− Nie. Jest gorąco − mruknął Aomine i
zaczął ocierać się kroczem o erekcję Ryoty, którą widać było mimo spodni.
Kise zaczął sapać i wić się pod dotykiem Daikiego. Odszukał jego ust i zaczął
je ponownie, zatapiając w nim nieustające jęki. Aomine przymrużył oczy i wsunął
rękę w bokserki modela. Chwycił w dłoń jego męskość i zaczął go tam pieścić,
wykonując szybkie ruchy w górę i w dół. Blondyn był tak bardzo wrażliwy na
dotyk, że niemal od razu doszedł z jego imieniem na ustach.
Aomine
wyciągnął rękę i zaczął zlizywać pozostałość nasienia. Następnie zaczął powoli
się rozbierać. W tym samym czasie Kise chłonął go wzrokiem. Podziwiał każdy
milimetr jego nagiej, ciemnej skóry. Nieśmiało wyciągnął przed siebie dłoń i
zaczął przejeżdżać opuszkami palców po skórze Aomine. W głowie kłębiło mu się
mnóstwo myśli. Czekał na tę chwilę pół roku, a mimo to zaczął się nieco
niepokoić.
Daiki
ściągnął z siebie bokserki - ostatni element swojego ubrania. Delikatnie
przyłożył usta do czoła modela i zaczął zsuwać się z pocałunkami kolejno: na
drobny nos, lekko opuchnięte usta, obojczyki, mostek, dobrze wyrzeźbiony
brzuch, pępek i podbrzusze. W międzyczasie miał okazję wysłuchać całej symfonii
jęków przerywanych donośnymi westchnieniami. W końcu dotarł do linii spodni.
Rozpiął szybko guziki i zębami zsunął z Kise spodnie wraz z bokserkami.
Następnie ucałował jego lewą pachwinę i wsunął język w jego odbyt. Zaczął go
nawilżać, przy okazji samemu zaspokajając się ręką. Kise wypchnął biodra w jego
stronę, a ręce zacisnął na obiciu kanapy. Kiedy Daiki uznał, że jest już
wystarczająco rozluźniony, przyciągnął go do siebie.
− Aominecchi... Będzie boleć? − spytał
nagle Kise, rzucając swojemu chłopakowi niepewne spojrzenie.
− Tylko trochę. Odpręż się.
Ryota
zrobił tak, jak nakazał mu Daiki. Ułożył się wygodniej na kanapie. Aomine
podłożył mu pod biodra poduszkę i zaczął powoli w niego wchodzić.
Kise
miał wrażenie, że męskość kochanka rezerwie go od środka. Był rozciągnięty, ale
odczuwał ból. Zaczął wiercić się niespokojnie, uniemożliwiając Daikiemu dalszą
penetrację.
− Ryota...
Aomine
chwycił twarz modela w dłonie i pchnął mocno. Tamten szybko zarzucił ręce na
szyję chłopaka i ponownie złączy ich wargi. Za każdym razem, gdy go całował
miał wrażenie, że wszystkie zebrane w nim emocje znikają. Zostaje tylko ta
jedna. Miłość do Aomine.
Daiki
zaczął się poruszać. Wykonywał biodrami powolne, głębokie pchnięcia,
sprawiając, że ciało pod nim drżało z przyjemności. Stopniowo przyspieszał
coraz bardziej, aż na jego czole nie zalśniły krople potu. Kise przez cały czas
jęczał i wypychał biodra w jego stronę. Dzięki tak intensywnemu tempu stosunku
obaj nie potrzebowali wiele czasu, by dojść. Przylgnęli do siebie, kurczowo się
obejmując. Aomine schował twarz w zagłębieniu szyi kochanka i tam wgryzł się w
jego ramię. Mięśnie Ryoty zacisnęły się na jego penisie i doszedł, rozlewając
we wnętrzu blondyna swoje nasienie. Sam Kise również dotarł na skraj rozkoszy.
Odrzucił głowę w tył i przycisnął do siebie Daikiego jeszcze mocniej.
Aomine
opadł zmęczony na swojego chłopaka. Tamten jęknął głucho, jednak nie wyraził
cienia sprzeciwu. Wręcz przeciwnie - ciężar Aomine na nim uważał za coś, co
jest oznaką tego, że ta noc nie jest kolejnym mokrym snem. Jeśli jednak by tak
było, nie chciałby się obudzić. Blondyn chciał zostać tam, gdzie był.
Przygnieciony rozgrzanym, ubrudzonym nasieniem ciałem swojego chłopaka.
Chłopaka, który w końcu go pokochał.
− Oi, Kise... − odezwał się nagle Aomine.
Ryota zaczął wolną ręką zgładzić jego włosy. − Czemu przez te pół roku w ogóle
mnie nie pośpieszałeś? Nie pytałeś, czy już jestem w tobie zakochany?
− Nie myśl o tym, Aominecchi − westchnął
Kise. - Fakt, było mi ciężko, ale… teraz już jest dobrze.
− Dlaczego ja?
− He?
− Dlaczego to mnie kochasz? Czemu przez
tyle czasu się nie poddałeś? Jesteśmy zupełnie inni. Nasze przeszłości,
charaktery, tak bardzo się różnią...Więc chcę wiedzieć, Ryota.
Daiki
podniósł głowę z piersi blondyna i spojrzał mu prosto w oczy. Miał wrażenie, że
spojrzenie tych dwóch, złotych tęczówek przeszywa go na wylot.
− Jesteś dla mnie jedyny, Aominecchi −
wyznał cicho Kise. Spąsowiał na twarzy i delikatnie się uśmiechnął. −
Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. To chyba coś znaczy, prawda?
Dlatego właśnie czekałem, aż i ty mnie pokochasz. Wiedziałem, że warto.
− Przepraszam cię. Gdybym wiedział...
− Nic nie szkodzi, Aominecchi. Nic nie
szkodzi...
Ryota
poczuł, jak po policzku spływa mu łza, a za nią, kolejna. Nie mógł już dłużej
ich powstrzymywać. Zaczął łkać w ramię Aomine, który nie do końca wiedział, co
zrobić. W końcu jednak ucałował krótko usta blondyna i oparł czoło o jego.
− Nie płacz. Nic już nas nie rozdzieli,
okey?
Kise
pokiwał powoli głową. Zamknął oczy. Spod przymkniętych powiek wydostało się
jeszcze parę słonych kropel. Uspokoił swój oddech i zaczął starać się zasnąć.
Tu, w objęciach Aomine, otulony jego ciepłem i zapachem czuł, że to jego azyl.
Miejsce, do którego pasuje. Postanowił zostać w nim na zawsze i liczył na to,
że następnego dnia Daiki znów szepnie mu do ucha te dwa, czułe słowa.
Kocham cię.
Aaa! O ja cię xD Uwielbiam to! I tę muzyczkę ^^
OdpowiedzUsuńI to wcale nie dlatego, że pojawił się Kise :P
Miałaś rację. To opowiadanie było cukierkowe, ale kocham takie, także tylko bardziej zachęciło mnie to do czytania. Tak jak napisałaś wcześniej, było też chwytające za serce i mnie chwyciło niemal od razu.
Kontrast pomiędzy dzieciństwem Kise a Aomine był bardzo smutny i przygnębiający. Ten drugi sporo przeszedł już jako dziecko i było mi go naprawdę szkoda (aż chciałam go przytulić i pocieszyć!). Z kolei Kise wydawał się mieć dzieciństwo idealne, pozbawione wszelkich trosk. I wcale nie mówię, że to źle. Ale to szczęściarz ^^
We fragmencie, w którym Kise przyszedł spóźniony do Aomine, a potem tamten powiedział, że jest pewny, że go kocha, wyrwało mi się takie "Oooch...!". To było taaaakie słodkie. Naprawdę! Od razu miałam uśmiech na twarzy :D
I napiszę Ci jeszcze coś, bo na wywody mi się zebrało o prawie pół do trzeciej w nocy xD Uważam, że bardzo dobrze, że się spotkali i są razem, i że Kise poczekał na Aomine! Tak właśnie myślę :D Teraz mogą być szczęśliwi i żyć sobie tak pięknie razem :P
A wracając jeszcze do samego opka, powiem Ci, że bardzo podoba mi się jak to wszystko opisujesz (nie wiem, czy już kiedyś Ci to mówiłam, ale tutaj strasznie mi się to rzuciło w oczy. Poza tym już któryś z kolei raz podziwiam Cię za to i wypadałoby w końcu o tym wspomnieć). Tak lekko i płynnie się czyta, a poza tym nie ma się problemów z wyobrażeniem sobie niczego. I nawet jak na początku wchodzę i patrzę, i wydaje mi się, że długie jest to opowiadanie, to jest tak, że kończę nagle, tak niepostrzeżenie, nie wiedząc nawet, kiedy to minęło. Ale chcę więcej ^^
Ten obrazek na końcu sprawia, że się rozpływam. Śliczny *.*
A żeby tak nie dosypywać więcej cukru, to na koniec zwrócę Ci uwagę (nie obraź sę tylko, ok?). W "mimo że" i "mimo iż" przecinek powinien być przed całym wyrażeniem. Mam nadzieję, że nie znienawidzisz mnie za to, bo nie robię tego złośliwie. :)
(Wybacz, że tak ostatnio nic nie komentowałam, ale kompletnie nie miałam czasu. Nie wiem czemu, ale poczułam potrzebę wytłumaczenia Ci się xD )
No to kończę już i pozdrawiam! ^^
Siema xD
OdpowiedzUsuńIii tak prosto z mostu:
,, W końcu mała rączka pochwyciła grzbiet okładki i pociągnęła mocno. Razem z pożądaną przez młodego Kise książką, na ziemię upadło parę innych tomów. Chłopiec zachwiał się i przewrócił." Nie widze powiązania. Tak o. Chłopiec pociągnął książke. Wypadło kilka tomów. Chłopiec sie przewrócił ;-;
Bosz ;__________;
Kise xD Kise, Kise-kun, Kisechin, Kise-senpai, Kisecchi, Ryouta, Ryouta-sama.... ._.
Pytanko: Czy dla ciebie Kise wygląd jak typowy uke???
Bo osobiście dla mnie nie. Dla mnie Ryouta śmiesznie mówi, udaje radosnego, ale gdy chce potrafi być śmiertelnie groźny. Taki jest Kise Ryouta. A tutaj jest uke z imieniem Kise Ryouta. Po prostu go tu nie czuje. Aomine... Aomine... Aomine...JAPIDOLEOMATKOBOLESNAZAWAŁKURNAZAWAŁ. AOMINE JEST ROMANTYKIEM!
XD Leje kurcze leje #-#
I tylko to uratowało ten koment od przesłania do ciebie hejtów ^^
Ani ja ani ty byś tego nie chciała ×~×
Więc! Jestem zdowolona, możesz być dumna! Wcale takich wielkich hejtów tu nie ma ;) (Musze dodać troche krytyki, żebyś mi tu za bardzo w piórka nie obrosła °^°)
Mrina pozdrawia ;*
Siema xD
OdpowiedzUsuńIii tak prosto z mostu:
,, W końcu mała rączka pochwyciła grzbiet okładki i pociągnęła mocno. Razem z pożądaną przez młodego Kise książką, na ziemię upadło parę innych tomów. Chłopiec zachwiał się i przewrócił." Nie widze powiązania. Tak o. Chłopiec pociągnął książke. Wypadło kilka tomów. Chłopiec sie przewrócił ;-;
Bosz ;__________;
Kise xD Kise, Kise-kun, Kisechin, Kise-senpai, Kisecchi, Ryouta, Ryouta-sama.... ._.
Pytanko: Czy dla ciebie Kise wygląd jak typowy uke??? XD
Nie powiem, że taki Kise mnie lekko drażni, ale okej. Przetrzymam T^T Aomine... Aomine... Aomine...JAPIDOLEOMATKOBOLESNAZAWAŁKURNAZAWAŁ. AOMINE JEST ROMANTYKIEM!
XD Leje kurcze leje #-#
I tylko to uratowało ten koment od przesłania do ciebie hejtów ^^
Ani ja ani ty byś tego nie chciała ×~×
Więc! Jestem zdowolona, możesz być dumna! Wcale takich wielkich hejtów tu nie ma ;) (Musze dodać troche krytyki, żebyś mi tu za bardzo w piórka nie obrosła °^°)
Mrina pozdrawia ;*
Konstruktywna krytyka zawsze się przydaje *^*
UsuńOjjj Kise był małą, biedną niezdarką i jak tyle książek na raz spadło to się wziął i wywalił. Kise, czo ty robisz xD
Odpowiedź na pytanko: TAK XD
Ueeeh tak serio to nie do końca, pisałam pod wpływem chwili ^^' Kise pokaże jeszcze pazurki w Proof of love (mały spojler xD)
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, tak całkowicie różni, różne dziedziństwo, a zakochali się w sobie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia