13.07.2015

Moments (MikoRei)

Tytuł: Moments
Parring: Mikoto x Reisi
Anime: K project
Narracja:  trzecioosobowa
Rodzaj: one-shot
Od autorki: Yo kochani! W trakcie pisania cały tekst usunął mi się 2 razy...stąd drobne opóźnienie. Jestem po prostu wściekła na siebie, na swój sprzęt, na bloggera...Ehh...Jednakże specjalnie dla Was napisałam to opowiadnie po raz 3 i jestem z niego ostatnecznie zadowolona. Dziękuję Wam również za 15 000 wejść na bloga :') Jesteście niesamowici ^^ Ale na to będzie osobna notka. Cóż, zapraszam do czytania i komentowania :)
*
     Obaj czekali na cud. Czekali, ponieważ nie mogli być razem. Jednak, gdy w końcu przewrotny los zdecydował się im go podarować - było już za późno. Przynajmniej obaj tak myśleli.
   Chłodna, wiosenna noc. Księżyc oświetlał swoim bladym blaskiem dwa nagie ciała, splecione ze sobą. Mikoto jak i Reisi oddychali głęboko i niespokojnie. Jeszcze chwilę temu znajdowali się w stanie, któremu sprzyjał wszelaki kontakt fizyczny i wysiłek.
   Suoh miał lekko przymknięte oczy i gładził swojego kochanka po granatowych włosach. Bardzo chciał zapalić, jednak za nic w świecie nie zamierzał teraz wypuścić Munakaty ze swoich objęć. Napięta sytuacja pomiędzy czerwonymi, a berłem 4 sprawiała, że ostatnio prawie w ogóle się nie widywali. Odbiło się to oczywiście na ich życiu łóżkowym. Spragnieni dotyku, czułości i miłości nie ruszali się z niego już od przeszło 4 godzin.
   Reisi leżał z głową opartą o pierś Munakaty. Zawsze skrycie zazdrościł mu pięknie wyrzeźbionych mięśni i typowo męskiej postury. On sam był o wiele drobniejszy. Smukła sylwetka, wrażliwa na wszelkie rany i obtarcia skóra, delikatne rysy twarzy...Te cechy nie ułatwiły mu walki. Wiedział, iż jego podwładni zastanawiali się, jakim cudem dostał się on na tak wysokie stanowisko. Choć nikt w Berle 4 nie mówił tego na głos, Munakata dobrze wiedział co mogli sobie myśleć. Ci, którzy śmieli w niego wątpić szybko jednak przekonywali się o jego doskonałych zdolnościach przywódczych i szermierce. I tyle wystarczało.
   Gdy zaś Suoh zobaczył po raz pierwszy ciało kochanka w pełnej okazałości, zapragnął go mieć jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Od tamtej pory zaczął utożsamiać Reisiego z czymś wyjątkowo cennym, delikatnym i kruchym. Zapragnął go chronić. Być przy nim, by móc w każdej chwili zasłonić go własnym ciałem.
   - Suoh...chcesz zapalić?
   Głos Munakaty zabrzmiał tak nagle, że serce Mikoto zabiło szybciej.
- Nie. - skłamał gładko.
- Jasne. - prychnął Reisi. - W takim razie ja to zrobię. Podaj mi okulary.
- Ty nie palisz. - mruknął Mikoto, ale mimo to wypełnił polecenie kochanka. Jeszcze chwilę przyglądał się, jak ten zakłada okulary i siada na łóżku. Wtedy na twarzy Munakaty pojawił się grymas bólu.
- Znowu to zrobiłem..?
   Suoh dobrze wiedział, co było powodem cierpienia jego partnera.
- Taa...Ale nie przejmuj się. W końcu sam prosiłem, abyś poszedł na całość.
   Reisi zacisnął zęby i wstał, wydając przy tym cichy syk. Następnie obszedł łóżko dookoła i wyszedł na balkon. Dobrze, że pamiętał, aby po seksie założyć bokserki.
   Mikoto ziewnął przeciągle. Następnie udał się w ślad za ukochanym, zgarniając przy okazji paczkę papierosów i zapalniczkę ze stołu.
   W małym, ciasnym, zastępczym mieszkanku Mikoto, które ochrzcili niedawno mianem ich mieszkania było tego dnia wyjątkowo duszno. Mimo to rześkie, nocne powietrze wynagradzało im teraz wszelkie niedogodności. Suoh zapalił pierwszego papierosa i zaciągnął się nim głęboko.
- Nie chcę cię ranić. - wyrzucił z siebie wraz z papierosowym dymem.
- Ha? Ty ciągle o tym? Nie pierwszy raz już o tym rozmawiamy.
- No tak...Ale jesteś taki...delikatny.
   Reisi zacisnął lekko dłonie na zimnej, metalowej barierce. Nie lubił, gdy ktokolwiek mówił na głos o jego słabościach. Nawet, jeśli tym kimś był Suoh. Wystarczyło mu, że sam był ich świadom.
- Za to ty...jesteś zbyt obojętny.
- Sprecyzuj.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. - Reisi zaśmiał się gorzko. - Wszyscy rozmawiają tylko o jednym. O bezbarwnym królu. Wszyscy się tym przejmują i zastanawiają się, co mogą zrobić w tej sprawie. Jestem pewien, że wy, czerwoni również. Z jednym wyjątkiem...Ty nim jesteś. Nie przejmujesz się tą sytuacją, prawda?
- Może. - westchnął wymijająco Mikoto.
- Wiesz, że jeśli dojdzie do walki...
- Wiem.
   To zawsze utrudniało im rozmowę. Mikoto wiedział wszystko, a przynajmniej starał się sprawiać takie wrażenie. To Munakate denerwowało w nim najbardziej, jeśli nie licząc tej obojętności...
- Obiecaj mi chociaż jedno. - W tamtym momencie głos Reisiego drżał. - Będziesz na siebie uważać.
   Suoh wymruczał w odpowiedzi coś, co prawdopodobnie miało oznaczać zgodę. W głębi serca wiedział, że będzie to dla niego trudne. Kochał Munakate. Był gotów oddać za niego życie. Jak jednak miał go ochronić, zachować i nie zawieść jednocześnie..?
   Reisi zmierzył uważnym spojrzeniem ukochanego. Beznamiętny wyraz twarzy, wpatrzone w dal, nieobecne spojrzenie złotych tęczówek, niedopałek w ręku. Miał dość tego, że Mikoto nie potrafił sam dobrze zadbać o swoje bezpieczeństwo. Zwłaszcza w tych czasach.
   Odepchnął się od barierki i wrócił do mieszkania. Na nowo powitała go parność i duchota. Uchylił zatem okno. Następnie usiadł na łóżku, zdjął okulary i ukrył twarz w dłoniach. "Czy ten dureń nie może zrozumieć, że ja bez niego..."
- Płaczesz? - spytał cicho Mikoto, klęcząc przed granatowowłosym. Tamten szybko przetarł oczy.
- Chciałbyś. - mruknął tylko.
   Ból, jaki tym razem poczuł Suoh sprawił, że nie był on w stanie się przez chwilę poruszyć. Kiedy w reszcie mu się to udało, zdobył się tylko na pogładzenie mokrego policzka partnera.
- Obiecuję. Będziemy razem już na zawsze.
- 'Zawsze' to pojęcie względne.
   Mikoto wiedział, że nie będzie im dane aż tyle czasu. Wiedział to tak dobrze, jak nic innego.
   Moment. Tylko moment - prędzej tak określiłby to, co im zostało.
   "Może...przy odrobinie szczęścia...tych chwil będzie więcej...?"
- Kocham cię...
- Mówisz, jakby to miało coś zmienić. - Munakata wzruszył ramionami. - Tymczasem dalej będziesz robić, co ci się będzie podobać. Dalej będziesz lekkomyślny i obojętny na tak wiele spraw...Możemy tylko marzyć, że wszystko będzie w porządku. Jednak...Ja też cię kocham. Dlatego tak bardzo mi na tobie zależy...
   Reisi zsunął się z łóżka na podłogę, wprost w ramiona Mikoto. Odszukał jego ust i złączył je w pocałunku, nad którym kontrolę szybko przejął Mikoto.
   Słowa już dawno przestały im wystarczać. Jednak cisza...Była zła. Bolała. Zwiastowała coś niedobrego. Dlatego też obaj chcieli ją przerwać jak najszybciej.
   Przenieśli się z powrotem na łóżko, które skrzypnęło cicho pod naporem ich rozgrzanych ciał. Ich bokserki po raz kolejny tej nocy wylądowały na podłodze.
   Mikoto zaczął naznaczać szyję i obojczyki Reisiego malinkami. Robił to bardzo powoli i zmysłowo. Jego prawa dłoń zakradła się na pierś kochanka i zaczęła drażnić jego sutek. Do drugiego zaraz dotarł ustami, by móc ssać go i podgryzać lekko.
   Złowrogą ciszę jako pierwszy przerwał głośny jęk Reisiego. Starając się pozostać przy zmysłach, wygiął się lekko i wysapał :
- S-Suoh...daruj to sobie...Przejdź do rzeczy..
   Mikoto zdecydował się spełnić jego żądanie. Przeciągłe jęki granatowowłosego zdążyły już go dostatecznie pobudzić. Oderwał się zatem od torsu mężczyzny i wyciągnął z szuflady szafki nocnej jagodowy lubrykant, który był ich ulubionym. Wylał sporą ilość płynu na dłonie i zaczął rozprowadzać ją po bladej skórze kochanka. Zaczynając od podbrzusza i powoli zmierzając ku jego wejściu. Pogładził jeszcze uda i pachwiny, po czym jego dłonie wylądowały na pośladkach Munakaty. Zaczął ugniatać je delikatnie. Ciekawskie palce co chwila wkradały się między dwie jędrne półkule, badając wejście Reisiego. Tym razem zamierzał dobrze go przygotować.
   Munakata mimo zmęczenia, znów wił się pod dotykiem kochanka. Znów jęczał z przyjemności. Znów błagał o więcej. Suoh był nieugięty. Cały czas robił to samo - jego palce wbijały się lekko w odbyt Munakaty, by po chwili nacisk ustąpił i pojawił się na zmianę. Jedyną różnicę stanowiło to, iż czerwony król pochylił się nad kochankiem i całował jego wargi.
- Suoh...p-proszę..aah!... - stęknął Reisi, gdy Mikoto oderwał się od jego warg, jednocześnie zagłębiając jednego palca. Po nim poszedł kolejny, a potem i trzeci.
   Suoh w końcu wyciągnął palce, by zastąpić je czymś o wiele większym. Wsunął główkę swojego penisa do wnętrza Munakaty, by po chwili zatopić w nim cały trzon, aż po jądra.
   Reisi jęknął, czując ból. Był on jednak niewielki w porównaniu do brutalności wcześniejszego stosunku. Tym razem wystarczyła tylko chwila, aby granatowowłosy przyzwyczaił się i wypchnął biodra w stronę kochanka. Tamten potraktował to jako zgodę do kontynuowania. Zaczął powoli poruszać się w Reisim, którego ból przeplatał się z silną przyjemnością. Mikoto nie musiał długo czekać, by usłyszeć kolejne prośby, które z ulgą spełnił.
- Szybciej...a-aaah..! Suoooh!..mmmm!
   Munakata nie czuł już żadnego dyskomfortu. Przepełniała go rozkosz, po którą sięgał, wypychając biodra naprzeciw ruchom kochanka. Mikoto na ten gest zaczął cicho pojękiwać i wzdychać, jeszcze bardziej przyśpieszając swoje ruchy. Był już na skraju rozkoszy. Do spełnienia wystarczyły mu gorące, zacieśniające się wokół jego męskości mięśnie Munakaty, który doszedł pierwszy. W spazmach rozkoszy i z głuchym warknięciem na ustach rozlał się w kochanku. Następnie, pozbawiony resztki sił, wyszedł z niego i opadł tuż obok na łóżku.
   Znów obaj oddychali ciężko, niespokojnie, głęboko. Znów tkwili w swoich objęciach. Znów zapadła przesycona zapachem seksu, cisza.
- Suoh..Masz mnie nigdy nie opuścić. Rozumiesz? - zapytał szeptem Reisi.
- No jasne. Nie muszę nawet rozumieć. Taki miałem plan od początku. Wiesz...zdradzę ci sekret. Jestem obojętny na wiele rzeczy. Ale nie na ciebie.
   Munakata poczuł, jak się rumieni. Więc to tak...Jedyne, czego mógł teraz pragnąć bardziej, to więcej takich momentów.
end.

7 komentarzy:

  1. Wreszcie dobre zakończenie. Aż się człowiek uśmiecha na takie od ucha do ucha :D
    Jak zawsze nie mogłam pozostawić one shocika z K w spokoju. Musiałam zerknąć ^^ i Teraz cieszę się bardzo, że skończył się tak jak się skończył, bo już się bałam, że stanie się coś złego (po tym wstępie!) i się rozstaną. A tu proszę :)
    Kurcze, już raz chwaliłam Cię za opis scen seksu, ale widzę, że nie wyszłaś z wprawy ^^ Ta tutaj bardzo mi się podobała. W ogóle, cały shocik podobał mi się i chyba powoli zaczynam lubić pairing Mikoto x Reisi.
    Ok. Pozdrawiam i weny życzę! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio chyba rzeczywiście dominowały tutaj niezbyt dobre zakończenia. Nie jestem nawet do końca pewna, dlaczego. MikoReisi to zmienia, więc cieszę się, że to zauważyłaś.
      Dziękuję za wszelakie komplementy i również pozdrawiam :) Liczę, iż jeszcze nie raz wrócę do parringów z tego opowiadania ^^

      Usuń
  2. Nie jestem fanką MikoRei. Przeczytałam może ze dwa opka z nimi tylko po to, żeby stwierdzić że twórczość GoRy i yaoi to połączenie nie w moim guścied (poza Kurou i Shiro). Mimo swojej niechęci, przeczytałam. I nie żałuję. Żałować bym musiała, jakbym nie przeczytała. To było takie... prawdziwe. )::>_<:: Płomień Micchana ukryty pod zwyczajową obojętnością. Wrażliwość Reishiego zamaskowana fasadą potężnego przywódcy. Opowiadania nie potraktowalam jako źródła fansersisu a jako refleksję nad tym, co nie zostało nam pokazane "oficjalnie". Myślę, że idealnie oddałaś ich charaktery, chociaż Reishi jak dla mnie jest bardziej męski niż ktokolwiek. No ale ktoś musi być ciasteczkiem, skoro Micchan jest mięsem *-*

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow *.* Twój komentarz naprawdę skłonił mnie do swego rodzaju głębszych przemyśleń. Tak strasznie się cieszę, że ci się podobało! I to aż tak! Uwielbiam te paring, uważam, że w anime został odpowiednio zaakcentowany, by można było się na nim opierać.
      Jej, ,, idealnie oddałaś ich charaktery" - to wystarczyło, żeby na moich ustach pojawił się wyszczerz. dziękujęęę!!! <3 Jeśli mam być szczera, to zwykle staram się, by postacie w moich opkach nie odbiegały od kanonu, ale nigdy nie jestem pewna, czy rzeczywiście mi się to udało...
      No cóż, dziękuję jeszcze raz z całego serducha i pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  3. Hej,
    cieszę się bardzo z takiego zakończenia, choć już po wstępie się bałam, wszystko ładnie opisane...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    cieszy mnie takie zakończenie tej historii, ale na początku bardzo się bałam, wszystko ładnie przedstawione...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    cudowny tekst, wszystko ładnie przedstawiłaś, i cieszy mnie bardzo takie zakończenie tej historii, ale przyznam się, że na początku bardzo się bałam...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń